Forum Rockmetalshop

Pełna wersja: Wiara itp. itd.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36
a ja wierzę w Boga, widać go i słychac we wszystkim co nas otacza... ale jakoś nie odczuwam potrzeby chodzenia do kościoła, czy wogóle posiadania z nim jakichś wspólnych cech...
to chyba mowisz nie o tym Bogu co trzeba
HateRox napisał(a):...czosnek o kulistych kształtach!!! dalem dupy, bo zalozylem podobny topic!!! fuck shit!

nie pisalem jeszcze tutaj, wiec smarkam na wszystko co zwiazane jest z bogiem i wiara, bo skoro to "cos" jest wszechmocne (jak pivo Wojak) to dlaczego sie rodza dzieci z ulomnosciami, ktore niczemu nie zawinily, a jednak maja kalectwo na cale zycie..

a druga sprawa jest taka, ze zadna wiara ani sila nie da rady poprawic czegos, co wczesniej zjebalismy, np. skoro jakis koles majacy chorobe serca umiera z powodu tego, ze nie wzial tabletek, to czyja to wina???

trzecia sprawa jest, ze mnie zrobil tata z mama badz odwrotnie, wiec jakim on stworzycielem jest??? slonce tez kiedys sie wypali itp. itd.

czwarta rzecza jest to, ze skoro to "cos" istnieje to dlaczego sa tylko odosobnnione przypadki tego, ze ktos widzial swietego i to tez nie jest w pelni pewne (matka teresa z kalkuty, ojciec pio czy cos)

wszystkie rzeczy takie jak bog, szatan i inne shity sa dla mnie smieszne. rodzisz sie, bo stary nie mial gumy, zyjesz czosnek o kulistych kształtach wie po co (wg chrzescijanstwa masz misje, ktorej musisz sie sam domyslic), umierasz, zakopuja cie pod glebe, jak psa i tam gnijesz - oto moja historia zycia

-lilith- - kofanie trafiash w moje gusta, tylko szkoda, ze nie jestes taka sliczna jak na avatarq ;P , bo jeszcze bym walczyl o blizsza znajomosc 8)

Typowe,lewackie myślenie
Nie inaczej.

Zajebisty avatarek Necro Big Grin
dla mnie wiara leży na ulicy zdeptana przez klechów, pseudo-katolików i polityków (w tym też władców typu Mieszko I), trzeba tylko umieć ją podnieść, otrzepać ze szlamu z butów wymienionych czosnków i co dalej to juz inna sprawa

Nie chodzi mi tylko o wiarę dawnych Słowian, ale właściwie o prawie wszystkie istniejące kiedykolwiek wiary. Teraz jak sie mówi o wieloreligijności narodu, to ma sie na myśli kilka odłamów judeo-chrześcijanizmu i może inne monoteizmy... bo z taką religią łatwiej się rządzi

HateRox napisał(a):...
w ten sposób możesz nawet zaprzeczyć że jesteś człowiekiem.

I na koniec przemyślenie: judeo-chrześcijanizm to religia stworzona dla Żydów (nie jestem anty-semitą... ale mimo wszystko free the Palestinians! down with Izrael!), żeby im sie lepiej w Rzymskiej (a wcześniej: chyba w Egipskiej?) niewoli żyło, a przyjęcie tak ułomnej i pasywnej wiary wydaje mi się powiedzeniem całemu światu w twarz "PRZEGRAŁEM". Prawdziwy chrześcijanin w mieście umarłby po miesiącu, bo nie broniłby się jakby go napadli a wręcz zaczął nawijać o miłości między bliźnimi, to pewnie nóż w plecy by zarobił, całą zarobioną kase dawałby biedniejszym (a tacy zawsze się znajdą) i nie rozmnażałby się (bo cudzołóstwo to grzech, a nie chcemy grzeszyć, prawda?). Zatem nawet cały rodzaj ludzki by wyginął przez wiarę... jak to dobrze że prawdziwych katolików jest tylko garstka (dowody na to powyżej)

BTW - polecam książkę Terryego Pratchetta "Pomniejsze Bóstwa" - prześmieszna i momentami wręcz groteskowa opowieść najważniejszym bogu religii panującej w "troche" innym świecie i któremu wbrew pozorom pozostał tylko jeden prawdziwy wierny (mimo że każdy się uważa za takiego), i który zstępuje na ziemie... w zamyśle jako wielki latający byk (mogłem poprzekręcać). Jak dla mnie prawie dosłownie odnosi się do christianity


po powrórnym przeczytaniu pewnego posta EDIT:
HateRox napisał(a):tylko szkoda, ze nie jestes taka sliczna jak na avatarq ;P , bo jeszcze bym walczyl o blizsza znajomosc
Wole nie wiedzieć jak wygląda twoje życie prywatne
Wierze w Boga, ale do kosciola za czesto nie chodze. Nie uznaje spowiedzi, bo mysle, ze Bog widzi to co robimy 'zlego' tutaj, wiec po cholere mam jeszcze opowiadac o tym obcemu czlowiekowi ???? I sie do tego wszystkiego jeszcze stresowac? Laughing Mysle, ze nawet ludzie, ktorzy nie wierza w koncu, w jakims ciezkim momencie ich zycia do kogos o pomoc sie zwroca... Sila rzeczy na pewno dojdzie do tego, ze sprobuja takze i opcji zwrocenia sie do 'Niego'... Bo moze jednak rzeczywiscie jest ktos taki kto bedzie w stanie mi pomoc... Ja mysle tak, ale chetnie dowiedzialabym sie co na temat maja do powiedzenia niewierzacy. Big Grin
Ja, po wielu religijnych rozterkach i sprzeczkach wewnętrznych, stałem się wierzący, lecz antyklerykalny.
Blood napisał(a):Mysle, ze nawet ludzie, ktorzy nie wierza w koncu, w jakims ciezkim momencie ich zycia do kogos o pomoc sie zwroca... Sila rzeczy na pewno dojdzie do tego, ze sprobuja takze i opcji zwrocenia sie do 'Niego'...

Strasznie naiwne myślenie...A nie przyszło ci do głowy ,że osoba niewierząca ,która w obliczu zyciowego kryzysu(byc moze nawet czując juz na sobie oddech śmierci) ,,odnajduje" Boga,robi to tylko i wyłącznie z bezsilności/w wyniku słabego charakteru, a nie na skutek gruntownej przemiany duchowej jaką niewątpliwie jest nawrócenie?
^ racja
Necro Desecrator napisał(a):
Blood napisał(a):Mysle, ze nawet ludzie, ktorzy nie wierza w koncu, w jakims ciezkim momencie ich zycia do kogos o pomoc sie zwroca... Sila rzeczy na pewno dojdzie do tego, ze sprobuja takze i opcji zwrocenia sie do 'Niego'...

Strasznie naiwne myślenie...A nie przyszło ci do głowy ,że osoba niewierząca ,która w obliczu zyciowego kryzysu(byc moze nawet czując juz na sobie oddech śmierci) ,,odnajduje" Boga,robi to tylko i wyłącznie z bezsilności/w wyniku słabego charakteru, a nie na skutek gruntownej przemiany duchowej jaką niewątpliwie jest nawrócenie?
Moze Cie zadziwie, ale przyszlo. Zalozmy, ze ktos mial taki zyciowy kryzys i zwrocil sie o pomoc do Boga wlasnie w wyniku bezsilnosci. Udalo mu sie przezwyciezyc ten kryzys. I co dalej??? Ja dopuszczam w takiej sytuacji dwie opcje. Osoba niewierza dalej pozostanie niewierzaca, albo dojdzie do wniosku, ze 'Moze rzeczywsice to On mi pomogl' i wlasnie wtedy sie nawroci...
Blood napisał(a):Zalozmy, ze ktos mial taki zyciowy kryzys i zwrocil sie o pomoc do Boga wlasnie w wyniku bezsilnosci. Udalo mu sie przezwyciezyc ten kryzys. I co dalej??? Ja dopuszczam w takiej sytuacji dwie opcje. Osoba niewierza dalej pozostanie niewierzaca, albo dojdzie do wniosku, ze 'Moze rzeczywsice to On mi pomogl' i wlasnie wtedy sie nawroci...

Alez moja droga,wracamy do punktu wyjścia.Spójrz,co dzieje się po zestawieniu mojej tezy z twoim pseudo - kontrargumentem:
Powiedziałem ,iż:

Cytat:osoba niewierząca ,która w obliczu zyciowego kryzysu(byc moze nawet czując juz na sobie oddech śmierci) ,,odnajduje" Boga,robi to tylko i wyłącznie z bezsilności/w wyniku słabego charakteru,

Myśl ta ma wydzwiek pejoratywny.Wytyka tak postępującym ludziom ułomności w ich charakterze oraz słabą wolę.Skoro nawrócili się ,,ze strachu" czy też a 'la Pascal ,,na wszelki wypadek",to myślisz ,ze po przezwyciężeniu problemów dalej bedą podążać drogą przykładnych chrześcijan? Słąby charakter,wrodzone lenistwo,ambiwalencja(czyli w sumie jeden chuy) będą im to skutecznie uniemożliwiać.Mimo to,umysł ludzki jest zbyt złożonym przedmiotem by nie było w tym przypadku miejsca dla wyjątków,osób ,które na skutek odczucia realnej wdzięczności dla sił wyższych, zostają wierzącymi.Będzie to jednka niewielki odsetek.A więc,suma sumarum ,z moich wypowiedzi wyziera następujący stan rzeczy:
Ludzie niewierzący ,którzy nie mieli przykrości zmierzenia się w swym życiu z sytuacją ekstremalną albo umrą jako ateiści albo nagle dokona się w nich przemiana duchowa(np. na skutek wewnętrznego rozwoju).Ludzie niewierzący zmuszeni stawić czoła ogromnym problemom : a) po uporaniu sie z nimi wytrwaja w wierze ,,na moment" lub(w 10% przypadków) do końca swej ziemskiej egzystencji
b)po niepowodzeniu NA PEWNO utwierdzą się w swej niewierze.

Twój przypadek:

Blood napisał(a):Zalozmy, ze ktos mial taki zyciowy kryzys i zwrocil sie o pomoc do Boga wlasnie w wyniku bezsilnosci.

Ok,zaczynamy tak samo - ateista w obliczu nadciągającej klęski postanawia liczyć na boską interwencję.Lecimy dalej:

Blood napisał(a):Udalo mu sie przezwyciezyc ten kryzys.

Szkoda ,że tak jak ja nie rozpatrzyłas sytuacji paradoksalnej no ale:

Blood napisał(a):I co dalej??? Ja dopuszczam w takiej sytuacji dwie opcje. Osoba niewierza dalej pozostanie niewierzaca, albo dojdzie do wniosku, ze 'Moze rzeczywsice to On mi pomogl' i wlasnie wtedy sie nawroci...

Czyli jesteśmy ,,w domu"! Z twojej wypowiedzi wynikaja takie same wnioski co z mojego posta(którego chciałaś skontrować!) - osoba niewierząca po sukcesie: a) nawróci sie na stałe b) pozostanie ,,sobą".Wychodzi to samo co u mnie,ja tylk orozpatrzyłem to zagadnienie trochę szerzej.To tyle.Na przyszłośc analizuj postawione tezy,którym chciałabyś zaprzeczyć.Tu zaprzeczenie bylo niemozliwe gdyz skutki jak widac sa identyczne...
ale dlaczego niektorzy uwazaja, iz nie mam racji?! Necro Desacrator nawet tego nie uzasadnil 8)
Necro Desecrator napisał(a):...
Dobra Ty nie za bardzo wiesz o co mi chodzi, albo ja nie potrafie czytelnie przekazac swoich mysliTongue Bardzo mozliwe, ze chodzi o to drugie Big Grin
HateRox napisał(a):ale dlaczego niektorzy uwazaja, iz nie mam racji?! Necro Desacrator nawet tego nie uzasadnil 8)

Primo - nie niektórzy, tylko wszyscy
Secundo - nie uważają tylko mają co do tego 100% pewności
Tertio - twoje rozumowanie stoi na poziomie dziecka najwyżej pięcioletniego.
Quarto-widocznie uznał, że rozmowa z dzieckiem (bądź też z człowiekiem dotkniętym ciężkim tumaństwem) jest bezcelowa.
osobiście mam dość nietypowy pogląd na sprawę wiary. Uważam bowiem, że człowiek PRAWDZIWIE mądry nie może być wierzący. Wiem - teza jest nieprawdziwa, do dupy itp. Dajcie mi tylko uzasadnić moje zdanie...

Każda mądra istota ludzka ma w swej naturze ciekawość, którą rozbudzają niemal wszystkie zjawiska wokół niej. Człowiek taki zadaje pytania. Dlaczego? Co? Jak? Kiedy?

Oczekuje sensownej, uzasadnionej odpowiedzi, aby mógł zaspokoić ową ciekawość.

Są pytania trudne i są trudniejsze. Na niektóre jesteśmy sami w stanie znaleźć zadowalającą nas odpowiedź, na inne nie.

I tutaj taki człowiek trafia na wiarę, która oferuje mu odpowiedzi, których szuka. Odpowiedzi na pytania najtrudniejsze.

Jednak te odpowiedzi rodzą kolejne pytania.
Dlaczego Jezus zmartwychwstał?
Jak tego dokonał?
Kiedy nastąpi Dzień Sądu?

I po raz koeljny znajduje odpowiedź w wierze.
Tym razem nie pełną i nie satysfakcjonującą.

Brzmi ona bowiem : "Wierz, bo wiara czyni cuda"..

Tak to czuję i zdania nie zmienię. Dopatrywać się działalności stwórcy w każdym aspekcie mego życia nie zamierzam. Sceptycyzm wpisany jest w moje życie i uniemożliwia bezkrytyczne podejście do tematyki tego typu.

Religia jest dla słabych , którzy nie potrafią sami zbudować swojego życia, wykształcić własnego kodeksu moralnego na podstawie obserwacji świata. Dla słabych charakterów, które popadają w rozpacz na myśl o nieuniknionym i nie pojmujących natury wszechrzeczy.

Jest jednak dla nich azyl.
Wiara.
Amen.
Pokój Wam bracia...
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36