balzac napisał(a):Val, uważaj jak będziesz na zakupach
nie grozi mi to (; nie laze po galeriach

gdyby nie byli nawaleni to mogliby spokojnie spierdolić jak psiarnia szukała info po przechodniach
ludzie, przecież to medialna bzdura jest
czlowiek-aligator byl fajniejszy
chyba tu to można wrzucić
ktoś na autentyk.pl napisał(a):Wspominaliśmy ze znajomymi âwyczynyâ, z czasów, kiedy byliśmy piękni i młodzi (bo teraz jesteśmy już tylko âiâ). Rzecz się działa kilkanaście lat temu, kiedy to ostro balowaliśmy w krakowskich pubach, a koledzy znajdowali rozrywkę np. w postaci strzelania z łuku do otwartego okna w urzędzie miasta.
3 maja. Ostro "zmęczeni" kumple postanowili wyjść z knajpy, w której zazwyczaj siedzieliśmy, w celu zrobienia rundki po innych lokalach. Święto, wiadomo, gliny się kręcą tu i ówdzie. Na ulicy ktoś fantazyjnie ustawił rządek małych butelek po piwie. Jeden z kumpli, nie zauważywszy nadjeżdżającego radiowozu, kopnął sobie jedną z nich i szedł dalej. Drugi zauważył radiowóz i pomyślał, że ten pierwszy specjalnie kopnął butelkę celując w âsukęâ. Niewiele myśląc, posłał szanownej policji pozostałe butelki, no bo przecież jak razem, to razem, kumpla nie zostawi w potrzebie! Pierwszy kumpel nieco się zdziwił, ale nie miał wiele czasu na zastanowienie, gdyż panowie w mundurach stali już przy kolegach. Wiadomo, balonik itd.
[Policjant 1] - No tak, pijani. Na izbę!
[Policjant 2] - No ale Władziu, jak my ich weźmiemy skoro mamy patrolować? W końcu święto... Panowie, weźcie się jakoś rozejdźcie...
Dwa razy nie musiał powtarzać - kumple się jakoś rozeszli. Jeden przespał się pod ratuszem, a drugi poszedł odpocząć pod teatr Słowackiego. Po ok. 2 godzinach znów spotkali się na rynku i postanowili kontynuować zwiedzanie knajp. Piwa było dużo, więc chłopcom się humor wyostrzył. Postanowili się przewietrzyć. Udali się krokiem paryskim w kierunku kina Kijów (spory kawałek od rynku). Tam też, w ataku głupawki, postanowili przećwiczyć udzielanie pierwszej pomocy. Jeden z nich położył się na chodniku, a drugi, trzymając się latarni, skakał pierwszemu po klatce piersiowej, robiąc âmasaż sercaâ. Zrobiło się śmiesznie, kiedy znowu podjechał do nich radiowóz. Zrobiło się jeszcze śmieszniej, kiedy okazało się, że to ci sami gliniarze. Policjant 2 wyskoczył z radiowozu i histerycznym głosem krzyknął:
- Panowie! Idźcie k**wa do domu! Błagam was!
^
mam "znajoma" ktorej pies jak aportuje to reaguje na "przynieś Żyda".
Pełne dumy, nienawidzące wrogów, dzieciaki niewierzące w faszystowskich bogów!