• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

progressive rock
#61

No i po koncercie Smile Było niesamowicie! Jako pierwsi zaprezentowały się Żywioły. Szczerze mówiąc, kiepsko zagrali - spodziewałam się zupełnie czegoś innego; no i teksty typu: "drapiesz mnie po plecach", "moja dziewczyna jest czarownicą"... Porażka. Jako następni mieli zagrać Nothing Inside, jednak z nieznanych mi powodów, nie pojawili się na scenie.
Przyszła pora na Riverside Smile To co pokazali, przeszło moje oczekiwania. Zdecydowanie lepiej brzmią na żywo niż z płyt. Świetnie zagrali i wytworzyli niesamowitą atmosferę. Zagrali prawie cały materiał z "Out Of Myself", kilka utworów z "Voices In My Head" i dwa nowe numery, które pojawią się na następnej płycie, która ma się ukazać (dopiero) późną jesienią. Ale zapewniam: warto będzie na nią poczekać Smile Jako gwiazda wieczoru zagrała COMA. Ich występ również oceniam bardzo pozytywnie. Zespół miał świetny kontakt z publiką, było dużo śmiechu. A brzmienie? Podobnie jak z Riverside. Dla mnie rewelacja. Impreza bardzo udana, można było trochę ponarzekać na organizację, ale muzyka w pełni zrekompensowałą niedociągnięcia.
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle

roger waters
Odpowiedz
#62

Miriam napisał(a):No i po koncercie Smile Było niesamowicie! Jako pierwsi zaprezentowały się Żywioły. Szczerze mówiąc, kiepsko zagrali - spodziewałam się zupełnie czegoś innego; no i teksty typu: "drapiesz mnie po plecach", "moja dziewczyna jest czarownicą"... Porażka.
Heh, ja uwielbiam po prostu tego typu kapele z ambitnymi tekstami.
Miriam napisał(a):Przyszła pora na Riverside Smile To co pokazali, przeszło moje oczekiwania. Zdecydowanie lepiej brzmią na żywo niż z płyt. Świetnie zagrali i wytworzyli niesamowitą atmosferę. Zagrali prawie cały materiał z "Out Of Myself", kilka utworów z "Voices In My Head" i dwa nowe numery, które pojawią się na następnej płycie, która ma się ukazać (dopiero) późną jesienią. Ale zapewniam: warto będzie na nią poczekać Smile Jako gwiazda wieczoru zagrała COMA. Ich występ również oceniam bardzo pozytywnie. Zespół miał świetny kontakt z publiką, było dużo śmiechu. A brzmienie? Podobnie jak z Riverside. Dla mnie rewelacja. Impreza bardzo udana, można było trochę ponarzekać na organizację, ale muzyka w pełni zrekompensowałą niedociągnięcia.
Z tego, co słyszałem Riverside ma świetny kontakt z publicznością w czasie koncertów (w takim Wrocławiu podobno to ludzie pod sceną dyktowali zespołowi co ma grać i oni się do tych poleceń stosowali ;D).
Gwiazda wieczoru Coma, hmmm... ja jednak na miejscu organizatorów postawiłbym na Riverside.
Odpowiedz
#63

W Krakowie Riverside oczarował słuchaczy (zresztą, nie ma się czemu dziwić ;] ) ale wiele osób po raz pierwszy miało styczność z ich muzyką; ale fakt faktem: zespół miał dobry kontakt z publiką. Co do gwiazdy wieczoru... Powiem tak: Coma z pewnością jest bardziej znana od Riverside, w ubiegłym roku wydali płytę, która przyniosła im rozgłos i pewnie dlatego organizatorzy postawili na nich. Natomiast muzyka Riverside jest do posłuchania, a nie do skakania. Ja przy obydwu zespołach świetnie się bawiłam, tyle, że przy Riverside skupiłam się na muzyce, a przy Comie się wyszalałam.
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle

roger waters
Odpowiedz
#64

Wiadomo, Coma bardziej znana, ale Riverside moim zdaniem muzycznie jest lepszy. Organizatorów tutaj rozumiem, ale sam ustaliłbym to inaczej (heh, może wynika to również z mojej pozycji słuchacza Riverside'a).
Odpowiedz
#65

Muzyka jaką gra Riverside z pewnością wymaga większych umiejętności (panowie z zespołu je mają) Wydaje mi się, że ich muzyka jest także trudniejsza w odbiorze niż twórczość Comy. Ale nie skupiajmy się na porównywaniu. Moim zdaniem obydwa zespoły prezentują wysoki poziom - Riverside cenię za całokształt, Comę w większej mierze za teksty. A Twój stosunek wynika też z pozycji słuchacza. Sama chciałabym, aby Riverside zagrał dłużej (jak dla mnie mogli grać dwa razy dłużej; nie zmartiwiłabym się, gdyby czas przeznaczony dla Żywiołów przypadł im w udziale ;D)
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle

roger waters
Odpowiedz
#66

Oglądając u kumpla "The Dark Side Of The Moon" udało mi się wykraść mu parę płyt. Wśród nich jest "In The Court Of The Crimson King" King Crimson. Mówiąc szczerze wstyd mi już było, że nie znam klasyki gatunku. Przesłuchałem i bardzo mi się podoba, choć podobno wcale nie jest to najlepsza płyta.
Ech, te płyty z dawnych lat - w tym przypadku z roku 1969 - mają jednak specyficzny klimat.
Odpowiedz
#67

Kamael napisał(a):Przesłuchałem i bardzo mi się podoba, choć podobno wcale nie jest to najlepsza płyta.

jak nie?! jedynie "Red"(1974) jej dorównuje...
KelThuz napisał(a):estem pieprzonym fanatykiem ATARI, zwalczam amigowców od roku 1989. Amigowcy to plaga świata, lewica wśród komputerowców, no i oczywiście skrajne pedalstwo
Odpowiedz
#68

Mówię jedynie podobno (tak wywnioskowałem z wykładu kumpla), kiedy zapoznam się z resztą wtedy sam do tego stwierdzenia się ustosunkuję. Wpadnę jutro do wypożyczalni, poszukam "Red", ocenię ; ).
Odpowiedz
#69

Ok, ok troszke mnie poniosło... z KC to jest tak, że praktycznie każda płyta jest inna, wspomniany Red, to całkiem inna muzyka niż "ITCOTCK" ale równie wspaniała, zresztą na bodajże drugiej płycie karmazynoego króla zaśpiewałnikt inny jak.... Gordon Haskell. A późniejsze płyty(z lat 80-tych, i zwłaszcza 90tych) to całkiem inna muzyka, skomplikowana, połamana, potwornie ciężka(ConstruKtion of light to prawie Fear Factory zmixowane z Toolem, zresztą po wydaniu tego albumu KC grało jako support Toola), nie twierdze że gorsza, ale chyba jednak powinna powstać pod innym szyldem.
KelThuz napisał(a):estem pieprzonym fanatykiem ATARI, zwalczam amigowców od roku 1989. Amigowcy to plaga świata, lewica wśród komputerowców, no i oczywiście skrajne pedalstwo
Odpowiedz
#70

KIng Crimson jako support Tool'a? Wow. Tego jeszcze nie słyszałem i trudno mi w to uwierzyć (może coś źle zrozumiałem? ;D). W zestawie te dwa zespoły na żywo, to musiało być coś świetnego.
Odpowiedz
#71

Kamael napisał(a):KIng Crimson jako support Tool'a?

Tak było...tyle że w USA, a tam popularność pewnych wykonawców wygląda jednak zupełnie inaczej niż u nas...np. Deep Purple grało w Stanach przed Tedem Nugentem, o którym u nas mało kto słyszał(a to świetny muzyk, btw)
KelThuz napisał(a):estem pieprzonym fanatykiem ATARI, zwalczam amigowców od roku 1989. Amigowcy to plaga świata, lewica wśród komputerowców, no i oczywiście skrajne pedalstwo
Odpowiedz
#72

Rok temu znajomy pożyczył mi płytę z wszystkimi albumami King Crimson, i za pierwszym przesłuchaniem ta muzyka zupełnie do mnie nie trafiła. Ostatnio kolega z klasy pożyczył mi właśnie "In The Court Of The Crimson King" (oryginał). Nie wiem czy to przez jakość nagrań czy przez coś innego, ale ich muzyka mnie szczególnie nie porwała. Bardzo podoba mi się "Epitaph" i tytułowy utwór, reszta też utrzymana w podobnym stylu, ale te dwa utwory najbardziej zapamiętałam. Może byłam zaspana jak słuchałam tego albumu, bo wydał mi się... nie wiem jak to określić. W każdym razie nigdy czegoś takiego nie czułam podczas słuchania YES.
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle

roger waters
Odpowiedz
#73

A co sądzicie o zespole Camel? Ja właśnie pożyczyłem sobie od kumpla jego trzy płyty i jak narazie po kilkukrotnym przesłuchaniu jednej z nich mam bardzo pozytywne wrażenia. "Rajaz", 8 utworów... Szczególnie podoba mi się tutaj brzmienie gitary w utworze "Lost and Found".
Teraz czas na płytki kolejne, trzeba z klasyką gatunku się ciągle zapoznawać.
Odpowiedz
#74

Conieco słyszałam o tym zespole. Będę musiała bliżej zapoznać się z ich muzyką, ale pierwsi w kolejce są Marillion.
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle

roger waters
Odpowiedz
#75

Kamael napisał(a):A co sądzicie o zespole Camel?

Znam tylko album "Mirage"(notabene ich najsłynniejszy Smile ) i bardzo mi sie podoba, choć na codzień wole troche inne granie jeśli chodzi o prog rock, kawałek "Lady fantasy" jest CUDOWNY Smile
Potem Camel troszke si zmienił, z tego co słyszałem w "Nocach muzycznych pejzarzy" i "mini maxie" ale pamiętam też że te późniejsze kawałki też mi sie podobały. Ich basista Colin Bass bardzo często gra w Polsce...
KelThuz napisał(a):estem pieprzonym fanatykiem ATARI, zwalczam amigowców od roku 1989. Amigowcy to plaga świata, lewica wśród komputerowców, no i oczywiście skrajne pedalstwo
Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: / Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
Ostatni post przez rocket92
11-25-2015, 11:10 AM
Ostatni post przez hazardzistka1992
06-28-2011, 09:31 AM
Ostatni post przez Danzig
09-02-2006, 06:09 PM
Ostatni post przez balzac
07-02-2006, 01:48 PM



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości