Pająki-moja fobia nr.1.Kiedyś bałam się ciemności, ale już mnie to nie dotyczy.Mam jeszcze dziwny lęk, który nie zawsze mi towarzyszy.Jest obawa o uszkodzenie sobie żył.Raz nie mogłam spokojnie czytać książki, bo bałam się, że sobie jakimś cudem utnę żyłę (obecnie zastanawiam się czym to jest spowodowane :? ).
ja sie zawsze boje o bliskie mi osoby
ja jeszcze mam takie fazy np. jak jezdze na lyzwach i wydaje mi sie ze jak upadne to ze ktos po mnie przejedzie i lyzwa reke utnie, albo tramwajem jak jezdze to mam takie cos ze widze jak mi tramwaj przejezdza i ucina palca, ale to raczej takie polewkowe

nie ma sie czego bac, jakas krawa istota ze mnie, ot co

a wiem co jeszcze, nie lubie jak wlasnie ide po moscie i tramwaj po nim przejezdza, no nie lubie no

Ja pająków się nie boję........swego czasu chciałam ptasznika mieć , ale mama się nie zgodziła


Ale boje się żab , blllleee nigdy tego nie dotknę .....
O czym wy tak pierdolita?
Jedyny lek mój->robale
jak miałem 11 lat, jakis slimak bez skorupy(nie wiem jak sie nazywa) wlazł mi przez ucho do głowy, w szpitalu musieli mi wyssac go, bo by mi nie wiem, mozg zzarl, uszkodziL? Teraz cholernie sie tego lekam, obrzydlistwo.
Pająki to nic ! Najgorsze są takie włochate gąsienice..brrrrrrrr
G napisał(a):Pająki to nic ! Najgorsze są takie włochate gąsienice..brrrrrrrr
jestem w szoku

hock:
jak mozna sie bac takich zwierzat? przeciez to nie gryzie ani nic, no zaby tez nie..

whatsername napisał(a):Ja pająków się nie boję........swego czasu chciałam ptasznika mieć , ale mama się nie zgodziła
Ja pająki uwielbiam! Ale nie te malutkie z chudziutkimi odnóżami z piwnic, tylko duże, np. ptaszniki...
W ogóle nie mam lęków jeżeli chodzi o zwierzęta... Ale kiedy żeglowałam strasznie się bałam, że sztormiak mi pęknie przy szyi, wpadnie mi do niego woda, a że sztormiaki (z reguły) nie przepuszczają wody, to myślałam, że nikt mnie będzie umiał mnie wyciągnąć na ponton albo motorówkę i utonę. I strasznie się bałam startów na silnym wietrze. Wyobrażałam sobie, że walnę w kogoś i mi się żaglówka na pół rozłamie. I utonę...
Teraz nie pływam już, więc problem z głowy... Chociaż trochę mi żal...

Chyba nie będę zbyt oryginalna, jeśli napisze, że brzydze się pająków

A jak byłam młodsza, zawsze jak przejerzdżałam np. pociągiem przez jakiś most, to zamykałam oczy. A do tej pory mam takie coś, że jak np. jestem w swoim pokoju, gasze światło, to szybko biegnę do łóżka, chyba boje się, że nagle mnie coś złapie za nogę

Ale to tylko wtedy, jak jeszcze nikt w domu nie śpi i poza moim pokojem wszędzie palą się światła. Ale jak jestem sama, jest cisza, spokój to już nie mam takiego lęku, jakaś dziwna jestem. A jak byłam mała to się bałam przechodzić koło piwnicy, a jak wbiegałam (ze strachu

) na to 4 piętro, to zawsze do głowy przychodziły mi chore myśli, że ktoś za mną biegnie. Do tej pory mi coś z tego zostało, tylko, ze teraz wyobrażam sobie duchy

(to dość zabawne, bo duchów się nie boje)