• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

The Mars Volta - szczyt schizu i cudo, czy nic porywającego?
#31

Oczywiście, że się wala... Ja poprzeglądałem swego czasu polskie forum zespołu i odpowiednie linki znalazłem, ale później pojawiły się jakieś problemy techniczne po mojej stronie (jak ja kocham moje łącze i komputer) i sobie odpuściłem. Chyba teraz spróbuję jeszcze raz, jakość nieszczególna, ale cóż... Nie ma co wybrzydzać.

[edit]

20 listopada w Poznaniu odbędzie się koncert grupy Omar Rodriguez Quintet.

Omar Rodriguez to gitarzysta Mars Volta, znany także z takich grup, jak At The Drive-In i De Facto.

Przed główna gwiazdą wieczoru na scenie pojawi się Radio Vago, amerykański żeński zespół nagrywający dla wytwórni muzyków The Mars Volta. Grupa powstała w 1999 roku w Los Angeles, a w jej skład wchodzą: Mire Molnar (wokal), Jen Gillaspy (gitary), Nicole Fiorentino (gitara basowa), Olivia Parriott (instrumenty klawiszowe) i Jenny Vassilatos. Panie prezentują ambitne rockowe granie zainspirowane przez The Cure, Patti Smith, The Mars Volta czy Sonic Youth.

Koncert rozpocznie się o godzinie 20:00 w poznańskim klubie "Blue Note" (ul. Św. Marcina 80/82).

Bilety: 30 zł przedsprzedaż/35 zł dzień koncertu

http://muzyka.onet.pl/mr,1186144,wiadomosci.html

Cholera, dlaczego w Poznaniu? ;(((
Odpowiedz
#32

Nom i ktory swintuch slyszal juz "Scabdates"?

Jak dla mnie niezly "zywy" krazek zespolu, szkoda, ze to nie DVD. Naprawde wtedy mozna byloby rzucic im note 666/10. Jamowanie idzie im swietnie, ale z taka energia miloby sie tez ogladalo to co robia na scenie i jak to w praktyce wyglada.
Odpowiedz
#33

Kamael napisał(a):20 listopada w Poznaniu odbędzie się koncert grupy Omar Rodriguez Quintet.

Cytat:Niestety. Wszystkiemu winna zima... Ale fani niech nie tracą nadziei.

Oto mail, który przyszedł do nas w niedzielę o 23:08

Witam

Z przykrością informuje że dzisiejszy koncert gitarzysty The Mars Volta - Omara A. Rodrigueza został odwołany. Dziś popołudniu otrzymaliśmy wiadomość od menagera artysty iż muzycy nie są w stanie dotrzeć do Poznania ze względu na warunki atmosferyczne i niebezpieczeństwo związane z przejazdem z Pragi do Poznania. Niestety było już zbyt późno aby poinformować ludzi wybierających się na ten koncert z całej Polski i w związku z tym chcielibyśmy przeprosić wszystkich którzy dziś wybrali (lub wybierali) się do klubu Blue Note. Niestety nie mieliśmy żadnego wpływu na zaistniałą sytuację. Mimo wszystko wierzymy że Omar ze swoim projektem dotrze do naszego kraju w przyszłym roku i koncert w Poznaniu (i być może w innych miastach) odbędzie się mimo wszystko.
Oczywiście zakupione bilety należy zwracać w miejscach zakupu
Poniżej mail od tourmanagera trasy Omara

Pozdrawiam

Łukasz Minta


Hello Lukas
Due to the bad road conditions between Prague and Poznan today with all the snow and ice Omar Rodriguez has decided to cancel show tonite in Poznan. We are traveling in 2 vans and one van has really bad tires and was sliding a lot on yesterdays drive.
He is upset that this has happened and has promised to make this up in the future when better weather is available. He is determined to keep his solo project going when he has breaks from The Mars Volta and we will be in touch on how to make this show up. Please let all the people planning on attending the show tonite that he is very sorry for this and was looking forward to playing in Poland again and Poznan for the first time. Talk to you soon, Paul

Paul Drake
TM - Omar Rodriguez Quintet/Radio Vago

Swoja droga, dziwny powod,.. nom, ale nic ;)
Odpowiedz
#34

W przeciwieństwie do większości z Was, moja przygoda z The Mars Volta rozpoczęła się od płyty Frances The Mute i mam tu sporo ulubionych kawałków lub/i fragmentów. Osobiście nie lubię tych typowych dla TMV przedłużeń, odgłosów miasta, wsi czy krzyków ludzkich przedłużających utwory ponad miarę. Jednak sama muzyka bardzo mnie pociąga Smile Może to mało adekwatne porównanie, ale Type O Negative w np Bloody Kisses też ma taką manierę, a jednak te przedłużenia nie są aż tak rażące (możliwe że mówię tak, bo ktoś mi nagrał tę kasetę z wycięciem tych wszystkich wstawek Tongue Jednak po usłyszeniu oryginału nie miałam większych zastrzeżeń). Ale wiadomo, porównania burzą poczucie szczęścia, więc nie ma co się zagłębiać w to czy wstawki są dobre czy złe. Dla mnie są za długie i czasami zbyt psychodeliczne (nie można tego słuchać w każdych warunkach Tongue). Ale to takie moje subiektywne refleksje Tongue

Dodatkowym plusem jest to że niektóre piosenki śpiewane są po hiszpańsku (uwielbiam melodykę tego języka) i to nadaje im gorącego charakteru i bliskości.

Wokal jest nietypowy, a jednocześnie pociąga swoją barwą i czyni piosenki interesującymi. Tak, Frances The Mute najbardziej mi się jak dotąd podoba.

Co zaś się tyczy wcześniejszej płyty... Nie ma tam tylu perełek (jak dla mnie) co we Frances... A mimo to można tego słuchać bez przewijania Tongue

Najnowszy krążek Scabdates spodobał mi się i w zasadzie tylko tyle mogę powiedzieć. Nie wsłuchałam się w utwory na tyle żeby coś konkretnego mówić, więc wstrzymam się od głosu.

W TMV podoba mi się to, że każda płyta jest w Ich stylu. Od razu wiadomo że to właśnie TMV chociaż nie zna się przykładowego utworu czy płyty. A mimo to utwory nie są wtórne.

Zwróciłabym uwagę na rytm w jakim gra TMV - jeszcze nigdzie z takim porąbanym rytmem się nie spotkałam - i to mnie zachwyca -> charakterystyczny styl, który w żadnym wypadku nie jest wtórny Smile
Odpowiedz
#35

Sara napisał(a):W przeciwieństwie do większości z Was, moja przygoda z The Mars Volta rozpoczęła się od płyty Frances The Mute i mam tu sporo ulubionych kawałków lub/i fragmentów. Osobiście nie lubię tych typowych dla TMV przedłużeń, odgłosów miasta, wsi czy krzyków ludzkich przedłużających utwory ponad miarę. [...] Dla mnie są za długie i czasami zbyt psychodeliczne (nie można tego słuchać w każdych warunkach Tongue). Ale to takie moje subiektywne refleksje Tongue
A ja (jak już chyba kiedyś w tym temacie napisałem) te różne chore dźwięki, pojawiające się pod koniec niektórych utworów na "Frances The Mute", bardzo lubię - psychodelia jest bardzo mile widziana ;]. Moim zdaniem bardzo pasują do muzyki TMV, ale w sumie co mi się w muzyce tego zespołu nie podoba? ;D
Oczywiście, nie można jej słuchać w każdych warunkach, na samym początku nie jest łatwa w odbiorze (przynajmniej ja, gdy zaczynałem słuchać TMV byłem w szoku i nie wiedziałem, co o niej myśleć...), dla Ciebie to wada? Dla mnie zaleta, o to właśnie chodzi, że TMV wymaga pełnego skupienia - nie można przy okazji czytać książki, sprzątać, czy uczyć się. Wymaga zaangażowania odbiorcy, uderzając różnymi, momentami totalnie poschizowanymi dźwiękami.

Cytat:Dodatkowym plusem jest to że niektóre piosenki śpiewane są po hiszpańsku (uwielbiam melodykę tego języka) i to nadaje im gorącego charakteru i bliskości.
Zgadzam się ;].

Cytat:Co zaś się tyczy wcześniejszej płyty... Nie ma tam tylu perełek (jak dla mnie) co we Frances... A mimo to można tego słuchać bez przewijania Tongue
"De-Loused..." miażdży całkowicie - to muzyczne arcydzieło i Płyta Roku 2003. Mimo, że "FTM" jest moim zdaniem jednym z lepszych albumów wydanych w tym roku, to debiut stawiam trochę wyżej.

Cytat:Najnowszy krążek Scabdates spodobał mi się i w zasadzie tylko tyle mogę powiedzieć. Nie wsłuchałam się w utwory na tyle żeby coś konkretnego mówić, więc wstrzymam się od głosu.
Ja jeszcze nie miałem okazji, by ten album przesłuchać, więc też nie mogę jak narazie wyrazić swojej opinii.

Cytat:W TMV podoba mi się to, że każda płyta jest w Ich stylu. Od razu wiadomo że to właśnie TMV chociaż nie zna się przykładowego utworu czy płyty. A mimo to utwory nie są wtórne.
Znów się zgadzam ;].

Cytat:Zwróciłabym uwagę na rytm w jakim gra TMV - jeszcze nigdzie z takim porąbanym rytmem się nie spotkałam - i to mnie zachwyca -> charakterystyczny styl, który w żadnym wypadku nie jest wtórny Smile
Mnie również, oczywiście to zasługa (moim zdaniem) fantastycznej gry Theodore'a na perkusji.
Odpowiedz
#36

Sara, witamy na forum ! Piękna wypowiedź Smile Ale tym razem pomęczę Kamaela Wink

Kamael napisał(a):Oczywiście, nie można jej słuchać w każdych warunkach, na samym początku nie jest łatwa w odbiorze (przynajmniej ja, gdy zaczynałem słuchać TMV byłem w szoku i nie wiedziałem, co o niej myśleć...), dla Ciebie to wada?
Niby też lubię trudne rzeczy, ale jednocześnie jestem bardzo obiektywny i ostrożny w ocenie. Ale OK, rozumiem osobisty stosunek do zespołu Smile
Jeśli mnie jakaś płyta zszokuje, to zdarza się to naprawdę rzadko, może dwie, trzy takie były. Poza tym nie znoszę przerostu formy nad treścią, mnóstwa nieskładnych udziwnień.
Na "De-loused in the comatorium" wpadła mi w ucho jedynie "Eriatarka". Poza tym wokal Cedrica mi się nie podoba. Na plus oceniam sekcję rytmiczną (genialna perkusja), połamane rytmy i świetne okładki Wink Smile
Uczciwie się przyznaje, że "Frances the mute" nie słuchałem i o ile ktoś mi kiedyś siłą nie pożyczy, to tak pozostanie.

Otóż niestety Mars Volta to jak dla mnie przerost formy nad treścią. Nie można przesadzać z eklektyzmem, to tak jakbyś dodał do pomidorowej ziele angielskie i sól, ale też oregano, bazylię i przyprawę do pizzy. Dla mnie jest to kolejny zespół, ktoremu od razu przypięto łatkę "Mesjasza Rocka", tylko dlatego, że grono starszych krytyków znalazło tam (momentami) odniesienia do jazzu, rocka progresywnego - muzyki ich epoki, ich czasów. Pewna dawka hardcore'u, punku- czyli coś, co przecież swój rozkwit przeżywało stosunkowo niedawno, spowodowalo zainteresowanie się Mars Voltą ludzi młodszych. I oczywiście zaraz pojawiła się grupka wyznawców, podobnie jak w przypadku Toola. I o ile Tool nawet lubię, to do Mars Volty za cholerę nie mogę się przekonać. Może po prostu za trudne. A przecież również lubię trudne rzeczy, ale nie będę się do nich przekonywał na siłę, bo wypada. Toteż w pytaniu zadanym w temacie, wybieram chyba jako jeden z niewielu opcję numer 2 Smile

Killy napisał(a):bez sensu! muzyka to wolność, nie ma w muzyce pozycji obowiązkowych, to wolność odczuć przekonań i upodobań. albo się coś czuje albo nie. co innego szanować kogoś, uznawać jego "wielkość" a co innego starać się na siłę do czegoś przekonać! music is freedom, ludzie! mnie tmv nie pociąga, dobrze że gdzieś tam sobie grają, robią to zaje...cie, szanuję ich,ale jest wiele świetnych kapel. bardzo podoba mi się "the widow", ale wolę innych. tyle
Trafione w sedno !
Odpowiedz
#37

franek napisał(a):Jeśli mnie jakaś płyta zszokuje, to zdarza się to naprawdę rzadko, może dwie, trzy takie były. Poza tym nie znoszę przerostu formy nad treścią, mnóstwa nieskładnych udziwnień.
Przerost formy nad treścią... Często ten argument pojawia się w wypowiedziach właśnie osób, których TMV nie przekonuje. Udziwnienia wg nich w tak dużej ilości stają się czymś sztucznym. Ja pozwolę sobie się z takim stwierdzeniem nie zgodzić, ponieważ słuchałem obu płyt Mars Volty już wiele razy i doszedłem do wniosku, że tak po prostu ma być. Dla mnnie zarówno teksty, te kilkukrotnie już w tym temacie przywoływane połamane rytmy, specyficzny wokal Cedrica, solówki Omara, różne psychodeliczne udziwnienia tworzą całość - żmudnie budowaną koncepcję, dobrze przemyślaną i dopracowaną. Dla mnie to zaleta, uważam, że taki pomysł na muzykę to coś naprawdę dobrego, ale faktycznie, głównie na koncertach dochodzi do czegoś specyficznego (wypowiedź opieram na spostrzeżeniach po przesłuchaniu kilku bootlegów - "Scab Dates dopiero mam zamiar kupić). Koncert to czysty odlot muzyków, rozpoczynają utwory klasycznie tak jak na albumach później następuje kilkuminutowa improwiazacja (bądź co bądź z reguły pasująca do całości), by na koniec znów powrócić wersji z albumu (przy okazji, niech mi ktoś powie jakim sposobem muzycy robią to idealnie, dokładnie w tym samym momencie, skąd wiedzą, że akurat teraz trzeba przestać? to jest wyćwiczone?). Rzeczywiście niektórzy mogą to więc odbierać jako coś sztucznego, robionego na siłę... Ja chciałbym się przekonać jak coś takiego odbiera się na żywo, pewnie dopiero wtedy mógłbym sobie w pełni wyrobić opinię.

Cytat: Na "De-loused in the comatorium" wpadła mi w ucho jedynie "Eriatarka". Poza tym wokal Cedrica mi się nie podoba. Na plus oceniam sekcję rytmiczną (genialna perkusja), połamane rytmy i świetne okładki Wink Smile
Mój stosunek do tej płyty jest znany ; ).

Cytat:Dla mnie jest to kolejny zespół, ktoremu od razu przypięto łatkę "Mesjasza Rocka", tylko dlatego, że grono starszych krytyków znalazło tam (momentami) odniesienia do jazzu, rocka progresywnego - muzyki ich epoki, ich czasów.
Te odniesienia są ewidentne, więc nie ma czemu się dziwić. Z tym "mesjaszem rocka" nie przesadzajmy, w ogóle tego typu określenia moim zdaniem są mało warte i z reguły przypinane komuś na siłę. Moim zdaniem rock żadnego mesjasza nie potrzebuje... ;P
Cytat:Pewna dawka hardcore'u, punku- czyli coś, co przecież swój rozkwit przeżywało stosunkowo niedawno, spowodowalo zainteresowanie się Mars Voltą ludzi młodszych.
No, a w połączeniu z odniesieniami do jazzu, rocka progresywnego daje to coś niespotykanego, momentami szalonego. Coś czytałem, że w pewnych kręgach słuchanie TMV było trendy, a na koncercie w Wawie pojawiło się dużo właśnie takiej młodzieży chcącej być na topie, chyba jedynie chcącej się pokazać, a tak naprawdę nierozumiejącej tej muzyki. Ale cóż, ja niczego nie jestem w stanie z tym zrobić... Nie moja to wina, że niektórzy tak ten zespół traktują.

PS. nie mam czasu na poprawki, więc za ewentualne błędy stylistyczne utrudniające zrozumienie z góry przepraszam ; ).

[edit]
Kilka literówek poprawionych.
Odpowiedz
#38

Kamael napisał(a):Przerost formy nad treścią... Często ten argument pojawia się w wypowiedziach właśnie osób, których TMV nie przekonuje. Udziwnienia wg nich w tak dużej ilości stają się czymś sztucznym.
Patrząc w analogiczny sposób, wszystkie zachwyty nad Mars Volta w tak dużej (większej !) częściej również stają się czymś sztucznym Smile Ile już się na różnych forach naczytałem o genialności pomieszania progresji z punkiem, aż obrzydziło mi to jeszcze bardziej zespół. Niemniej i tak MV szanuję, może stworzą coś bardziej przystępniejszego niż dotychczasowe płyty Smile

Kamael napisał(a):(prz okazji, niech mi ktoś powie jakim sposobem muzycy robią to idealnie, dokładnie w tym samym momencie, skąd wiedzą, że akurat teraz trzeba przestać? to jest wyćwiczone).
Chyba po prostu wyczucie i umiejętność współgrania, posiadanie podobnych pomysłów, wyuczenie się podobnych schematów, podobne myślenie + współpraca na scenie.

Kamael napisał(a):Coś czytałem, że w pewnych kręgach słuchanie TMV było trendy, a na koncercie w Wawie pojawiło się dużo właśnie takiej młodzieży chcącej być na topie, chyba jedynie chcącej się pokazać, a tak naprawdę nierozumiejącej tej muzyki [...] Ale cóż, ja niczego nie jestem w stanie z tym zrobić... Nie moja to wina, że niektórzy tak ten zespół traktują.
Zaoraj ! Wink A na serio to byłem ciekaw jak obronisz swoje stanowisko, ale szczerze mówiąc nie zmienia to mojej opinii. Zobaczymy za rok, za dwa lata, może chwyci, a może nie Smile
Odpowiedz
#39

franek napisał(a):
Kamael napisał(a):Przerost formy nad treścią... Często ten argument pojawia się w wypowiedziach właśnie osób, których TMV nie przekonuje. Udziwnienia wg nich w tak dużej ilości stają się czymś sztucznym.
Patrząc w analogiczny sposób, wszystkie zachwyty nad Mars Volta w tak dużej (większej !) częściej również stają się czymś sztucznym Smile Ile już się na różnych forach naczytałem o genialności pomieszania progresji z punkiem, aż obrzydziło mi to jeszcze bardziej zespół. Niemniej i tak MV szanuję, może stworzą coś bardziej przystępniejszego niż dotychczasowe płyty Smile
Cóż, moje zachwyty w żadnym przypadku sztuczne nie są, tak przynajmniej mi się wydaje ; ). Zbyt wiele już się tej muzyki nasłuchałem, by bez powodu się podniecać.
franek napisał(a):
Kamael napisał(a):Coś czytałem, że w pewnych kręgach słuchanie TMV było trendy, a na koncercie w Wawie pojawiło się dużo właśnie takiej młodzieży chcącej być na topie, chyba jedynie chcącej się pokazać, a tak naprawdę nierozumiejącej tej muzyki [...] Ale cóż, ja niczego nie jestem w stanie z tym zrobić... Nie moja to wina, że niektórzy tak ten zespół traktują.
Zaoraj ! Wink A na serio to byłem ciekaw jak obronisz swoje stanowisko, ale szczerze mówiąc nie zmienia to mojej opinii. Zobaczymy za rok, za dwa lata, może chwyci, a może nie Smile
Mnie tam oranie nie kręci ; ), nie mój problem, że ktoś nie traktuje muzyki normalnie, a w tak dziwny, poprzednio opisany przeze mnie sposób.

Heh, no ja nawet nie myślałem o tym, że jakoś to, co napisałem Cię przekona. Potraktowałem naszą wymianę poglądów jako zderzenie odmiennych spostrzeżeń, niestety rzadko tutaj mam okazję, by czegoś takiego doświadczyć, a szkoda, bo obrona własnego punktu widzenia wymaga pewnego wysiłku ; ).
Kto wie, może kiedyś chwyci i do Mars Volty się przekonasz. Kwestia tylko tego, czy co jakiś czas będziesz dawał tej muzyce szansę ; ).
Odpowiedz
#40

Bezsensowna dyskusja... przecież TMV pokazuje jak można grać mocną muzykę z głową... pokazać duże umiejetności kompozycyjne oraz w obsłudze intrumentów, przy tym niosąc sporego kopa i mocną dawkę refleksji... nie inaczej! Ja na przykład nie przepadam za - powiedzmy - Metallicą (tu akurat delikatnie mówiąc) ale wiem, że wnieśli sporo do muzyki... TMV trudno nie szanować... Angry
[Obrazek: loudness-akira-nevermore-jeff.gif]
Odpowiedz
#41

witam, witam Wink
Cóż, może mnie za to zlinczujecie... Tongue ale ja myślałam że nikt nie lubi Mars Volty i nikt tego nie słucha Tongue Tymczasem okazuje się że wielu ludziom odpowiada ich muzyka Wink

Frances The Mute spodobało mi się "od pierwszego wejrzenia", coś jak "12:5" Pain of salvation tylko może jednak trochę mniejszy to był kop Tongue - znowu dziwne porównanie...
Odpowiedz
#42

Acrid napisał(a):Nom i ktory swintuch slyszal juz "Scabdates"?

Jak dla mnie niezly "zywy" krazek zespolu, szkoda, ze to nie DVD. Naprawde wtedy mozna byloby rzucic im note 666/10. Jamowanie idzie im swietnie, ale z taka energia miloby sie tez ogladalo to co robia na scenie i jak to w praktyce wyglada.
Słucham od kilku dni i jestem bardzo zadowolony, choć może rzeczywiście lepiej sprawdzałoby się DVD koncertowe ("Caviglia" i "Abrasions Mount The Timpani" od razu kojarzą mi się z jakimiś chorymi wizualizacjami, które powinny ukazywać się na ekranie za sceną ; )).
Album spełnia swoje zadanie - to dobra rzecz dla kogoś, komu TMV ciągle mało, a nie miał okazji przekonać się jak zespół wypada na żywo. Najbardziej podoba mi się to, co robi tutaj Omar m.in. w "Cicatriz" i "And Ghosted Poust", poza tym w "Haruspex" przez moment Theodore daje próbkę swoich możliwości, Cedric też w większości (poza kilkoma momentami) dobrze wypada... Kilka utworów to faktycznie wielkie jamowanie (np. wymieniony już "Haruspex", czy "Cicatriz", między którymi następuje płynne przejście) i to naprawdę mi się podoba (choć 10 minut w ostatniej części "Cicatriz" niektórych może zmęczyć ; )).
Ogólnie "Scab Dates" to dla słuchacza takiego jak ja, ponad 73 bardzo przyjemne minuty.
Odpowiedz
#43

Hmm ...
Właśnie jestem po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty The Mars Volta - " Frances The Mute " , jest to moje pierwsze zetkniecie z zespolem , wiec w pierwsze dzwieki " Cygnus ... Vismund Cygnus " bardzo mnie zaciekawily , ale szoku doznalem dopiero kiedy kawalek nagle wybuchl po cichym wprowadzeniu (Czy to nie jakies powiazania z Led Zeppelin ? Smile ) . Ogolnie do plyty mam narazie mieszane uczucia . Z jednej strony kompletnie zakrecony i niezly wokal , dobrze instrumentalnie , fajne solowki itd. a z drugiej dziwna budowa utworow , strasznie mnie irytujace przedlużanie utworow ( typu końcowka " Umbilical Syllabes i wiele innych czesci ich utworow ) przez fale zakreconych dzwiekow i odglosow miasta , ludzi itp. Dziwi mnie także to , ze twierdzi sie ze na plycie jest "tylko 5 kawalkow" . Według mnie kolejne czesci "Cygnus'a .... " , "Cassandry Gemini " nie sa ze soba w zaden sposob zwiazane (no chyba , ze tekstowo - z tymi jeszcze sie nie zapoznalem ) . Dla mnie na tej plycie jest poprostu 12 roznych piosenek .
Najwieksze wrazenie zrobily na mnie piosenki "The Widow" i "Cassandra Gemini" . Pierwsza strasznie pokrecona piosenka z zagmatwanym wokalem , ktorego barwa wprowadza mnie poprostu w jakis dziwny stan . Kompozycja bardzo ciekawa . Natomiast "Cassandra ... " to (niech bedzie ze to jeden utwor ) wspaniala ponad 30 minutowa suita . Maja ulubiona czescia tej piesni jest " Tarantism" i "Multiple Spouse Wounds" .
Co do samych muzykow to moim zdaniem wokal jest dobry , naprawde podoba mi sie barwa i interesujace partie wokalne , totalnie zeschizowane . Do tego Omar-Rodriguez - Lopez naprawde niezle gra na gitarze , Bardzo dobre solowki . Do bebnow nic nie mam , podobnie jak do basu i innych instrumentow .

Napewno jest to kapela warta uwagi i napewno siegne po ich pierwszy album . Nie zachwycam sie jednak tym zespolem tak jak Kamael . Jest to dla mnie poprostu dobra pozycja i porcja ciekawej muzyki ktora z czystym sumieniem mozna polecic kazdemu . Gdyby jeszcze nie te irytujace wstawki przedluzajace na sile kawalki i zbyt dlugie partie czystej psychodelii to zespol bylby naprawde swietny . Narazie jest to moim zdaniem jeden z lepszych albumow na rynku i jedna z lepszych kapel ktore obecnie tworza .

Subiektywna ocena : 8+/10

Bo i tak wole prog rock z lat 60/70 Wink
Odpowiedz
#44

hmmm....jezeli chodzi o przemyslana i troche inna muzyke to zdecydowanie polecam Dillinger Escape Plan - Jazz-Chaos-Death? Big Grin
mozesz miec twarde lawki,
ja mam miekkie skory.
Odpowiedz
#45

Zespol na pewno spodoba sie fanom DEATH (a tegoz zespolu i ja lubie posluchac od czasu do czasu), lecz mysle, ze sympatycy Mars Volty beda w wiekszosci omijac go szerokim lukiem; sam za DEP nie przepadam - za trudne i zbyt ciezkie.
Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: / Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 10 gości