Hehe, jeszcze wyjdę na hipokrytę...
Gorszy czas (okres

) miał chyba każdy, to w sumie normalne. Szeczgólnie kiedy jest się młodym idealistą, tak jak ja wtedy... Owszem, zdawało mi się przez chwilę, że życie nie ma sensu, ale udało mi się wyjść z tego, i teraz drażni mnie takie myślenie, może dlatego, że przypomina mi to tamten czas?
A co do pieprzenia o samobójstwie, wkurzało mnie to zawsze. Nigdy nie chciałem się zabić, zawsze wydawało mi się to njgorszym wyjściem. Zwykłym tchórzostwem... I gadanie typu:"mam dość, zabiję się", zawsze spotykało się z bardzo ostrą reakcją z mojej strony. Ostatnio nawet wydarłem się z tego powodu na kumpelę.
I wydaje mi się, że żeby stwierdzić, że życie ma sens trzeba najpierw znaleźć się w punkcie w któym wydaje się, że tego sensu brak... Mam to za sobą i sądzę, że mam prawo do mówienia, że tego sensu w życiu jest naprawdę dużo... A, że reaguję dość ostro, hmmm... Wydaje mi się, że często do ludzi łagodne tłumaczenie nie trafia i trzeba im to wykrzyczeć w twarz żeby w końcu dotarło.
"Marysia mała pierdolca miała, pierdolca jasnego jak śnieg.
Gdziekolwiek biegła Marysia mała, pierdolec rozsadzał jej łeb..."