Słów kilka o wczorajszym meczu.
Kurwa, ale żałość. Piłkarsko- nędza, Lech wyglądał na jakąś trzecioligową ekipę w starciu z czwartoligowcem- Legią. Przez cały mecz wiało nudą z boiska, Kolejorz miał 2 sytuacje w meczu, Legia jedną. Wszystko.
Trybuny- "wuchta wiary". Kurwa, Stadion Miejski ma 24tys. miejsc (z mały hakiem), a wpuszczają 28tys. psia mać! Ludzie na głowach sobie stali, ni chuja ruszyć się którąkolwiek stronę. Pełno "jednomeczowców", przeciwko którym oczywiście nic nie mam, ale jak stoi jeden z drugim najebany jak stodoła i wrzeszczy non-stop "Legia kurwa", mimo iż była umowa, że mecz będzie bez bluzgów, bo Legia nie mogła wysłać swojej stałej ekipy, to mnie krew zalewa.
Na plus można zaliczyć organizację na IV trybunie, gdzie nieoficjalna grupa z Warszawy się ulokowała, jako że na sektor gości z przyczyn formalnych wejść nie mogła. Wszystko sprawnie, oddzieleni od miejscowych bojówką, porządna robota.
I jeden śmieszny akt

Jakiś trzech frajerów ulokowało się na dole w młynie i zaczęło jechać na Klimę (prowadzący doping). Tzn. jeden zaczął mu jechać, a jego towarzysze w owczym pędzie, pewnie nawet nie wiedząc kim jest Klima i jakiej jest postury (nie chciałbym mieć z nim kosy ;D), dołączyło się do kolegi. Ale podbiegł do nich jakiś Ultras i mu zapierdolił i to dość ostro. Jakaś dziewka, pewnie jego dziołcha, do niego podskoczyła i zaczęła go trzaskać do gębie otwartymi łapami- a kolo ze stoickim spokojem... zajebał jej z baśki

Ale Klima skończył imprezkę, zszedł z podestu zaraz i odesłał gościa, przekazując jednocześnie ojcowską uwagę, żeby "laski nie pizgał".
Ogólnie chujowo strasznie było.
EDiT:
jeszcze jedno. Na wejście piłkarzy miała po młynie zsunąć się wielka flaga i wszystko byłoby okej gdyby nie to, że piłkarze wyszli 5min. później niż sądzono i ostatecznie żadnej oprawy nie widzieli, bo jak już organizacja się skapowała, co i jak, to spuścili flagę na dół. Oczywiście utopijnie myślący ultrasi chcieli zanieść ją na górę i spuścić raz jeszcze, ale jakoś zabrakło czasu
