"Eksperymenty spoleczne" to sie wlasnie odbywaja przez ostatnie 50 lat. Prawica chce je zakonczyc. Ludzkosc przez dziesiatki tysiecy lat byla anarchokapitalistyczna, dopiero 100 lat temu zaczal sie socjalizm. Te 100 lat mozna zaorac w piździec.
http://www.upr.szczecin.pl/modules.php?n...=0&thold=0
Państwo to ja! - mawiał król Francji Ludwik XIV- i miał rację. Myliłby się jednak ten, kto uważa, że taką pozycję można mieć wyłącznie w monarchii absolutnej czy dyktaturze, ponieważ w każdym systemie sprawowania władzy istnieje instytucja (ośrodek) posiadająca władzę absolutną... z demokracją włącznie- I jest to okrutna prawda.
W szalejącej w Polsce demokracji- czyli systemie, w którym w drodze głosowania ustanowić można cokolwiek, władza absolutna jest oczywista- Co by się jednak stało, gdyby od jutra wprowadzić w Polsce nomokrację, czyli rządy prawa, na mocy których radosna twórczość parlamentu zostałaby âograniczonaâ nienaruszalnymi zapisami konstytucji, wprowadzającymi porządek konserwatywno liberalny?- Stałoby się to, że... nasza radość trwałaby krótko- Dlaczego?- Dlatego, że istnienie sprawiedliwych rządów nie zależy od tego, jaki jest ustanowiony system sprawowania władzy (monarchia, dyktatura, demokracja...itd.) ani od tego jakie prawa obowiązują- tylko od tego, kto tą władzę sprawuje. Ponieważ w Polsce średnio 98% wyborców głosuje na socjalistów, więc w naszej nomokracji rządziliby oczywiście socjaliści. Co by zrobili mając przed sobą nienaruszalną, napisaną- w duchu koliberalnym- konstytucję?- Dokładnie to samo, co robią już dzisiaj, tylko na większą skalę... Dokonaliby po prostu odpowiedniej wykładni prawa. I choćby pan Janusz Korwin- Mikke sam napisał jej treść, oni i tak zinterpretowaliby ją po swojemu, zgodnie z lewicową zasadą: Jeśli nie możesz zmienić litery, zmień jej znaczenie. Dlatego bez zmiany jednego przecinka zbudowaliby na jej podstawie państwo socjalne.
Z Pisma Świętego jasno wynika, jaki powinno się mieć stosunek do cudzej własności, a mimo to Kościół Katolicki przyjmuje pieniądze z budżetu na budowę Świątyni Opaczności Bożej, nie widząc przy tym żadnej sprzeczności z Prawem Bożym. Skoro można z marchewki zrobić owoc, a o panu Marianie Jurczyku orzec (mimo dowodów) że agentem bezpieki nie był, to uczynienie ze sprawiedliwości społecznej... sprawiedliwości, czy ze społecznej gospodarki rynkowej... wolnego rynku, jest niezauważalną dla 98% społeczeństwa zmianą.
Szybkość psucia prawa byłaby uzależniona od tego, w jakim stanie moralnym znajdowałoby się społeczeństwo. W naszym kraju, przy tak wysokim poparciu dla lewicowych rządów, proces degeneracji systemu prawnego trwałby krótko. I nie pomógłby tu nawet trójpodział władzy, gdyż przy tak silnie prosocjalnym polskim społeczeństwie, na 98% wszystkie trzy ośrodki władzy byłyby również lewicowe.
Odbieranie praw wyborczych poszczególnym grupom również nic istotnego by nie zmieniło, bo każda z nich w ogromnej większości jest silnie redystrybucyjna i etatystyczna.
Można pozbawić kobiet praw wyborczych, można wprowadzić cenzus majątkowy, a efekty i tak będą marne, gdyż lobby producentów jest nie mniej szkodliwe niż lobby bezrobotnych, a pieniądze wydane na dotacje do prywatnych firm, nie mniej zmarnowane, niż te przeznaczone na różnego rodzaju świadczenia społeczne.
Rządy prawa oparte wyłącznie na konstytucji nie istnieją. Żadna konstytucja nie daje gwarancji jej przestrzegania jeżeli na jej straży nie stoi instytucja, która sie z nią utożsamia i jednocześnie nie sprawuje władzy w państwie najwyższej (Z konstytucją liberalną utożsamiałoby się ok. 2% wyborców). Nie może przecież zapobiec psuciu prawa ten, kto zależny jest od kogoś posiadającego władzę jeszcze większą. Chronić prawo mogą więc skutecznie wyłącznie ci, którzy w ten czy inny sposób mogą to prawo również zmienić. Wszelkie inne osoby (czy osoba) będą tylko figurantami, ustanowionym przez prawdziwego suwerena.... Szczególnym wyjątkiem jest tu demokracja (chociaż nie jedynym)...âLudâ jest największym idiotą wśród suwerenów. Człowiek o dwóch osobowościach uważany jest za chorego umysłowo schizofrenika... ale kim by był człowiek posiadający 28 milionów osobowości?- Na pewno człowiekiem bez zasad... Nie przygotowaną do życia, wymagającą opieki istotą. Jako suweren takiej opieki by oczekiwał i żądał. Dlatego w demokracji tak naprawdę rządzą figuranci, którzy w zamian za ofiarowane "Ludowi" poczucie bezpieczeństwa, mogą (i mają na to przyzwolenie âLuduâ) w zasadzie pełnić rolę faktycznego nieformalnego suwerena... Dokładnie jak w przypadku chorego lub niedorozwiniętego umysłowo króla, tylko że z chwilą jego śmierci fikcja się kończy- a na jego miejsce wkracza nowy monarcha. W demokracji natomiast przedstawienie będzie trwało, dopóki nie skończy się... demokracja.
W polskiej nomokracji nie byłoby wcale lepiej, chyba że prawa wyborcze mieliby wyłącznie dotychczasowi członkowie UPR- u. A i tak należałoby szybko przygotować grunt pod monarchię absolutną zanim degeneracja nie obejmie i tej grupy. Biorąc pod uwagę stan polskiego społeczeństwa, jedynym obecnie sensownym rozwiązaniem jest wprowadzenie prawicowej dyktatury, która w czasie najkrótszym z możliwych zainstalowałaby... dziedziczną monarchię absolutną.
Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że następca tronu może być lepszy lub gorszy od poprzednika- człowiek z natury przecież jest niedoskonały- i w związku z tym nie da się zbudować doskonałego systemu, w którym dobre prawa byłyby trwale zabezpieczone, jednak różnica między władzą pochodzącą z wyborów, a monarchią absolutną, polega między innymi na tym, że o ile następujący po sobie monarchowie mogą być dobrzy lub źli, to demokratyczne rządy są coraz gorsze, a sam system nie jest reformowalny- nie da się go naprawić. Zmiany są wyłącznie kosmetyczne, stwarzając pozory poprawy, jednak marsz w kierunku tyranii jest nieodwracalny... Kto nie wierzy, niech zagłębi się w historii- Dlaczego tak się dzieje?- Bo władza demoralizuje...
W systemach, w których władza wybierana jest w drodze głosowania, demoralizacją objęta jest przynajmniej ta część społeczeństwa, która ma prawa wyborcze. Gdy wybory są powszechne- demoralizacja społeczeństwa jest również powszechna. Proces jest rozłożony w czasie, zmiany nie są gwałtowne lecz płynne, dlatego następne pokolenia nie mają pojęcia, że są gorsze od swoich przodków.
Co prawda demoralizacja władzy dotyczy również króla, ale pamiętajmy, że władza to określony król, który nie jest nieśmiertelny, np. Adam I, a jego następca stanowi już zupełnie inną władzę. Dlatego Adam II może być wspaniałym królem, w przeciwieństwie do jego ojca, który prawodawcą mógł być fatalnym.
W demokracji natomiast âsuwerenâ to nie jedna osoba, tylko miliony. Ci ludzie tworzą swoisty sztuczny organizm, który ma wpływ na to kto będzie tym faktycznym suwerenem. Jednak jedną z najgorszych jego cech jest to, że nie wiadomo kiedy âpadnieâ. Ludzie rodzą się i umierają, ale zdegenerowany âLudâ odejść z tego świata nie chce. Jest jak cyborg- stare części wymienia na nowe i wydaje się jakby miał istnieć wiecznie. Brak możliwości pojawienia się nowego władcy, dyskwalifikuje ten system całkowicie. To tak jakby Mao czy Lenin odkryli zagadkę nieśmiertelności. W jakim stanie byłyby dzisiaj Chiny i Rosja?- Właśnie niedoskonałość ludzi, ich skłonność do zepsucia powoduje to, że najlepsze ze wszystkich systemów są takie, które zapewniają zmiany suwerena i największe prawdopodobieństwo ciągłości ustroju. Nic na to nie poradzę, ale wychodzi mi, że powyższe zadania najlepiej spełnia: Dziedziczna monarchia absolutna- Dlatego ze wszystkich rządów absolutnych (innych nie ma) wolę właśnie te.