08-22-2005, 06:46 PM
W brew pozerom nie chodzi mi o reklame banku. Żem czytał se ostatnie wypowiedzi w wątku "Jakie obleśne rzeczy robią wasi faceci?" i pomyślałem żę temat dość interesujacy by wąta założyć.
Zapewne większość stwierdzi, że życie samemu, bez osoby którą się toffa, bądź tylko się z nią pieprzy, nie ma sensu. Wcale się nie dziwie, nie zdrowo jest być samemu, ale niewątpliwie "samotność" niesie ze sobą również bardzo wiele plusów. Ja osobiście póki nie skończe tzw "nauki" nie chce spotkać nikogo kto by zasługiwał na moje głębsze uczucie. Do póki jestem pod skrzydełkiem mamusi mogę czerpać z życia tyle ile wlezie korzystając z wolności jaką daje mi brak obowiazków i pracy. Kobieta po części by mi odebrała kilka przyjemności. Co prawda zastąpiła by je innymi, równie, bądź bardziej przyjemnymi, ale jednak ciężko mi jest zrezygnować z takich rzeczy jak włuczenie się na stopa po Polsce, czy to po znajomych, czy na koncerty, czy jedno i drugie jednocześnie. Mając świadomość że dany czas mogę spędzić z panną, lub wkorzystać go na wyjazd zawsze wybiore panne, a to mnie uziemia, zamykam się i ograniczam świat tylko do naszych dwóch bytów, a to mi się nie za bałdzo podoba. Owszem, można na koncercik jechać z panną, ale pogo to nie tango... tutaj na dwoje nie ma miejsca, każdy jest sam i wyszło by na to że pewnie nie bawiłbym się pod sceną tylko siedział z panną, a ja przeca kocham pogo...
Oczywiście przykładów jest dużo więcej niż koncerty, ale nie będę się już rozpisywał. Ciekawym jak to u was jest
[
hock: chyba mój pierwszy w życiu stosunkowo poważny wątek]
Zapewne większość stwierdzi, że życie samemu, bez osoby którą się toffa, bądź tylko się z nią pieprzy, nie ma sensu. Wcale się nie dziwie, nie zdrowo jest być samemu, ale niewątpliwie "samotność" niesie ze sobą również bardzo wiele plusów. Ja osobiście póki nie skończe tzw "nauki" nie chce spotkać nikogo kto by zasługiwał na moje głębsze uczucie. Do póki jestem pod skrzydełkiem mamusi mogę czerpać z życia tyle ile wlezie korzystając z wolności jaką daje mi brak obowiazków i pracy. Kobieta po części by mi odebrała kilka przyjemności. Co prawda zastąpiła by je innymi, równie, bądź bardziej przyjemnymi, ale jednak ciężko mi jest zrezygnować z takich rzeczy jak włuczenie się na stopa po Polsce, czy to po znajomych, czy na koncerty, czy jedno i drugie jednocześnie. Mając świadomość że dany czas mogę spędzić z panną, lub wkorzystać go na wyjazd zawsze wybiore panne, a to mnie uziemia, zamykam się i ograniczam świat tylko do naszych dwóch bytów, a to mi się nie za bałdzo podoba. Owszem, można na koncercik jechać z panną, ale pogo to nie tango... tutaj na dwoje nie ma miejsca, każdy jest sam i wyszło by na to że pewnie nie bawiłbym się pod sceną tylko siedział z panną, a ja przeca kocham pogo...
Oczywiście przykładów jest dużo więcej niż koncerty, ale nie będę się już rozpisywał. Ciekawym jak to u was jest
[

[inwizobol mołd]Jam jest siewcą uśmiechów, a mordy smutne mem gruntem ornym, na którem krzak bananowca owocem nie skąpi[/inwizobol mołd]