Zgrzeszyłbym gdybym przegapił ten cholernie długi łikend. Nie wykorzystanie takiej okazji powinno byc karalne. Z grubsza tak wyglądała podróż:
http://img443.imageshack.us/img443/124/0...101bu4.jpg
Dzień pierwszy - 8.00, standardowy kurs do Łomży, a stamtąd chciałem wypróbować trasę, której jeszcze nei przerabiałem do tej pory, mianowicie drogę przez Nowogród do Myszyńca, omijając Ostrołękę. Trasa krótsza, ale domyślałem się że będzie gorsza. Cóż, musiałem to sprawdzic

Drogę od Łomży do Myszyńca moge skwitować tak: 5km samochodem i 3 piechtem. Na odcinku około 70km miałem 8 przesiadek przerywanych dłuuugimi spacerkami. Wysadzano mnie następujaco: Nowogród, Zbójna, Łyse (tutaj słynne JBB, z którego pozdrawiam pana informatyka :*), Dęby, Wykrot, tutaj kilkunasto kilometrowy spacerek podczas którego zostawiłem Myszyniec w tyle. Dalej Rozogi, Występ, Szczytno, Pasym i w końcu Olsztyn â 16:10, czyli 171km w 8 godzin - chujowo, ale dotarłem

Piweczka, wódeczka, kiełbaski, ognisko i siakoś szybko ta nocka minetnęła, trza było myśleć juz o ugadanym spotkaniu w Kaszubie w Pomorskim.
http://img443.imageshack.us/img443/3235/...101hf6.jpg
Dzień drugi - 7:00, suseł do Ostródy, gdzie wybrałem 16-stkę, czyli drogę na Bydgoszcz. Jak później sie przekonałem był to bardzo dobry wybór zarówno strategiczny jak i widokowy

Tutaj miałem mase przesiadek i łącznie zrobłem ponad 40km z buta, bo nienawidze stać w miejscu i czekać, wiec se pobocze udeptuje i wiele radochy mi to sprawia, zwłaszcza jak natrafie na jakieś zajebiste wizualnie miejsce. Z Ostrudy Wirwajdy, Iława, Kisielice, Biskupuczki, Łasin, Grudziądz, Świecie i tu odbijamy z 16-stki na Chojnice. Stamtąd do Klosnowa, Brusy i tu sie dowiedziałem że pwien Elf podał mi nieprawidłowe dane na temat miejsca do którego jade...

,więc: Lubnia, Kościerzyna i Gostomko, z którego odebrali mnie znajomi do Sulęczyna. Łącznie 15 przesiadek, na 322km w czasie 13 godzin - znów chujowo, ale trasa przepiękna, a do tego miałem do pokonania mase zadupi, więc w sumie nie tak chujowo

Dla laika mogłoby sie wydawać, że zrobłem mase niepotrzebnych kilometeorów wydłużając se drogę, ale doswiadczony autostopowicz nie może myśleć jak kierowca i wybierać najkrótszych tras.
W Sulęczynie 2 nocki bibania, wchłaniania energii z kamiennych kręgów i wsłuchiwanie się w szepty duchów przodków błądzących miedzy usypanymi kurhanami

Ten przystanek najlepiej wspominam z całej podróży, bo wszak była tu ekipa z Najmowa i Gdańska :]
http://img443.imageshack.us/img443/7470/...101lb9.jpg
Dzień czwarty - o 9:00 z kumpelą Elfem i jej bojfrendem Smokiem wyruszamy na Elbląg, bo Smoku ma tam biznesa do załatwienia. W Elblągu śniadanio-obiad i walimy na Brodnice gdzie się niestety rozstajemy w bólu. Teraz 15-stką na Toruń. Ale zanim tam dotarłem przeszedłem se z buta 17km, do Wrocków. Po melanżach w Sulęczynie nie byłem już taki chojrak jak pierwszego i drugiego dnia podróży, wiec te 17km mnie rozłożyło i zatrzymałem się na przystanku we Wrockach. Na 15-stce każdy samochód zapierdalał jak dziki i nie zwalniał, więc wsiadłem do pierwszego autobusu i o 18:00 byłem w Toronto.
Tutaj stara dobra ekipa Plastików. Było niestety spokojnie. Wspomnienia i bekowe rozkminy grzecznie przy paru piwkach do 3:40, a o 7:00 wypad na wylotówkę.
http://img443.imageshack.us/img443/6240/...101fk2.jpg
Dzień piąty - Pogoda sie spierdoliła, wiedziałem że to juz kres podróży. Teraz pozostała tylko formalnośc w postaci dotarcia do bazy. Wiedziałem że niedziela po tak długim łikendzie nic dobrego nie wróży i znów miałem rację. Pare kilosów za Toruniem kurs do Lubicza. Przeprawa przez Lubicz, bo koleś leciał na Olsztyn i pare następnych km za Lubiczem podskoczenie do Lipna. Tutaj siakoś udało się nawet nie wyjść zbyt daleko za miasto i trafiła sie okazyja do Sierpca, a pare kilosów za Sierpcem zaczął padać deszczyk. Wysadzono mnie na zjeździe z E77 na 62-ke i przespacerowałem się do Nowego Dworku Mazowieckiego, dokad miałem 4km z konkurencja w postaci tirówek, które miały mniej owłosione nogi niż ja. Za NDM przeszedłem zrezygnowany i przemoknięty jeszcze około 12km, bo trwało to troche ponad 2 godziny. Zatrzymała sie parka, która zawiozła mnie do Wyszkowa. Tam dla formalności postałem jakieś 30 minetek na wylotówce, ale jak mi się kolesiówa wpierdoliła przedemnie to poszedłem na dworzec. Z 200 zetów zostało mi jeszcze jakimś cudem 18zł. Wiedziałem że mam za moment, o 16:50 połączenie Białostockim PKS'em jadącym z Zakopanego, a to oznaczało zniżkę, wiec mogłem pozwolić se na swój pierwszy posiłek tego dnia, którym był hod-dog z dodatkami za 3,70. Przez liczne wtedy korki autobus spóźnił sie o bodajże 30 minetek, więc w bazie byłem chyba cos po 18:00. Czuć że to był wielki powrót ludzi z długiego łikendu bo widziałem na swojej trasie 3 wypadki, a w tym 2 na własne oczy + potłuczone reflektory na poboczu w 2 miejscach, ale nie mam pewności czy to były świeżynki.
Tak prezentował się plan mojej podróży przed wyjzdem:
http://img265.imageshack.us/img265/1733/trasa2eh7.jpg
A tak wyglądał w praktyce:
http://img248.imageshack.us/img248/7330/...znakk1.jpg 
Łączna długość trasy 1101km, z czego jak nic co najmniej 90km zrobiłem piechtem.
Było w chuj zajebiście, tylko nie jestem teraz w stanie okazać entuzjazmu jaki mi non-stop w podróży towarzyszył bo padam na ryj