• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

progressive rock
#76

dla mnie zdecydowanie King Crimson...
a wspomniane In The Court... to ktora plyta jest tez w podobnym psych/onirycznym klimacie? az tak w crimsonach nie siedze a chetnie bym sobie jeszcze posluchal...
THRaKaTTaK tez rewelacja Smile z Amon Tobin mi sie miejscami kojarzylo a przeciez to zywi muzycy - mistrzowsto
Odpowiedz
#77

Miriam napisał(a):Conieco słyszałam o tym zespole. Będę musiała bliżej zapoznać się z ich muzyką, ale pierwsi w kolejce są Marillion.
Właśnie, Marillion też czeka u mnie w kolejce... Teraz jednak muszę zabrać się za "Dust And Dreams" i "A Nod And A Wink" Camel'a. Wraz z "Rajaz" to jednak nowsze płyty, muszę od kumpla później pożyczyć jakieś starsze.
Odpowiedz
#78

seelenleib napisał(a):dla mnie zdecydowanie King Crimson...
a wspomniane In The Court... to ktora plyta jest tez w podobnym psych/onirycznym klimacie?

No płytki które powsały wkrótce po niej, czyli "In the wake of poseidon", "Lizard" i "islands", także "Red" ma coś z klimatu tamtej płyty, choć sama muzyka znacznie się różni(skrzypce zamiast mellotronu, itd)
King Crimson to zespół naprawdę PROGRESYWNY, bo z płyty na płytę się rozwijają(i nie jest to rozwój pt. "więcej melodyjnych klawiszy i przebojów" jak to z niektórymi gigantami rocka niestety bywa),a nie nagrywają od 30 lat takich samych albumów(jak Pendragon na przykład - choć taka wtórnosć np. mi aż tak bardzo nie rzeszkadza...)
KelThuz napisał(a):estem pieprzonym fanatykiem ATARI, zwalczam amigowców od roku 1989. Amigowcy to plaga świata, lewica wśród komputerowców, no i oczywiście skrajne pedalstwo
Odpowiedz
#79

Postanowiłam odkopać ten temat za sprawą zespołu, który niedawno odkryłam mianowicie Collage. Od kilku tygodni jestem w posiadaniu "Moonshine" i nadziwić się nie mogę muzyką zawartą na tym albumie. Nie sądziłam, że spotkam jeszcze polski zespół, który wywrze na mnie takie wrażenie. Oby więcej takich miłych niespodzianek :] Co do samego albumu... Przede wszystkim klimat, który (rzecz jasna) tworzy wspaniała muzyka. Pojawia się gama emocji; przez cały album smutek miesza się z radością, żal ze złością... Bardzo magiczna płyta. Muzycznie spójna, nie brak jednak kontrastów. Świetne klawisze, perkusja i gitary nie zostają w tyle, a wokal idealnie komponuje się z całością. Rozbudowane kompozycje, słychać też inspiracje YESami. No i okładka (w wykonaniu Zdzisława Beksińskiego, świetnie oddaje klimat "Moonshine") Bardzo gorąco polecam!
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle

roger waters
Odpowiedz
#80

Miriam napisał(a):Postanowiłam odkopać ten temat za sprawą zespołu, który niedawno odkryłam mianowicie Collage. Od kilku tygodni jestem w posiadaniu "Moonshine" i nadziwić się nie mogę muzyką zawartą na tym albumie. Nie sądziłam, że spotkam jeszcze polski zespół, który wywrze na mnie takie wrażenie. Oby więcej takich miłych niespodzianek :] Co do samego albumu... Przede wszystkim klimat, który (rzecz jasna) tworzy wspaniała muzyka. Pojawia się gama emocji; przez cały album smutek miesza się z radością, żal ze złością... Bardzo magiczna płyta. Muzycznie spójna, nie brak jednak kontrastów. Świetne klawisze, perkusja i gitary nie zostają w tyle, a wokal idealnie komponuje się z całością. Rozbudowane kompozycje, słychać też inspiracje YESami. No i okładka (w wykonaniu Zdzisława Beksińskiego, świetnie oddaje klimat "Moonshine") Bardzo gorąco polecam!
Tak jak już Ci mówiłem postaram się za tym rozejrzeć, skoro Tobie przypadło do gustu jest duże prawdopodobieństwo, że i mnie się spodoba ; ).
A ja jeśli chodzi o prog rock ciągle pozostaję na etapie Camela. Bardzo dobrze się muzyki tego zespołu słucha.
Poluję też teraz na płytę polskiego Indukti, w sumie nie wiem czy to odpowiedni temat na pisanie o tym zespole, ale trudno... Ściągnąłem dwie mp3 dostępne na stronie zespołu i bardzo mi się spodobały (polecam : )), więc myślę, że warto ich album kupić.
Odpowiedz
#81

Mam taką nadzieję Smile Wspomniałeś o Indukti... Sprawdziłam na RockSerwisie i oficjalnej stronie zespołu, posłuchałam i odniosłam bardzo pozytywne wrażenie (szczególnie te utwory z Mariuszem Dudą na wokalu mnie zaintrygowały) "S.U.S.A.R" może okazać się świetnym albumem...
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle

roger waters
Odpowiedz
#82

Miriam napisał(a):Mam taką nadzieję Smile Wspomniałeś o Indukti... Sprawdziłam na RockSerwisie i oficjalnej stronie zespołu, posłuchałam i odniosłam bardzo pozytywne wrażenie (szczególnie te utwory z Mariuszem Dudą na wokalu mnie zaintrygowały) "S.U.S.A.R" może okazać się świetnym albumem...
Ja właśnie słyszałem tylko "Cold Inside" i "No_11812", oba utwory bardzo przypadły mi do gustu i mnie zainteresowały. Do tego kumpel, który mnie Riversidem i paroma innymi zespołami zaraził, mocno mi poleca, więc myślę, że warto było by po całą płytę sięgnąć. Recenzje też dostała ona bardzo pozytywne.
Tylko muszę zdobyć jakieś środki i kupuję ; ).
Odpowiedz
#83

Też czytałam recenzje tego albumu na kilku dobrych serwisach muzycznych, ale tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że "S.U.S.A.R" to pozycja obowiązkowa. No i jeszcze Twój znajomy od Riverside'a poleca... Chyba jutro czeka mnie wycieczka do salonu muzycznego ;D
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle

roger waters
Odpowiedz
#84

Miriam napisał(a):Też czytałam recenzje tego albumu na kilku dobrych serwisach muzycznych, ale tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że "S.U.S.A.R" to pozycja obowiązkowa. No i jeszcze Twój znajomy od Riverside'a poleca... Chyba jutro czeka mnie wycieczka do salonu muzycznego ;D
Gdybym ja miał gdzieś w okolicy, to chętnie bym sobie taką wycieczkę również urządził, ale niestety... Środkami nawet dysponuję, pozostaje tylko zamówić przez internet jak zwykle (to takie pozbawione klimatu kupowanie płyty, nie podoba mi się ;D).
Odpowiedz
#85

Oczywiście The Mars Volta... no i Pink Floyd...
[Obrazek: loudness-akira-nevermore-jeff.gif]
Odpowiedz
#86

MaFFej napisał(a):Oczywiście The Mars Volta... no i Pink Floyd...
A jednak ktoś tu zna Mars Voltę... Szok ;D.
Zapraszam więc:
http://rockmetalshop.pl/forum/viewtopic.php?t=2169 ; )

Przenoszę.
Odpowiedz
#87

Prog-rock to chyba mój ulubiony gatunek muzyki, niemniej jednak potrafię do niego podejść krytycznie.
Np. nie przepadam za Genesis - (cały "Foxtrot", Baranek, a nawet "Selling" - dla mnie po prostu nudne, zbyt zawiłe i ciężkostrawne, jak już sama formuła albumu koncepcyjnego, choć bywają wyjątki od reguły), a pan Collins - cóż, dobry perkusista :-)))
Ale Steve Hackett - jeden z najlepszych gitarzystów. Wystarczy posłuchać solówki w "Firth of Fifth". Aha, jeszcze "In Memoriam" z płyty "Darktown" - mawiają, że to "Epitafium lat 90." i coś w tym jest. Co do p. Gabriela - widziałem fragmenty na Live 8 i bardzo mi się podobał. Jeśli rzeczywiście potrafi łączyć rock z muzyką afrykańską, tak jak pokazał na tamtym koncercie, to z chęcią sięgnę po jego twórczość.

Pink Floyd, King Crimson - nawet nie ma o czym rozmawiać i co podważać. Klasyka gatunku.
Camel - znam tylko "Stationary Traveller" i "Harbour of tears".
W 1. przypadku - bardzo smutna, piękna (np. utwór tytułowy - zwłaszcza ta fletnia Pana) płyta o życiu w podzielonym Berlinie. Aha - i pojawił się tutaj Mel Collins (utwór "Fingertips"), ten sam, który grał na saksofonie m.in. na "Red" KC. Bardzo dobra płyta.

W przypadku drugim - też album koncepcyjny. Pojawiają się kobiece wokale, szum morza. Myślałem, że będzie bardziej irlandzka, celtycka, ale się nie zawiodłem i będę nadal poznawał zespół. "Port łez" wydał mi się bardzo bliski muzyce klasycznej. Ale jest od niej lepszy, bo w tej nie ma gitary Latimera.. następne w kolejce "A nod and a wink" :)

Póki co, tyle.
Odpowiedz
#88

Hmmm... no własnie... czemu nikt tu nie pisze o Marillion... zwłaszcza o pierwszym okresie działalności z Fishem na wokalu. Własciwie to 4 płyty studyjne, ale jakie:

Script For A Jesters Tear - wyznacznik muzyki Marillion, tytułowy numer już mówi wszystko o kapeli, albo ją pokochasz albo zlejesz (i pójdziesz słuchać ich troje Smile ) He Knows..., The Web, Garden Party, chelsea Monday... dramaturgia przeplata się z ckliwością, napięcie ze swobodnymi gitarowymi solówkami... a wszystko to by dotrzeć do ukoronowania: antywojennego Forgotten Sons - powalającej na kolana suity, z jednym z najwspanialszych finałów w hostorii rocka "Stój - Kto idzie ?!? - Śmierć... Podejdź przyjacielu..." doslownie ciary...

Fugazi - najrówniejsza z płyt Marillion - hitowaty Sssasing na wejście, przyjemny Punch And judy, po to by zagłębic się w Jigsaw, Incubus czy ponure i lodowate She Chameleon - klasa sama w sobie

Misplaced Childhood - koncept album w ktorym na wejściu dostajemy znane chyba przez wszystkich Kayleigh i Lavender, po czym zaczynają sie rozdzierajace suity, które zarówno textami jak i muzyką rozpościerają przed nami obrazy z mojego/ twojego/Fisha/kazdego z nas dzieciństwa - pozycja dla mnie na równi z The Wall Floydów czy In the court Crimsonów

Clutching At Straws - ostatnia pozycja z Fishem w składzie - muzycznie chyba najdoskonalsza : od suiciarskich Warm Wet Circles, poprzez nastrojowe Hotel Hobbies, wręcz taneczne Incommunicado (zalany w pestkę Smile aż po jeden z najpiekniejszych i najbardziej wstrząsających zarazem kawałkow Marillionu - White Russian - geniusz

Warto też napisać o 17-minutowym kawałku Grendel wydanym w wersji singlowej lub na składankach. Wstrzasajacy text na kanwie starogermańskiej legendy o potworze przychodzącym do wioski po daninę z ludzi, a wszystko to okraszone iście progresywną oprawą muzyczną - od ballady, poprzez organowe kościelne granie, natężajacy się pulsujący bas, wykrzykiwany spazmatycznie wokal fisha, by w końcowej części zakończyć się chyba jedną z najwspanialszych gitarowych solowek wszechczasów (nie przesadzam - posłuchajcie) Smile

To tyle - po odejściu Fisha zarówno Marillion z Hogarthem na wokalu jak i Fish solo troszkę zniżyli loty...
Odpowiedz
#89

The Moody Blues - zna ktoś ? Prekursorzy gatunku. Płyta "Days of future passed" - to taka muzyka klasyczna (pierwsi nie wiem czy skonstruowali, ale zaczęli pierwsi używać melotron) połączona z Beatlesami. Nieco naiwna, wiosenny klimat, ale zawiera też "Nights in white satin" - jedną z najpiękniejszych rockowych ballad, pewno sporo z Was kojarzy ten utwór ;)
A ja jeszcze polecam "Seventh Sojourn" z kilkoma fajnymi utworkami, m.in. "I'm just a singer in a rock n' roll band" - strasznie zakręcony utwór (lata 60., nieco swingu, trąci też zakręconą muzyką z jakiegoś kryminału, bądź dancingu) oraz "Isn't life strange" - smutna, spokojna i ładna balalda. Szkoda, bo nieco zapomniany zespół

Procol Harum i Yes - generalnie zarzuty mam do nich te same, co do Genesis (wyjątki: "Close to the edge" to świetna płyta, "Salty Dog" tych drugich momentami też jest całkiem znośne).

Riverside i Indukti - wielkie nadzieje, prawie zyskali już miano zbawicieli polskiego prog-rocka. Chyba wszędzie entuzjastyczne recenzje.. słyszałem tylko to, co w internecie umieścili, tych pierwszych na http://www.progarchives.com/ (polecam, bardzo zacna strona !!) i wybitnie mi nie podeszli. Poza tym, obecnie dość ciężko dostać - czekałem 3 tygodnie, aż koleś z muzycznego mi sprowadzi i nic. Może nakład się wyczerpał ?
Ze mną jest tak, że im więcej pozytywnych recenzji czytam (szczególnie debiutów, ludzie chyba za wszelką cenę chcą znaleźć zespół na miarę takich Pink Floyd), tym bardziej odechciewa mi się poznać jakąś płytę i szukam czegoś mniej popularnego, a równie dobrego, jeśli nie lepszego, tylko mniej lansowanego, więc raczej wątpię, żebym sięgnął po jeden bądź drugi zespół, z prog-rocka to teraz mam na oku album 'Indian Summer' zespołu o tym samym tytule- zapowiada się ciekawie.

A jak będzie wyglądać przyszłość gatunku ? Obawiam się, że nie najlepiej.. prog rock najlepsze lata dawno ma już za sobą, a większość powstających zespołów idzie za modą na prog-metal (przykład: Porcupine Tree - "Deadwing" - pluję sobie w brodę, że kupiłem tę płytę i to nauczka, żeby nie kupować tego, co wszyscy reklamują i co jest na pierwszych półkach w Empiku), którego nie lubię, albo próbuje łączyć King Crimson, Tool, Marillion, Opeth i Anathemę w jedno. Ale bądźmy w dobrej myśli :)
Odpowiedz
#90

franek napisał(a):a większość powstających zespołów idzie za modą na prog-metal (przykład: Porcupine Tree - "Deadwing" - pluję sobie w brodę, że kupiłem tę płytę i to nauczka, żeby nie kupować tego, co wszyscy reklamują i co jest na pierwszych półkach w Empiku

A mnie ta płytka bardzo urzekła i z wyjątkiem doslownie 2 numerów daleko jej do metalu. Zaś ostra wstawka w Arriving Somewhere, but Not Here to ukoronowanie tego pieknego numeru. Ale cóż ... to kwestia gustu Smile
Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: / Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
Ostatni post przez rocket92
11-25-2015, 11:10 AM
Ostatni post przez hazardzistka1992
06-28-2011, 09:31 AM
Ostatni post przez Danzig
09-02-2006, 06:09 PM
Ostatni post przez balzac
07-02-2006, 01:48 PM



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości