• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Przez życie w pojedynke, czy z partnerem?
#46

Póki co jestem solo, ale nie narzekam. Po prostu jest mi z tym dobrze Smile
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle

roger waters
Odpowiedz
#47

Arion napisał(a):co do wypowiedzi Jałokima odnośnie podróży stopem, koncertów i im podobnych - wiesz, zawsze zależało mi, żeby partner był nie tylko partnerem, ale też kumplem i przyjacielem. jeżeli potrafi się traktować ukochaną osobę w tak różny sposób, nie tylko lepiej się ją poznaje, ale też otwiera się przed sobą nowe możliwości. :>
zresztą, naprawdę nie trzeba wszędzie jeździć razem, trochę tęsknoty nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie - uzmysłowi kilka spraw ;]

Laughing ty mi nic nie pisz o tęsknocie bo byłem w na serio cholernie poważnym (chociaż wam przez to co zaraz po tym napisze mozę wydawać się to śmieszne) trwajacym 2 lata zwiazku z dziewczyną mieszkającą ode mnie 400 kilometrów. W sumie to widywaliśmy sie dość często (stosunkowo) bo około raz na miesiąc przyjeżdżałem na co najmniej od 4 do 7 dni Smile To był okres kiedy najwięcej w swoim życiu przejechałem na stopa...Big Grin Przez pierwsze 3 wyjazdy miałem takie dymy w domu że to poezja, bo znikłałem na tydzień bez żadnego słowa. Dzwoniłem dopiero z miejsca ze jestem cały i zdrowy i wróce za tydzień. Wiedziałem żę nie zostane puszczony na taką podróż, bo nigdy nei jeździłem na taki dystans stopem, a facetowi cholernie cieżko tak zasuwać... oj ciężko... W każdym zrazie przez te 2 lata nei byłem praktycznie na żadnym koncercie (nie licząc tych na których byliśmy razem, ale na tych się nie bawiłem w młynku bo obydwoje zdecydowanie woleliśmy się nei rozdzielać ;P). Ja nie rezygnowałem z koncertów, po prostu nie chciałem o dodatkowy stres przyprawiać mamci, jeszcze bardziej zawalać szkoły (wszystko w miare mozliwości nadrabiałem ale na takich przedmiotach jak matma po prostu trzeba być obecnym żęby zrozumieć. To był pierwszy raz w życiu kiedy z matma miałem krucho ;PBig Grin), a na ogół akurat w czas koncertu wypadał mój wyjazd. Ale nie, nie myślcie że żałuje tych wszystkich młynów które przegapiłem. O nie... Za n ic nie oddam wspomnień tamtych chwil, które spędziłem z tą osobą. Tylko właśnie... jest takie jedno "ale" któego nie potrafie wyjaśnić... Jednocześnie nie tęskniłem, ale na pewno bym chciał pobawić się sam. Moze tak napisze: po prostu nei mieć lepszego wyboru Laughing
[inwizobol mołd]Jam jest siewcą uśmiechów, a mordy smutne mem gruntem ornym, na którem krzak bananowca owocem nie skąpi[/inwizobol mołd]
Odpowiedz
#48

@Arion - ja chcę na terapie do Ciebie ;P Może coś zrozumiem z teog świata Tongue

@Jałokim - 1. urzekająca historia... ja miałem tylko 35km ale potrafiłem bez uprzedzenia z chaty wyjść i pójść pieszo, to tylko 5 godzin ;P
- 2. masz zajebisty podpis Big Grin "inwizybol mołd on" Big Grin
[Obrazek: Filczek.gif]

Chuck Norris przywalił Twojej Starej z Zidane'a.
Odpowiedz
#49

eh ;)
rozumiem. i podziwiam - związki na odległość to, przynajmniej dla mnie, ciężka sprawa, wymagająca wiele siły i zaparcia.

Goldie: terapia u mnie? XD boże, widzisz a nie grzmisz, toż to koniec świata dla resztek zdrowia psychicznego ;]
Odpowiedz
#50

Goldie napisał(a):ja miałem tylko 35km ale potrafiłem bez uprzedzenia z chaty wyjść i pójść pieszo, to tylko 5 godzin ;P

chyba bardzo szybko chodzisz Smile mi taka podróz zajmowała coś koło 6, 7 godzin jak nikt sie nie zatrzymywał Big Grin
[inwizobol mołd]Jam jest siewcą uśmiechów, a mordy smutne mem gruntem ornym, na którem krzak bananowca owocem nie skąpi[/inwizobol mołd]
Odpowiedz
#51

Geez, ja mialem 100m, i co z tego? Przeciez, nie odleglosc sie liczy,.. Przynajmniej takie jest moje zdanie na ten temat.

Ciekawe czy panie, ktore cenia sobie wolnosc i niezaleznosc, spotykajac druga polowke o identycznych wartosciach, bylyby w stanie nie myslec tylko o sobie, ale wlasnie o partnerze ;} W koncu nam tez sie cos nalezy, nie? W pewnym sensie, to byl powod dla ktorego po 3 latach, zrezygnowalem z tego jakze ciekawego zwiazku ;)
Odpowiedz
#52

wolność i niezależność wcale nie kłócą się z ideą partnerskiego związku, mój były nie narzekał na brak uwagi ani drugoplanowe traktowanie... w ogóle na nic nie narzekał XD
więc jak widać te cechy w niczym nie przeszkadzają przy odpowiednim doborze charakterów ;]
Odpowiedz
#53

Arion napisał(a):(...) mój były nie narzekał na brak uwagi ani drugoplanowe traktowanie... w ogóle na nic nie narzekał XD

jaka autoreklama Big GrinBig GrinBig Grin

Arion napisał(a):eh Wink
rozumiem. i podziwiam - związki na odległość to, przynajmniej dla mnie, ciężka sprawa, wymagająca wiele siły i zaparcia.

a co do tego to się nie zgodze, bo jedyne czego wymaga to uczucie na tyle silne by przetrwało przeciwności
[inwizobol mołd]Jam jest siewcą uśmiechów, a mordy smutne mem gruntem ornym, na którem krzak bananowca owocem nie skąpi[/inwizobol mołd]
Odpowiedz
#54

Jałokim napisał(a):jaka autoreklama :D:D:D
toć ba ;D
chciałabym jeszcze powiedzieć, że marzę o pokoju na świecie, końcu głodu w Afryce i żeby wszyscy byli szczęśliwi XD

Jałokim napisał(a):a co do tego to się nie zgodze, bo jedyne czego wymaga to uczucie na tyle silne by przetrwało przeciwności
to oczywiste ;]
chociaż nadal uważam, że taki związek jest potężną próbą charakteru.
Odpowiedz
#55

Arion napisał(a):
Jałokim napisał(a):]
a co do tego to się nie zgodze, bo jedyne czego wymaga to uczucie na tyle silne by przetrwało przeciwności
to oczywiste ;]
chociaż nadal uważam, że taki związek jest potężną próbą charakteru.

w sumie prawda... Myśle że rajca jest gdzies tak po środku Smile
[inwizobol mołd]Jam jest siewcą uśmiechów, a mordy smutne mem gruntem ornym, na którem krzak bananowca owocem nie skąpi[/inwizobol mołd]
Odpowiedz
#56

Acrid napisał(a):Geez, ja mialem 100m, i co z tego? Przeciez, nie odleglosc sie liczy,.. Przynajmniej takie jest moje zdanie na ten temat.
A moim zdaniem liczy się i to bardzo...
W tym momencie miał pojawić się długi i wyczerpujący post opisujący moje doświadczenia, ale sam nie wiem czy jego treść powinna się w tym temacie znaleźć. W sumie - najwyżej ktoś go później usunie ; ).


Od końca tamtego związku minęło jakieś 1,5 roku, ale jako, że ostatnio zaserwowano mi powrót do przeszłości i rozmowę na ten skończony dla mnie temat, to też coś od siebie dodam.
Nas dzieliło ponad 30 km, prawda jest taka, że widzieliśmy się raz w tygodniu i to tylko kilka godzin. Było trudno, każde ze swoimi obowiązkami, licznymi zajęciami... Ja byłem w stanie coś takiego wytrzymać, ona nie. Oczywiście trudno powiedzieć, czy odległość była głównym powodem końca (nigdy nie było mi dane dowiedzieć się, dlaczego zostałem pewnego dnia zostawiony bez możliwości powiedzenia chociaż słowa)... Głównym pewnie nie, ale na pewno jakiś jego procent stanowi.
Od tamtego czasu jestem solo... Choć może coś w najbliższym czasie się zmieni ; ). Mówiąc szczerze nie wiem czy ja nadaję się do jakichkolwiek kontaktów międzyludzkich ;D. Trudno mi więc powiedzieć czy moja osobowość pozwala mi być dobrym partnerem.
Odpowiedz
#57

nie ma złych partnerów samych w sobie, są tylko źle dobrani (:

dla mnie sam dojazd nie jest aż takim problemem jeśli chodzi o związki na odległość - to da się przeskoczyć.
ale tego specyficznego 'bycia', świadomości, że ta osoba jest zawsze na wyciągnięcie ręki, że ty w razie czego jesteś blisko, nie da się niczym zastąpić. to zupełnie co innego tęsknić do kogoś, kto mieszka kilka ulic dalej, a kogoś, od kogo dzielą długie kilometry.
w tym tkwi jakieś rozgorączkowanie, taka para nie może pozwolić sobie podczas spotkania na marnowanie czasu, bo dla niej jest tak cenny, i na ogół krótki, że musi czerpać jak najwięcej z każdej chwili. tak, ma to swój urok, ale też kilka wad, ne?
poza tym często różne rzeczy trafiają w nas zupełnie niespodziewanie, wtedy potrzeba drugiego człowieka do jakiegoś ustabilizowania się, osiągnięcia spokoju. i nie o rozmowę najczęściej chodzi. ciężko wtedy przeskoczyć fizyczny dystans.

nie mam za sobą związku na odległość, ale mój kochany przyjaciel mieszka dobre 6 godzin tłuczenia się z wpizdu pkp, więc widujemy się dość rzadko, kilka razy do roku. jak dotąd żaden gad, żaden list czy zarwana noc rozmów przez skype'a nie zdołała mi zastąpić chwil, które spędzaliśmy razem.
i nie mam pojęcia jak takie osoby przezwyciężają pustkę po wyjeździe bliskiego. ja na ogół przez 2-3 dni po wyjeździe kogoś takiego ode mnie, czy też nawet skończonej zjazdowej imprezie albo konwencie, łażę jak struta ^^
Odpowiedz
#58

Jałokim napisał(a):
Goldie napisał(a):ja miałem tylko 35km ale potrafiłem bez uprzedzenia z chaty wyjść i pójść pieszo, to tylko 5 godzin ;P

chyba bardzo szybko chodzisz Smile mi taka podróz zajmowała coś koło 6, 7 godzin jak nikt sie nie zatrzymywał Big Grin

mam silne nogi Tongue szybko chodzę i szybko biegam(a raczej długo potrafię biegać) Wink

Kamael napisał(a):Nas dzieliło ponad 30 km, prawda jest taka, że widzieliśmy się raz w tygodniu i to tylko kilka godzin. Było trudno, każdy ze swoimi obowiązkami, licznymi zajęciami... Ja byłem w stanie coś takiego wytrzymać, ona nie. Oczywiście trudno powiedzieć, czy odległość była głównym powodem końca (nigdy nie było mi dane dowiedzieć się, dlaczego zostałem pewnego dnia zostawiony bez możliwości powiedzenia chociaż słowa)... Głównym pewnie nie, ale na pewno jakiś jego procent stanowi.
Od tamtego czasu jestem solo... Choć może coś w najbliższym czasie się zmieni ; ). Mówiąc szczerze nie wiem czy ja nadaję się do jakichkolwiek kontaktów międzyludzkich ;D. Trudno mi więc powiedzieć czy moja osobowość pozwala mi być dobrym partnerem.

jakieś 90% tego dotyczy również mnie Wink

Ja zostałem zablokowany na gg nawet Laughing
[Obrazek: Filczek.gif]

Chuck Norris przywalił Twojej Starej z Zidane'a.
Odpowiedz
#59

Scully napisał(a):
Arion napisał(a):Scully, też jestem osobą niezwykle, jeśli nie najwyżej, ceniącą wolność i niezależność, ale mój jedyny poważny związek,w który bardzo mocno się angażowałam, ani trochę jej nie ograniczył. wiesz, to się nazywa przyzwyczajanie partnera do siebie ;P bywa trudno, ale są wartości, z których zrezygnować nie sposób i jeśli ktoś cię kocha, zrozumie to i zaakceptuje. reszta to kwestia zaufania, a zaufanie jest przecież podstawą.
wiesz, patrząc przez pryzmat mojego wcześniejszego życia, myślę, że zabrakło tam miejsca na poważny związek - z braku uczuć i nadmiaru egoizmu, byłam tym zmęczona. Teraz jest inaczej, over.

Amy napisał(a):Dotychczas moi chłopacy myśleli tylko o mnie jak o dziewczynie do przytulania i całowania.
a ja dotychczas w takich kategoriach rozpatrywałam mężczyzn, bez wyjątku. zabawki. żałosne i puste na dłuższą metę...

hehe Big Grin dobrze gada kobitka. Może ja tak zaczne Laughing
chamy są wśród nas Wink gardzę wami i się śmieje z was Big Grin
Odpowiedz
#60

Oczywiście z partnerem Smile Jestem od 2 lat najszczęśliwszą dziewczyną na ziemii i nic tego nie zmieni Smile
Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: / Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
Ostatni post przez Otter
08-16-2008, 09:00 PM



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości