Monia napisał(a):a ja wrzucam lewka narysowanego ołówkiem i przerobiobego w programie.
Nie kumam wogóle po co ta przeróbka? dla mnei ona nie ma sensu i psuje klimat rysunku który rysowany ołówkiem nie wygląda źle, widzę, że się przykładasz... ale jeszcze długa droga do mistrzostwa
1. Trenujcie, nie ważne w jakiej robisz dziedzinie to podstawa.
2. Tak samo obowiązujące są podstawy, jeśli jesteś samoukiem to musisz korzystać z książek traktujących o nauce, i wzorować się na lepszych, jeśli masz nauczyciela, lub kogoś kto może ci pokazać podstawy to skorzystaj, ale nigdy nie idź drogą wyznaczoną przez niego tylko wypracowywuj swój styl i rób w tym w czym czujesz się najlepiej. Ja np. najbardziej lubie rysować i malować postacie, co za tym idzie, potrzebna jest znajomość anatomii i zachowywanie proporcji, ( dłoń jest trudniejsza od stopy ) jeśli ktoś rysuje krajobrazy to najlepszym wyjściem jest właśnie wyjście w plener :p i działanie w żywym środowisku (naturalne światło, perspektywa) także wnętrza i architektura.
3. Trzecia sprawa, to znajomość światła, cieniowanie.. wiedza o tym przyda ci się przy rysowaniu i malowaniu wszystkiego a także w fotografii, i filmie, więc to najbardziej podstawowa zasada która trzeba opanować.
4. Dochodzenie do mistrzostwa trwa latami więc nie można się zniechęcać, wybierz to w czym jesteś dobra i co lubisz i działaj, jak po 5 latach opanujesz posługiwanie się ołówkiem, i innymi stalówkami, oczywiście nie zapomnij działać także kredkami i farbkami aby nauczyć się korzystać z koloru ( ja osobiście rysuje ołówkiem i długopisem żelowym, a jak koloruje to kredkami lub na kompie ) możesz zacząć zgłębiać tajniki programów do obróbki obrazu...kupić sobie aparat, robić zdjęcia, uczyć się kadrować jednym słowek ćwiczyć oko, tak jak w muzyce kształci się słuch, analogicznie jest w grafice, bo jeśli masz dobre oko to jesteś w stanie sobie wszystko wyobrazić w jakiejkolwiek sutyacji i bez problemu tworzyć dobre prace...itp. itd

Cytat:3. Trzecia sprawa, to znajomość światła, cieniowanie.. wiedza o tym przyda ci się przy rysowaniu i malowaniu wszystkiego a także w fotografii, i filmie, więc to najbardziej podstawowa zasada która trzeba opanować.
No właśnie, cieniowanie. Pozwolę sobie skierować kilka zapytań do osoby, osób na malarstwie i grafice się znających, zaznaczam przy tym, że grafikiem nie jestem, a "namalowanie prostej kreski na kartce papieru sprawia mi niemały problem". Cudzysłów by nie było brane zbyt dosłownie. Otóż realizując się w moim małym hobby mam zawsze problemy z poprawnym wycieniowaniem czarnego, kilka uwag fachowców - plastyków napewno by mi się przydało.. Pozdr.
Vomitor ---> JEDYNYM sposobem na poznanie zasad i sposobów tworzenia cienia i światła jest praktyka i baczna obserwacja. Nic ci tego nie zastąpi, nikt ci tego nie powie, nigdzie o tym nie przeczytasz. Mogę ci zdradzić kilka moich spostrzeżeń, o których mi również nikt nigdy nie powiedział. Mianowicie najistotniejszą sprawą jest to, że światło NIGDY nie jest nieskazitelnie białe, ani NIGDY nie ma jednego źródła. Kolor światła ma cholernie istotny wpływ na kolor cienia i (co oczywiste) kolor oświetlonej części obiektu. Jeśli na rysunku uwzglednisz jedynie jedno źródło światła to zawsze będzie on bardzo monotonny, schematyczny, czuć będzie jego braki. Nawet jeśli rysujesz coś z natury i wyraźnie widzisz żę w pomieszczeniu jest tylko jedna lampka, czy w plenerze - słońce (też jedno

) to nie należy zapominać że wszystko co nas otacza w mniejszym bądź wiekszym stopniu odbija światło, a odbijając je również staje się źródłem światła. To dla tego jeśli położymy dojrzałą, intensywnie żółtą cytrynę na niebieskim materiale, będzie ona sprawiać wrażenie lekko zielonej. Kolor otoczenia, w którym znajduje się dany obiekt w ogromnym stopniu oddziaływuje na kolor tego obiektu. Mozę myslisz sobie co to ma wspólnego z moim pytaniem skoro traktowało jedynie o czarnych powierzchniach. Otóż chodzi o to, że czysta czerń nie ma racji bytu. Nigdy nie użyłem w całym swoim życiu czarnej farby (chyba że do prostych komiksowych rysunków, ale to już inna kwestia ;P). Nawet patrząc na przestrzeń kosmiczną jej (czystej czerni) nie zobaczymy, gdyz zawsze ją cos zakłuci. Przyda ci się ta informacja jeśli pytałeś o farby, kretki, lub coś w tym stylu, ale przypuszczam że raczej chodziło ci o ołówek. Z ołówkeim sprawa upraszcza się do tego o czym wspomniałem na początku, do wielu źródeł światła. Musisz pamiętać ze miejsca zacienione na ogół są jednocześnie oświetlane przez mniej intensywne światło. Mozę być tak że źródłem tego światła będzie powierzchnia znajdujaca się po zacienionej części obiektu, która odbija swiatło. Pamietaj że im jaśniejsza powierzchnia tym wiecej światła odbija (właściwie to jest na odwrót - im wiecej światła odbija powierzchnia, tym jej kolor jest jaśniejszy - tak właśnie widzimy barwy. Dowód: słonecznym latem czarna koszulka dużo szybciej nagrzeje sie niż biała, gdyz czarna pochłania wiecej światła, a biała więcej go odbija. Dlatego przestrzeń kosmiczna jest czarna, światło w niej ginie).
Oto jak może wygladac taka sytuacja:
![[Obrazek: beztytuu16wh.jpg]](http://img512.imageshack.us/img512/8104/beztytuu16wh.jpg)
widzisz? Widzisz tą poświatę na zacienionej części kuli?
Jest jeszcze jedna bardzo istotna sprawa w cieniowaniu ołówkiem. Na rysunku wykonanym w stopniach szarości kolory dzielą się na mniej i bardziej intensywne, To co jest czarne będie należało do tych drugich, ale to nei oznacza że musisz je mazać trzymając ołowek w pięści prując nim kartkę. Oznacza to, że czarne jest to co w stosunku do reszty obiektów, otoczenia na rysunku jest najciemniejsze i pochłania najwiecej (odbija najmniej) światła. Możesz to wykorzystać i zrobić rysunek nawet twardym ołówkiem, ale i tak jeśli dobrze przedstawisz istotę sprawy to będize wiadmomo co jest czarne, a co nie. Dzięki tej informacji na rysunku możesz to co czarne potraktować tak jakby było dowolnego koloru (nieco przyciemniając oświetlone częsci oczywiście, gdyz struktura światłocienia na czerni jest mocno zubożała)
Patrze że troche tego tekstu najebałem, ale i tak nic ci nie pomoge. Musisz sam dużo porysować z natury żeby to po prostu POCZUĆ
Dziękuję Ci uprzejmie za naprawdę fachowy wykładzik z Twej strony, niewątpliwie mi się przyda w mych doświadczeniach z wycieniowaniem koloru czarnego. Tutaj nadbiec muszę z istonym wyjaśnieniem, moje hobby bowiem nie sprowadza się do rysowania, jest nim wykonywanie figurek historycznych 1:32, stąd też uwagi plastyka są dla mnie niezwykle cenne, zwłaszcza wobec ich, jak już wspomniałem fachowości. Co do nie używania przez fachowych malarzy czerni, faktycznie, też już o tym słyszałem, iż nie jest on de facto uznawany za kolor, nie posiadając głębi i barwy (możliwe, że się mylę, jeśli tak to mnie popraw), a uzyskiwany jest poprzez mieszanie wszystkich. Swego czasu czarne elementy cieniowałem kolorem ziemistym, co sprawdzało sie np. na butach, ale generalnie byłą to metoda doraźna, na dłuższą metę raczej kupiasta, nie mająca odniesenia w naturze. Póki co prowadze eksperymenty nad ich poprawnym wycieniowaniem, w których Twe fachowe uwagi napewno mi pomogą. Pozostaje mi jeszcze raz za nie podziękować. Pozdrawiam.
Nie bardzo rozumiem.. po co ci wiadomości o cieniowaniu jeśli tworzysz forme, na której w sposób naturalny samoczynnie światłocień się tworzy? Na płaszczyźnie da się stworzyc jedynie złudzenie cienia i o tym traktowała moja wypowiedź, ale figurki maja cień własny gdyż są trójwymiarowe. Może potrzebne ci to było do imitowania np. pofałdowań na ubraniach, których wyrzeźbienie możę sprawiać trudności przy małej skali?
Co do używania czerni przez "fachowych malarzy" to raczej nie jest to żadna regułą. Ja nie uzywam bo nie czuje takiej potrzeby. Czerń (nie zależnie od tego czy to ta prosto z tubki, czy utworzona z innych barw) w każdej sytuacji jest dla mnie szpecąca. Z resztą na żadnym z moich rysunków stworzonych w ciagu 7 ostatnich lat nigdy nei było dwóch plam o tej samej barwie (przynajmniej tak mi się wydaje ;P)
SHOX! napisał(a):a ja wrzucam lewka narysowanego ołówkiem i przerobiobego w programie.
Nie kumam wogóle po co ta przeróbka? dla mnei ona nie ma sensu i psuje klimat rysunku.
a bo się mnie nudziło, dorwałam jakiś programik i się bawiłam
mnie isę kolorowy podoba.
SHOX! napisał(a):2. Tak samo obowiązujące są podstawy, jeśli jesteś samoukiem to musisz korzystać z książek traktujących o nauce, i wzorować się na lepszych, jeśli masz nauczyciela, lub kogoś kto może ci pokazać podstawy to skorzystaj, ale nigdy nie idź drogą wyznaczoną przez niego tylko wypracowywuj swój styl i rób w tym w czym czujesz się najlepiej. Ja np. najbardziej lubie rysować i malować postacie, co za tym idzie, potrzebna jest znajomość anatomii i zachowywanie proporcji, ( dłoń jest trudniejsza od stopy ) jeśli ktoś rysuje krajobrazy to najlepszym wyjściem jest właśnie wyjście w plener :p i działanie w żywym środowisku (naturalne światło, perspektywa) także wnętrza i architektura.
mój kolega ma duże doświadczenie (w przyszłym roku ma dwie wystawy

) to czasami coś mi tam mruknie o proporcjach.
a tak to sama siedzę i bazgram, a nóż coś mi wyjdzie

Jałokim napisał(a):Nie bardzo rozumiem.. po co ci wiadomości o cieniowaniu jeśli tworzysz forme, na której w sposób naturalny samoczynnie światłocień się tworzy? Na płaszczyźnie da się stworzyc jedynie złudzenie cienia i o tym traktowała moja wypowiedź, ale figurki maja cień własny gdyż są trójwymiarowe. Może potrzebne ci to było do imitowania np. pofałdowań na ubraniach, których wyrzeźbienie możę sprawiać trudności przy małej skali?
Podeślę Ci parę linków jak znajdę czas, sprawa nie jest taka prosta jakby się wydawało. Znacznie lepiej wygląda figurka ładnie wycieniowana, aniżeli zabiegów tych pozbawiona, wierz mi wiem o czym mówię, nie bawię się tym od wczoraj. Cała sprawa polega na tym, że na płaszcyznie cienie te trzeba stworzyć, zaś na figurce podkreślić, co jest wierz mi, naprawdę bardzo istotne dla końcowego efektu. Rzeźbić ich nie rzeźbię, to za wysoka szkoła jazdy, ja tylko maluję, co spod rąk mistrzów powychodziło.

A potrafią oni oddać i odtworzyć nawet najdrobniejsze fałdki i szczególiki. Naprawdę ważne jest by cień ten podkreślić, np. jeśli chodzi o twarz, bez cieniowania wygląda ona absolutnie nienaturalnie na figurce, trochę się trzeba napocić by nadać jej życia.
Cytat:Co do używania czerni przez "fachowych malarzy" to raczej nie jest to żadna regułą. Ja nie uzywam bo nie czuje takiej potrzeby. Czerń (nie zależnie od tego czy to ta prosto z tubki, czy utworzona z innych barw) w każdej sytuacji jest dla mnie szpecąca. Z resztą na żadnym z moich rysunków stworzonych w ciagu 7 ostatnich lat nigdy nei było dwóch plam o tej samej barwie (przynajmniej tak mi się wydaje ;P)
Mówię tylko to o czym kiedyś tam słyszałem, chociaż jak mówiłem, o malarstwie nie mam ja zbyt szerokiego pojęcia, czasem tylko korzystam, w niewielkim narazie stopniu z patentów jakie się w nim stosuje. Tak więc ustępuję pola, wobec jak podkreślam mego średniego obeznania w temacie.
fakt.. rozumiem o co chodzi z podkreślaniem cienia na małych figurkach. Moje figurki tego nigdy nei potrzebowały, ale to tylko dla tego że albo były tak proste, że szczegóły mogłyby odebrać im mnóstwo uroku, albo były na tyle duże by światło same potrafiło wyrzeźbić na nich dość wyraźny cień bez wzgledu na swoją intensywnosć. Intensywność światła jest tutaj istotna, np teraz jeśli postawi się figurke z drobnymi szczegółami przy oknie to słabe o tej porze roku światło słoneczne nei będzie miało dosć siły by stworzyć wyraźny cień. Jeśli zaś na figurke rzucimy wyraźne, ostre swiatło (np. latarka) to cienie same sie wybronią bez ich podkreślania. Chyba że mamy doczynienia z czarnymi powierzchniami...

. Pisałem wcześniej żę czerń ma to do siebie że pochłania światło (przez co światłocień jest mniej wyraźny), ale jest jedna rzecz o której wspomnieć zapomniałem. Trzeba pamiętać o fakturze danej powierzchni. Przeciesz samochód moze być czarny, a mimo to na jego masce mozemy zobaczyć swoje odbicie, a to z kolei oznacza że potrafi w dużym stopniu odbijać światło. Przy kolorowaniu takich figurek należy zawsze pamiętać o fakturach. Jeśli twoje pytanie dotyczące cieniowania czarnych powierzchni dotyczyło np. skórzanych wdzianek to z cieniem masz problem gdyz cieżko stworzyć taki który byłby uniwersalny w każdej sytuacji. Chyba zę te figurki umieszczasz w konkretnym otoczeniu, na makiecie, której nie opuszczają. Jeśli tak jest, to by stworzyć cień należy wyczuć klimat tej sceny i podkreślić go przez cieniowanei figurek. Tutaj też nei mogę ci pomóc bo to może załatwić jedynie praktyka i obserwacja. Z oświetloną częscią czarnej figurki z gładka powierzchnią jest łatwiej, bo światło na ogół odbija się tam w kolorze przybliżonym do bieli (nieco przytłumionej przez "czerń" oczywiście ;P). Jak to są figurki do gry typu łarmłotek to kluczową sprawą jest to że światło na te figurki działające podczas bitwy (czyli wtedy gdy mają najlepiej wygladać) będzie światłem słonecznym (tylko pytanie czy w swiecie łarchamera słońce [a mozę słońca?

] jest takie jak u nas? ;P

). Jeśli ciężko będzie ci wypracować swój własny system cieniowania, to najlepiej chyba będzie ci mocno przeanalizować figurki malowane przez kolegów z większym doświadczeniem, czy to w necie, czy w realu. Oczywiście lepiej wziąć figurke do rąk wtedy nie umknie żaden jej szczegół.
Figurki łorhammera jakoś nigdy mnie nie pociągały, raz z powodu tematyki, dwa - ceny.. Moje są niemal li i wyłącznie historyczne. Z cieniowaniem powierzchni błyszczącej lub półmatowej nie jest jeszcze tak źle, farby różnią się w zależności od poziomu błysku swym odcieniem, i tak jest nawet w przypadku czerni, można się wtedy pobawić i pokombinować, sprawa się nieco upraszcza, chociaż przyznaję, że jeszcze nie miałem potrzeby przyoblekania jakiegoś lub pani w skórzaną kurtkę. Największy problem jest gdy do czynienia mamy z powierzchnią mającą być matową, jak narazie na jej wycieniowanie mam pomysł użycia jakichś odcieni szarości by potraktować nimi elementy bardziej wystające, bliższe, w zagłębieniach pozostanie "oryginalna" czerń. Coś takiego można chyba w naturze zauważyć.
A teraz parę fotek jak obiecywałem:
Takiego to aquilifera sobie czas jakiś temu strzeliłem i przyznasz chyba, że dla efektu końcowego cienie, ich imitacja są sprawą istotną.
![[Obrazek: aquilifer24.jpg]](http://i35.photobucket.com/albums/d154/Ujek/aquilifer24.jpg)
]
łożesz...
a ja się tu bawię w jakieś lewki i solniczki

hock:
wrócę za parę lat

trzeba bylo odrazu pokazać te fotki

Moje wypowiedzi raczej do początkującego były skierowane, a ty widze zę wiesz co gdzie i jak

Myśle że metodą prób i błędów sam szybko dojdziesz do rozwiazania swoich problemów. tymbardziej zę na pewno są to farby kryjace, a to daje mozliwosć długiej zabawy w sprawdzanie czy pasuje 'to', a moze 'tamto'.
w tej figurce jedynym drobiazgiem jaki mi troche nie pasuje są 'blizny' na tarczy. Myśle że fajniej by było w szczelinach pokazać nagie drewno.
Ciekawi mnie z czego zrobiłeś te źdźbła trawy? :>
No właśnie prowadzę eksperymenty i Twe uwagi jako grafika, poczynione wcześniej są dla mnie istotne, sporo patentów kradniemy malarzom by uzyskać taki a nie inny efekt. Hmm chyba wiem o co Ci chodzi z tą tarczą, masz na myśli ukazanie "świeższego drewna"? Jeśli możesz to napisz szerzej co masz na myśli. Przyznaję się, że po raz pierwszy w ten sposób dane mi ją było przyozdabiać, wykonując owe blizny od podstaw, zatem jestem zadowolony w miarę z efektu, ale tak już bywa, że po pierwszym razie zazwyczaj człowiek jest zadowolony, z czasem dopiero, wobec udoskonalania techniki dostrzega swe wcześniejsze potknięcia. Podobnie było z trawą. Ta została bardzo łatwo wykonana, pewnego razu zakupiłem w sklepie "Wszystk po 2 zł" zestawik pędzli, okazało się, że włosie jest tak grube, iż raczej nie nadają się one do malowania, co mnie też specjalnie nie zdziwiło. Za to do imitowania trawy były wprost idealne. Bierzesz odcinasz kępkę trawy z włosia pędzla, dobrze by miał jakiś jasny, żółtawy kolor, a następnie trzymając ją jeszcze w palcach podstawę kępki zalewasz jakimś klejem cyjanoakrylowym. Po wysnięciu, przycinasz dół do odpowiedniej długości, ważne by na początku był ciut dłuższy, umieszczasz taką kępkę za pośrednictwem cyjanoakryla na podstawce, szarpiesz źdźbła, wyginasz, przycinasz, bawiąc się w ogrodnika, a gdy już efekt jest zadawalający - malujesz.
Z tarczą to chyba raczej kwestia gustu, nie widze tego jako błędu. Żeby zrozumieć o co mi chodziło trza spojrzeć na budowę tarczy jako realnego przedmiotu. Nie wiem jak są wykonywane takie tarcze (pomagałem kiedys kilka robić, ale były zupełnie innego typu). Wygląda identycznie jak te, które robili Normanowie (jest okrągła i ma umbo [czy umbe? Nie wiem jak to się odmienia ;P]), ale koleś z pewnością wikingiem nei jest

Na pewno jest drewniana, a drewno jest pokryte jakimś barwnikiem. Po uderzeniu ostrego przedmiotu w tarczę te rozcina warstwę farby i nadcina drewno odsłaniając je tym samym. Chodzi mi o to że widziałbym drewno widziane na rozcięciach duzo jaśniejsze (to u ciebie jest wręcz czarne)
Co do trawy â fajny patent, malowanie pędzelkA

Mówiąc szczerze, mimo intensywnych poszukiwań, też za wiele konkretów nie udało mi się znaleźć na temat budowy okrągłych tarcz rzymskich. Ze standardowymi, prostokątnymi, owalnymi problemów jest mniej - ich budowa oparta była na czymś co określić by można rodzajem sklejki, nasączone zmiękczającym specyfikiem paski drewna były układana na siebie na przemian.
W zasadzie masz trochę racji w tym co mówisz, starałem się ukazać właśnie to rozcięcie farby na powierzchni powstałe w wyniku uderzenia, postaram się zrobić lepsze zdjęcia za dnia - to ukazane, robione było w nocy. W środku drewno jest może i trochę ciemne, ale wytłumaczyć można by to w sposób następujący. Zaraz po złapaniu uderzenia, wiadomo, było ono jasne, świeże, ale nasz pan trochę się nachodził z tą tarczą, zmokła mu, pobrudziła się, była poddana działaniom warunków atmosferycznych, brud zatrzymał się w szczelinach itp. Jest to oczywiście tylko teoria, wydaje mi się, że jednak o sporej dozie prawdopodobieństwa - opierając się na niej kierowałem swymi pracami. Chociaż wiadomo mogę się mylić, za chwilę powiem z jakiego jeszcze powodu.
Jeśli masz jakieś fotki obrazujące wykonywanie tarczy, może być nawet wikingów, jak i też przedstawiające ślady ciosów nań przyjmowanych to byłbym wdzięczny. Jak już mówiłem, o okrągłych tarczach rzymskich ciężko jakąś konkretną literaturę zdobyć, wrócić jeszcze trzeba do kwestii zabezpieczenia tejże przed wspomnianymi szkodliwymi warunkami atmosferycznymi. By chronić tarcze od zużycia stosowano specjalne pokrowce, nakładane na nie w czasie marszu. Tyle, że tutaj pojawia się kolejny problem, na pewno stosowano je dla tarcz prostokątnych i owalnych, dla okrągłych - nie wiem, nigdzie nie znalazłem jakiegokolwiek źródła ikonograficznego zastosowanie tychże obrazujących, jak też i informacji o ich stosowaniu.
Tak, pierwsza odmiana terminu określającego okrągłą osłonę tarczy - umbo, jest poprawna, jest ono rodzaju nijakiego.
wiec twoje dociekania były dużo dalej idące niż moje, bo ja myslałem o świerzych ranach, a ty przemyślałeś sprawe dalszej eksploatacji i tym przekonałeś mnie. Tylko żę nie chodzi tyle o teorie co o to że jednak troche nienaturalnie to wygląda (na mój gust i tylko i wyłacznie gust bo wiedzy o budowie takiej tarczy nei mam), ale mozę to byc wywołane właśnie fotką. Nie ma raczej znaczenie czy robiłeś ją w dzień, czy w nocy, chodzi o ustawienei światła, by zobaczyć barwy, których użyłeś na bliznach trzeba je uwolnić od zakłuceń, które cień wprowadza, cyzli oświetlic tak, aby w głąb wyrw nie padał cień.
Nie potrafie podać konkretnej rady, a skoro jej nie mam to znaczy że lepiej bym też nie zrobił wiec chyba nei ma sensu tego rozkminiać

Figurce niczego nei brakuje, pomalowana jest swietnie. Załozę sie zę w rysunku też se całkiem nieźle radzisz