A mi się pierwszy bałdełej od 3 podoba, a to dla tego że w tym trzecim dużo się bawiłaś, a chuja zrobiłaś. Za duży nakład pracy tu widze w stosunku do efektu końcowego, ale to bardzo dobrze żę kombinujesz i próbujesz różnych technik.
Nie będę się czepiał już samego konceptu smoka, bo to sprawa indywidualna, ale do wykonania się troche poprzyczepiam. Pierwsza rzecz, której ci nie odpuszcze to brak cienia rzucanego... Nie uwzględniasz czegoś takiego W OGÓLE, a to poważnie rypie rysunek. Bawiłaś się troche cieniem własnym, ale chyba nie bardzo znasz jego istotę, bo za cholere nie mogę dociec skąd pada/padają światło/światła na twoim rysunku. Położenie cienia własnego, jaki i cienia rzucanego wynika z konkretnego oświetlenia, którego ty nawet nie stworzyłaś, przez co twoje cienie sa jedynie nic nieznaczącymi podkreśleniami konturów. To dla tego twój smok jest taki płaski, wcale nie tworzy złudzenia trójwymiarowej bryły. Nie będę pisał gdzie konkretnie powinny płynąć cienie przy założeniu takiego i takiego oświetlenia, bo zamierzam jeszcze te 2 godzinki se kimnąć przed czekajacym mnie egzaminem, ale jeszcze pobierznie przeanalizuje pozostałe rysunki.
Tak więc pierwszy smoczyslaw: Tutaj jest już lepiej. Mógłbym nawet śmiało stwierdzić że światło o słabym natężeniu (np. słoneczne przez zimowe niebo) ma swoje źródło bardzo wysoko, z lewej strony smoczka. Ale to chyba przypadkiem ci wyszło bo widze żę masz takie przyzwyczajenie by cieniować smokowate stwory od spodu i cień poleciał nawet po szyi, po jej prawej stronie, z której przecież jest światło. Gdyby ten cień miał racje bytu to musiałbyś stworzyć dodatkowe źródło światła, które znajdowałoby się po prawej stronie rysunku, na niskiej wysokości, ale ty je pokazałaś TYLKO na szyi a przy tak niskiej intensywności, na pewno rozpraszałoby się na reszcie smoka rozjaśniając większość zacieniowanych przez ciebie powierzchni. Zrobiłaś też nieśmiały cień rzucany, ale jest on tylko na podłożu, na którym postać stoi, a musisz pamietać żę każdy obiekt posiada mniej lub bardziej intensywne te dwa rodzaje cieni i rzucany nie ogranicza się nigdy wyłącznie do polożenia go na płaszczyźnie na której znajduje się rysowany obiekt. Cień rzuca każda bryła, która w linii prostej biegnącej od źródła dostatecznie intensywnego oświetlenia, przez obiekt rzucajacy cień i dalej do obiektu przyjmującego cień.
Śpiący jestem więc nie wiem czy dostatecznie zrozumiale pisze. Nie chce mi się wiecej pisać na ten temat, ale najważniejszą sprawą którą mam ci do przekazania jest rzucenie w pizdu udawania że umiesz rysować realistycznie z pamięci i rozpoczęcie treningu na rzeczywistości, próbach jej odzwierciedlania. Jeśli nie poznasz natury cienia (jak to mrocznie brzmi

), to twoje postacie będą płaskie. Musisz też dowiedzieć się co to takiego perspektywa przestrzenna bo tła w twoich rysunkach wyglądają jak malunki na ścianie, nie tworzą przestrzeni. Radziłbym ci postawić sobie kilka przedmiotów codziennego użytku na krzesełku, dać im silne oświetlenie i usiąść sobie spokojnie, skupić się na nich, dokładnie obserwować jak biegnie światło i cień wzdłuż brył jakie tworzą te obiekty, jak wpływa faktura na rozkład cienia i próbować odzwierciedlić te zachowania na płaszczyśnie kartki. Może to ci się na pierwszy rzut oka wydawać nudniejsze od rysowania siakiś postaci fantazy, ale jak skupisz się na ładnie wypolerowanym jabłku i zaczniesz kombinować jak odzwierciedlić szarosci odbijającego się na jego spodzie wzorku obrusu, na którym ono stoi, to zobaczysz żę jest to nawet jeszcze bardziej pasjonujące.
A co do tego ołówka HB to nie wydaje mi się że Arion prawidłowo go uzyła i przy takim rysunku ciężko wycisnąć z niego więcej, do tego widać na pierwszy rzut oka że jest to zdjęcie rysunku, a to dodatkowo potęguje delikatność pociągnięć. Ale odpuszcze se analizę, bo patrze zę kimnąć już se nie kimne, a mogę się rozpisać i jeszcze egzamin zapierdole, bo się spóźnie
