• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

WOODSTOCK2005

Za stara ? tam mnostwo dziadkow bylo, i bawili sie swietnie, przynajmniej na to wygladalo ... a i stara punkowa gwardia sie zjawiala Smile ... ehh ten kklimat Smile
Odpowiedz

Kaktus. napisał(a):wrócilem było zajebiście może napisze co widziałem jak się wyśpie Smile

no to sie chyba wyspałem Big Grin co prawda z opuźnieniem ale doszedłem do wniosku że trzeba coś napisać

No i zaczęło się wtorek 2 sierpnia spóźniona pobudka o 5. 30 i 10 minut na doprowadzenie się do stanu używalności i spakowanie betów pozornie nie możliwe a jednak się udało. 5. 40 zapakowanie się do samochodu i wyjazd na PKP w Lublinie tam zapoznanie się z grupą wyjazdową której oczywiście nie znałem zajęcie miejsca w pociągu który ku mojemu zdziwieniu był pustawy.
No i 7. 30 ruszamy w trasę przed nami 11 godzin jazdy istna katorga ale z nowo poznanymi ludźmi jakoś dało się przeżyć przystanek w Puławach gdzie dosiada się kolejne dwie osoby z ekipy no i jest nas już siedmioro co można było by nazwać naszym szczęściem lub pechem gdyż konduktorka wsadziła nam do przedziału pijanego Grzesia którego wtedy jeszcze nie znaliśmy i przechrzciliśmy go ciało oczywiście odpowiednio go podpisując facet trzeźwieje gdzieś za Bydgoszczą i wyrusza w poszukiwaniu swoich ziomków oczywiście my już wiemy że z tym gościem jeszcze nie raz się spotkamy
Coś koło 8 dojeżdżamy do Kostrzyna tam zakupujemy coś do żarcia i kila butelek odpowiednich trunków wsiadamy w autobus który dowieść ma nas na były poligon oczywiście w autobusie też nie brakuje atrakcji jedziemy mocno stłoczeni a wrażeń dostarcza nam kilku jabol punków którzy zapodają ciągle jakieś ciekawe teksty jeden który pamiętam to dojeżdżając już na miejsce wykrzyknienie „ Jurek nie jąkaj się”.
Okolice 9 to wyszukanie miejsca pod namiot na pustawym jeszcze polu rozbijanie się i zapoznawanie się z terenem jak i sąsiadami późne godziny wieczorne to rozpijanie zakupionych w Kostrzynie trunków zapoznanie tubylców którzy zobowiązali donieść nam plakatów tegorocznego przystanku i darcie mordy razem z resztą pola namiotowego krzycząc oczywiście nieśmiertelne „whats up” nie musze tu wspominać że pociągowe ciało rozbiło się nieopodal nas to po prostu było przeznaczenie dzień zakończyła obecność znajomego Grzesia który znaczą opowiadać o swoich miłościach co skutecznie wypędziło wszystkich do namiotów.
Dzień Drugi to późna pobudka, krany, ułożenie listy zakupów i wymarsz i powrót części ekipy z zakupów oczywiście z odpowiednią ilością piwa którą to potem rozpijamy podczas deszczu w największym namiocie. Dziwnym trafem pojawili się również tubylcy którzy przynieśli nam część plakatów wyrywając mnie nieszczęsnego ze snu.
Dzień trzeci to wymarsz ekipy po kolejną część dobroczynnego trunku tym razem ze mną w składzie i upijanie tego do wieczornego filmu który to zgromadził całkiem sporą publikę.
Ludzie bawili się na filmie jak na realnym koncercie było i śpiewanie, zaczątki pogo oraz robienie pociągu w którym to a jakże musiałem uczestniczyć.
Dzień czwarty to początek woodstockowych koncertów budząc się zauważyłem nowy namiot w którym to zamieszkała ostatnia część naszej ekipy przyjechali bodajże z Ostrowa Wielkopolskiego do 15 to oczywiście nic nie robienie a o 15 musieliśmy się wybrać na koncerty pierwsze po przywitaniu się Owsiaka zagrało Pogodno które na swoim występie zgromadziło całkiem sporą publiczność co podobno było ewenementem
Pogodno zagrało tak jak trzeba wszystkim raczej się podobało zagrali kilka swoich przebojów występ wieńcząc górniczo-hutniczą orkiestrą dętą zagraną dwukrotnie następnie występ niemieckiego Scavenger na którym nie byłem z powodu rozstroju żołądka którego nabawiłem się w dniu pierwszym ale z tego co słyszałem zagrali naprawdę dobrze mocno i melodyjnie niestety powstrzymam się od wsadzenia tego zespołu w szufladkę bo nie wiem jaką by ona nazwę przybrała. Następna Ametria która to w przerwie między utworami opowiadała jak to się cieszą z zaproszenia na Woodstock. Kawał dobrego grania mi najbardziej podobało się jednak bajlando które naprawdę rozgrzało publikę potem zaczęło się raczej marne granie
Konopians Polskie reggae nic specjalnego być może dla tego że za reggae nie przepadam. Kolejne pojawiło się Zdob Si Zdub którego to nie mogłem słuchać ale czekałem na Nocną Zmianę Bluesa która to też niczym nie zaskoczyła rozczarowany poszedłem do namiotu gdzie przeczekałem Dhire która też nie zagrała nic dobrego bo nawet nie mogę sobie przypomnieć co grali. Pod sceną pojawiłem się na Freak Of Nature szczerze mówiąc spodobało mi się facet miał dość sporą skalę głosu raz słyszałem manierę głosu Bona raz niemal że głos heavy metalowy jednak rozwalenie gitary było jak by nie patrzeć przerysowane czym zrazili mnie na koniec. Następnym moim krokiem było odwiedzenie toy toya czy jak go tam zwał oczywiście spowodowane żołądem przyszedłem z powrotem po kilku numerach Knorkatora myśląc w drodze że wokalistka ma manierę głosu prosto z Nightwisha oj jakie było zaskoczenie gdy na scenie zobaczyłem faceta w stroju kąpielowym koncert zaliczam na plus facet z niesamowitą skalą głosu wariował na scenie razem z resztą swojego zespołu ciekawe były też dialogi z publiką koncert oczywiście rozgrzał ludzi aż miło było patrzeć. Następna była Moskwa grupa którą bardzo lubię niestety byłem tylko na kilku kawałkach gdyż znów musiałem odwiedzić „niebieską budkę” czego niezmiernie żałuje, z tego co słyszałem koncert również dobry publiczność szaleje. KSU - musiałem sobie odbić, cały ich koncert spędziłem w młynie oczywiście drąc się jak tylko mogłem moim zdaniem Najlepszy koncert pierwszego dnia jeśli nie całego przystanku Nieśmiertelne kawałki 1944, pijany gówniarz, czy uproszony przez publiczność jabol punk, po prostu coś genialnego. Po koncercie udałem się do namiotu z zamiarem powrotu za chwile niestety byłem tak zmęczony że usnąłem więc o koncercie Die Toten Hosen i Lao Che nie mogę nic powiedzieć, a o ekscesach związanych z pierwszą z wymienionych kapel dowiedziałem się dopiero rano.
Dzień Piąty (Dzień Drugi przystanku) teraz będę pisał skrótowo gdyż tekst ten pisany jest w dwóch kawałkach ten drugi ze sporym opóźnieniem z tego co mi zostało w pamięci:
Pod scene wybrałem się dość puźno
Pierwszą kapelą na jakiej byłem był Frontside Zagrali całkiem fajnie ale rewelacji nie było po frondsidzie poszedłem zjeść coś do namiotu i powróciłem na Carrantouhilla który zagrał bardzo udany koncert co prawda kapeli nie znałem ale bardzo mi się spodobała zabrzmiało bardzo żywo i ostro jak na takie granie, następny był Jary troche mnie rozczarował liczyłem na więcej kawałków oddziału facet ogólnie propagował zdrowy tryb życia Big Grin po nim na scenie pojawił się Patyczak który naprawdę ożywił publiczność drąc się skrzekliwym głosem, rwąc struny swojej gitary i kłócąc się z muzykami Beatsteakes niby publika się rozgrzała ale dla mnie to nie było nic specjalnego od tak dobry show a kawałki jeden podobny do drugiego na Without End poszedłem do namiotu chwilę odsapnąć to nie była muzyka na którą miałem wówczas ochotę przeczekałem jeszcze orkiestrę Kostrinellę i na Raz Dwa Trzy udałem się pod scenę, grupa dała dobry koncert i została dobrze przyjęta przez publiczność chociaż ich muzyka według niektórych mogła nie pasować do klimatu Woodstocka no i na koniec finał Laureatem złotego bączka: Hey, zaskoczenia nie zauważyłem, za wiele nie mogę powiedzieć poza tym że koncert świetny tylko ludzie już mocno zmęczeni ja również ale odchodzić stamtąd wcale się nie chciało nawet po uroczystym zakończeniu. Wróciłem do namiotu razem z tłumem szykujących się do odjazdu ludzi.
Dzień Szósty obudziłem się i strasznie się zdziwiłem gdyż na polu namiotowym nie zostało zbyt dużo namiotów za to śmieci było pod dostatkiem dzień przebiegł pod znakiem spania przerywanego piciem oraz wyjścia do miasta celem przygotowania się do wyjazdu. Po powrocie zostało tylko ognisko gwiazdą wieczoru okazał się gość, chyba z Poznania, rozmawiający ze swoją skarpetką oprócz tego skarpetka była dokarmiana i moczona w piwie
które to następnie zostało wypite przez przybysza
Dzień Siódmy to spakowanie betów z rana i 12 godzinna podróż
Cóż zostało do powiedzenia? Chyba tylko do zobaczenia za rok Smile
za treść tego tekstu jak i za jego gramatyke nie odpowiadam

Acrid napisał(a):
Kaktus. napisał(a):mi przed oczami przemkną ze dwa razy acrid a więcej nikogo nie zauważyłem

? ;D

Trza bylo mnie zagadac czy cos Wink A kiedy, jak mozna wiedziec? ;D

raz chyba szedłeś się rozbić gdzieś w pół drogi między asfaltem a kriszną drugi na którymś z koncertów przechodziłeś obok, no cuż miałem zamiar ale wyszło inaczej Smile

maharet napisał(a):Byłam na Wodstoku 2002 i było zajebiście.Nigdy się tak dobrze nie bawiłam. Teraz już jestem za stara.. Sad

dwa słowa : Pieprzysz kobieto, pieprzysz
Odpowiedz

Kaktus. napisał(a):raz chyba szedłeś się rozbić gdzieś w pół drogi między asfaltem a kriszną

Ano, ano, zgadza sie ;) Niestety miejsca nie wybieralem, bo juz tam jakies fajfusy mniej lub bardziej znane z miasta byly rozbite. Za rok to inaczej zaplanuje, o ile znow sie wybiore.

Kaktus. napisał(a):drugi na którymś z koncertów przechodziłeś obok, no cuż miałem zamiar ale wyszło inaczej :)

Hmm,.. moze na Nocnej Zmianie Bluesa? Bylem z panna u boku ;) Zreszta, mala roznica, skoro sie nie spiknelismy a szkoda ;D Miejmy nadzieje, ze jeszcze jakas okazja na Tyskie z zajebistej puszki bedzie ;)
Odpowiedz

zgadza się skąd wiedziałeś że to akurat wtedy??
Odpowiedz

Kaktus. napisał(a):zgadza się skąd wiedziałeś że to akurat wtedy??

Bo to jeden z nielicznych koncertow ktory pamietam z tego dnia ;) I z tego co pamietam, nie byl taki zly ;D
Odpowiedz

apropos ta panna to jakaś niska i młoda?? Wink
Odpowiedz

no tak, miałabym być a mnie nie było. Dziwneee... ;] Nie no, załuje ze mnie tam nie było. Mam nadzieje, ze bede w przyszlym roku Wink
Six feet deep is the incision
In my heart, that barless prison
Discolours all with tunnel vision
Sunsetter…
Nymphetamine
Odpowiedz

Kaktus. napisał(a):apropos ta panna to jakaś niska i młoda??

Mloda to nie, ale tak - niska ;) Niestety nasze drogi po brudstoku sie rozeszly, jak to zwykle bywa ;D Moze spikniemy sie za rok ;)

A to Ty masz taka dobra pamiec, czy co? ;DD

Zeby calkowicie OT nie robic, orientuje sie ktos, kiedy wyjda DVD z tego roku? ;>
Odpowiedz

Acrid napisał(a):
Kaktus. napisał(a):apropos ta panna to jakaś niska i młoda??

Mloda to nie, ale tak - niska Wink Niestety nasze drogi po brudstoku sie rozeszly, jak to zwykle bywa ;D Moze spikniemy sie za rok Wink

A to Ty masz taka dobra pamiec, czy co? ;DD

Zeby calkowicie OT nie robic, orientuje sie ktos, kiedy wyjda DVD z tego roku? ;>

Na Boże narodzenie pewnie będą pierwsze. A kto wyda te DVD, sie ktos orientuje? KSU, Raz dwa trzy, Moskwa... kto jeszcze?
KelThuz napisał(a):estem pieprzonym fanatykiem ATARI, zwalczam amigowców od roku 1989. Amigowcy to plaga świata, lewica wśród komputerowców, no i oczywiście skrajne pedalstwo
Odpowiedz

a bo to tak śmiesznie wyglądało ta panna 3/4 ciebie albo jeszcze niższa ciągnąca cię za rękę Big Grin widzisz miałem już iść ale ona tak szybko cię ciągnęła cholera wie gdzie i w jakim celu Big Grin
a co do dvd to czekam na ksu może bym się w młynie zobaczył w końcu Big Grin
Odpowiedz

Tomash napisał(a):A kto wyda te DVD, sie ktos orientuje? KSU, Raz dwa trzy, Moskwa... kto jeszcze?

Lao Che, to wiem na bank ;) I w sumie na to czekam najbardziej.

Kaktus.: =)
Odpowiedz

ja to bym chętnie obaczył siakieś nagrania z tamtego roku, bo kumpela która ubrań moich pilnowała mówiła że filmowali mnie jak żem w błotku się kompał na waleta. Tylko teraz pytanie jest czy była to kamera łudstokowa, czy Trwam, albo jeszcze siakiejś inszej telewizorni

JEST JEDNA RZECZ DLA KTÓREJ WARTO ŻYĆ
ŁUDSTOK! I NIE TRZEBA SIE MYĆ
[inwizobol mołd]Jam jest siewcą uśmiechów, a mordy smutne mem gruntem ornym, na którem krzak bananowca owocem nie skąpi[/inwizobol mołd]
Odpowiedz

Na woodstocku nie byłem i chyba nie bede bo wygodnicki jestem Laughing nie rajcuje mnie spanie w namiocie i inne łutstokowe atrakcje. Także nie lubie jak ktoś sie strasznie tym podnieca w moim towazystwie :?
Z ostatniego łutstoku to jedni znajomi mówili że była chujnia i syf i że wszędzie jebało okrutnie i łazili najebani ludzie totalnie no i dziadoskie kapele podobno były :?... inni natomiast dostawali orgazmu jak sie powiedziało słowo "łutstok"
Więc do końca nie wiem jak to jest Laughing Może jak kiedyś bede przejazdem to wpadne Big Grin
[Obrazek: whysoib5.jpg]
Odpowiedz

Mimo pewnych dzielących nas animozji muszę przyznać ci rację i się z tobą zgodzić. Mam podobne nastawienie do imprezy łuudstkoiem zwanej, a kojarzącej mi się z Jarocinem w kapitalistczynym wydaniu. Chociaż przyznać się muszę, że nie było mi dane uczestniczyć w żadnym z wydań wzmiankowanych imprez. W jednej po prostu nie miałem okazji wziąść udziału, a do łuudstoku najprościej w świecie nigdy mi się jechać nie chciało.. bo i po co?


Nooo ten awatar już nawet ujdzie Laughing Big Grin bo poprzedni zalatywał pedlastwem Big Grin
Odpowiedz

można te 2 powyższe wypowiedzi porównać do opinii 5-latka na temat seksu :]
[inwizobol mołd]Jam jest siewcą uśmiechów, a mordy smutne mem gruntem ornym, na którem krzak bananowca owocem nie skąpi[/inwizobol mołd]
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości