08-25-2005, 10:33 AM
08-25-2005, 10:51 AM
kiedys napewno powiem ze zycie na cztery rece jest lepsze
tylko trzeba znalesc odpowiednia osobe
teraz poprostu brak czasu i cierpliwosci
ja potrzebuje faceta z jakims zajciem ktory zrozumieze nie mozemy spedzac ze soba full czasu bo ja mam moje konie ktorym poswiecem ok 75% mojego zycia i zawsze tak ebdzie ... bo facet przyjdzie ,pojdzie a pasja jest na cale zycie
{ale zem namotala}
tylko trzeba znalesc odpowiednia osobe
teraz poprostu brak czasu i cierpliwosci
ja potrzebuje faceta z jakims zajciem ktory zrozumieze nie mozemy spedzac ze soba full czasu bo ja mam moje konie ktorym poswiecem ok 75% mojego zycia i zawsze tak ebdzie ... bo facet przyjdzie ,pojdzie a pasja jest na cale zycie
{ale zem namotala}
08-25-2005, 04:46 PM
Ja od niedawna jestem zniewolony
. Przywyklem do samotnego zycia, ale z druga osoba jest mi duzo lepiej, znalazlem taka jaka zawsze chcialem a nie powiem wymagan mialem spore.
A gdzie sie poznalismy? Oczywiscie na koncercie

A gdzie sie poznalismy? Oczywiscie na koncercie

08-25-2005, 11:26 PM
Emma napisał(a):nie mozemy spedzac ze soba full czasu bo ja mam moje konieAleż to zabrzmiało

08-26-2005, 12:06 AM
aXe Rose napisał(a):Emma napisał(a):nie mozemy spedzac ze soba full czasu bo ja mam moje konieAleż to zabrzmiało
Toz to zoofilka normalnie...!
Arion
08-26-2005, 01:11 AM
pewnie, że z towarzyszem ;]
człowiek wariuje w samotności jeśli nazbyt długo się w niej pogrąża. a związki zapewniają równowagę, otwierają drogę na spełnienie, szczęście, nie tylko zaspokojenie ambicji i własnych potrzeb, ale również na radość dawania oraz stworzenie pełni z drugą osobą. i niekończące poznawanie się, chwile zaskoczenia, na cel nawet jeśli go zabraknie. najbliżsi dają siłę, motywację, czasem wpierdol, na ogół słuszny ;P jej... wiele można by pisać.
przede wszystkim chciałabym w tym temacie powiedzieć, że człowiek jako jednostka sama w sobie znaczy naprawdę niewiele, bo wartość swoją i znaczenie zyskuje tylko dzięki ludziom. nu (:
i swoją drogą - zdawać się może, że najbardziej brakuje 'pokrewnej duszy' w chwilach zwątpienia, załamania, ale nic bardziej mylnego. znacznie trudniej jest cieszyć się szczęściem, jeśli nie ma się z kim go dzielić.
argh, temat rzeka, idę spać XD
człowiek wariuje w samotności jeśli nazbyt długo się w niej pogrąża. a związki zapewniają równowagę, otwierają drogę na spełnienie, szczęście, nie tylko zaspokojenie ambicji i własnych potrzeb, ale również na radość dawania oraz stworzenie pełni z drugą osobą. i niekończące poznawanie się, chwile zaskoczenia, na cel nawet jeśli go zabraknie. najbliżsi dają siłę, motywację, czasem wpierdol, na ogół słuszny ;P jej... wiele można by pisać.
przede wszystkim chciałabym w tym temacie powiedzieć, że człowiek jako jednostka sama w sobie znaczy naprawdę niewiele, bo wartość swoją i znaczenie zyskuje tylko dzięki ludziom. nu (:
i swoją drogą - zdawać się może, że najbardziej brakuje 'pokrewnej duszy' w chwilach zwątpienia, załamania, ale nic bardziej mylnego. znacznie trudniej jest cieszyć się szczęściem, jeśli nie ma się z kim go dzielić.
argh, temat rzeka, idę spać XD
08-26-2005, 08:04 AM
Arion napisał(a):pewnie, że z towarzyszem ;]
człowiek wariuje w samotności jeśli nazbyt długo się w niej pogrąża. a związki zapewniają równowagę, otwierają drogę na spełnienie, szczęście, nie tylko zaspokojenie ambicji i własnych potrzeb, ale również na radość dawania oraz stworzenie pełni z drugą osobą. i niekończące poznawanie się, chwile zaskoczenia, na cel nawet jeśli go zabraknie. najbliżsi dają siłę, motywację, czasem wpierdol, na ogół słuszny ;P jej... wiele można by pisać.
chlip ;(
Arion napisał(a):przede wszystkim chciałabym w tym temacie powiedzieć, że człowiek jako jednostka sama w sobie znaczy naprawdę niewiele, bo wartość swoją i znaczenie zyskuje tylko dzięki ludziom. nu (:
chlip, chlip ;(
Arion napisał(a):i swoją drogą - zdawać się może, że najbardziej brakuje 'pokrewnej duszy' w chwilach zwątpienia, załamania, ale nic bardziej mylnego. znacznie trudniej jest cieszyć się szczęściem, jeśli nie ma się z kim go dzielić.
chlip, chlip, chlip ;(
(ale to do mnie trafiło, teraz rozumiem co czuję i co czułem wcześniej)
08-26-2005, 11:43 AM
To rozumiem, że chlipimy sobie razem 

08-26-2005, 12:18 PM
Neth napisał(a):Neth nie czuje jakiejkolwiek potrzeby przebywania w zwiazku z kimkolwiek. Stan owy nie jest efektem pogoni za zabawa czy urokami zycia kawalerskiego, ktorymi gardzi. Nie stworzono go, by okazywal tak wszechobecna w naszym swiecie slabosc.
Twardziel! Prawdziwy black metalowy anty human assalut, nie inaczej!
08-26-2005, 01:09 PM
Necro Desecrator napisał(a):Nie tacy się łamią :>Neth napisał(a):Neth nie czuje jakiejkolwiek potrzeby przebywania w zwiazku z kimkolwiek. Stan owy nie jest efektem pogoni za zabawa czy urokami zycia kawalerskiego, ktorymi gardzi. Nie stworzono go, by okazywal tak wszechobecna w naszym swiecie slabosc.
Twardziel! Prawdziwy black metalowy anty human assalut, nie inaczej!
08-26-2005, 01:22 PM
Nie inaczej 

Arion
08-26-2005, 01:41 PM
przejrzałam dwie wcześniejsze strony tematu, czego nie zrobiłam wcześniej, możecie bić :>~, i chciałam jeszcze odnieść się do toczącej się tam dyskusji odnośnie wolności.
Scully, też jestem osobą niezwykle, jeśli nie najwyżej, ceniącą wolność i niezależność, ale mój jedyny poważny związek,w który bardzo mocno się angażowałam, ani trochę jej nie ograniczył. wiesz, to się nazywa przyzwyczajanie partnera do siebie ;P bywa trudno, ale są wartości, z których zrezygnować nie sposób i jeśli ktoś cię kocha, zrozumie to i zaakceptuje. reszta to kwestia zaufania, a zaufanie jest przecież podstawą.
w dużej mierze wszystko zależy od układu w związku, najlepiej, gdyby był równy - ty masz swoje pasje, ja mam swoje pasje i jeśli ich nie dzielimy, dajmy sobie czas na ich realizację. to przecież takie łatwe ^^ to samo tyczy się spędzania czasu z kumplami itp itd. trzeba się po prostu dogadać, nieco dobrych chęci i podziała (:
co do wypowiedzi Jałokima odnośnie podróży stopem, koncertów i im podobnych - wiesz, zawsze zależało mi, żeby partner był nie tylko partnerem, ale też kumplem i przyjacielem. jeżeli potrafi się traktować ukochaną osobę w tak różny sposób, nie tylko lepiej się ją poznaje, ale też otwiera się przed sobą nowe możliwości. :>
zresztą, naprawdę nie trzeba wszędzie jeździć razem, trochę tęsknoty nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie - uzmysłowi kilka spraw ;]
ja również cieszę się, że przed maturą nie byłam z nikim związana, po części cieszę się, że teraz również nie jestem w żadnym związku przed 1 rokiem studiów. ma to swoje zalety, bo nikt nie zaprzeczy, że zakochanie to bardzo czasochłonny stan. nie dość, że nie możesz oprzeć się częstym i długim spotkaniom, to jeszcze i tak cały czas wariujesz i myślisz o ukochanym. niczego miłości nie zarzucam, choć to czasem nieznośne, to jednak piękne i wspaniałe, ale ciężko wtedy o dyscyplinę. ^^
samotność.
ozywiście moje zdanie 'równowaga musi być' ;P jest tutaj jak najbardziej na miejscu. każdy jej potrzebuje, chwili dla siebie, żeby posiedzieć sam ze sobą, pomyśleć, polenić się, zniknąć w lesie i cieszyć się ciszą, spokojem... jednak nadmiar jak to nadmiar - zawsze szkodzi.
można zabrnąć w kozi róg w pewnym momencie, naprawdę ^^ a potem powrót wymaga mnóstwa samodyscypliny i motywacji wziętej skądś wewnątrz.
aha - uprzejmie wszem i wobec uprzedzam, że za zwrot 'cierpienie uszlachetnia' morduję ;P
nie znoszę tego, bo prawdziwe jak cholera, ale troche cliche się z niego zrobiło.
i nie uszlachetnia też tak za darmo, zawsze coś zabiera. a to coś może być czymś, co najbardziej się ceniło i ciężko to potem odzyskać.
coś za coś, niby normalne, ale wymiana jest dość loteryjna.
ale tak, cierpienie zmusza do poszukiwania błędów, analizy, pytań co jest nie tak, co zrobić, by było lepiej, zmusza do myślenia, co na ogół prowadzi do poznania siebie i pewnego ukształtowania swoich poglądów i osobowości.
grunt to się nie poddawać, nie iść na łatwiznę i zaczynać od siebie ^^
Scully, też jestem osobą niezwykle, jeśli nie najwyżej, ceniącą wolność i niezależność, ale mój jedyny poważny związek,w który bardzo mocno się angażowałam, ani trochę jej nie ograniczył. wiesz, to się nazywa przyzwyczajanie partnera do siebie ;P bywa trudno, ale są wartości, z których zrezygnować nie sposób i jeśli ktoś cię kocha, zrozumie to i zaakceptuje. reszta to kwestia zaufania, a zaufanie jest przecież podstawą.
w dużej mierze wszystko zależy od układu w związku, najlepiej, gdyby był równy - ty masz swoje pasje, ja mam swoje pasje i jeśli ich nie dzielimy, dajmy sobie czas na ich realizację. to przecież takie łatwe ^^ to samo tyczy się spędzania czasu z kumplami itp itd. trzeba się po prostu dogadać, nieco dobrych chęci i podziała (:
co do wypowiedzi Jałokima odnośnie podróży stopem, koncertów i im podobnych - wiesz, zawsze zależało mi, żeby partner był nie tylko partnerem, ale też kumplem i przyjacielem. jeżeli potrafi się traktować ukochaną osobę w tak różny sposób, nie tylko lepiej się ją poznaje, ale też otwiera się przed sobą nowe możliwości. :>
zresztą, naprawdę nie trzeba wszędzie jeździć razem, trochę tęsknoty nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie - uzmysłowi kilka spraw ;]
ja również cieszę się, że przed maturą nie byłam z nikim związana, po części cieszę się, że teraz również nie jestem w żadnym związku przed 1 rokiem studiów. ma to swoje zalety, bo nikt nie zaprzeczy, że zakochanie to bardzo czasochłonny stan. nie dość, że nie możesz oprzeć się częstym i długim spotkaniom, to jeszcze i tak cały czas wariujesz i myślisz o ukochanym. niczego miłości nie zarzucam, choć to czasem nieznośne, to jednak piękne i wspaniałe, ale ciężko wtedy o dyscyplinę. ^^
samotność.
ozywiście moje zdanie 'równowaga musi być' ;P jest tutaj jak najbardziej na miejscu. każdy jej potrzebuje, chwili dla siebie, żeby posiedzieć sam ze sobą, pomyśleć, polenić się, zniknąć w lesie i cieszyć się ciszą, spokojem... jednak nadmiar jak to nadmiar - zawsze szkodzi.
można zabrnąć w kozi róg w pewnym momencie, naprawdę ^^ a potem powrót wymaga mnóstwa samodyscypliny i motywacji wziętej skądś wewnątrz.
aha - uprzejmie wszem i wobec uprzedzam, że za zwrot 'cierpienie uszlachetnia' morduję ;P
nie znoszę tego, bo prawdziwe jak cholera, ale troche cliche się z niego zrobiło.
i nie uszlachetnia też tak za darmo, zawsze coś zabiera. a to coś może być czymś, co najbardziej się ceniło i ciężko to potem odzyskać.
coś za coś, niby normalne, ale wymiana jest dość loteryjna.
ale tak, cierpienie zmusza do poszukiwania błędów, analizy, pytań co jest nie tak, co zrobić, by było lepiej, zmusza do myślenia, co na ogół prowadzi do poznania siebie i pewnego ukształtowania swoich poglądów i osobowości.
grunt to się nie poddawać, nie iść na łatwiznę i zaczynać od siebie ^^
08-26-2005, 01:49 PM
Arion napisał(a):wiesz, zawsze zależało mi, żeby partner był nie tylko partnerem, ale też kumplem i przyjacielem.
Dla mnie też na tym zależy. Dotychczas moi chłopacy myśleli tylko o mnie jak o dziewczynie do przytulania i całowania. A mi nie zawsze o to chodziło. Chciałam też aby chłopak mógł ze mną porozmawiać. Podzielić się jakimiś wrażeniami. Przecierz ja też chce mu pomóc a on mi.
08-26-2005, 01:55 PM
Arion napisał(a):Scully, też jestem osobą niezwykle, jeśli nie najwyżej, ceniącą wolność i niezależność, ale mój jedyny poważny związek,w który bardzo mocno się angażowałam, ani trochę jej nie ograniczył. wiesz, to się nazywa przyzwyczajanie partnera do siebie ;P bywa trudno, ale są wartości, z których zrezygnować nie sposób i jeśli ktoś cię kocha, zrozumie to i zaakceptuje. reszta to kwestia zaufania, a zaufanie jest przecież podstawą.wiesz, patrząc przez pryzmat mojego wcześniejszego życia, myślę, że zabrakło tam miejsca na poważny związek - z braku uczuć i nadmiaru egoizmu, byłam tym zmęczona. Teraz jest inaczej, over.
Amy napisał(a):Dotychczas moi chłopacy myśleli tylko o mnie jak o dziewczynie do przytulania i całowania.a ja dotychczas w takich kategoriach rozpatrywałam mężczyzn, bez wyjątku. zabawki. żałosne i puste na dłuższą metę...
Arion
08-26-2005, 01:57 PM
a mi chodzi o to, żeby można było wyskoczyć na nastrojowy spacerek wieczorem i na piwo ze znajomymi, żeby można było razem bluzgać i śpiewać, szaleć i siedzieć w domu przed telewizorem, posmażyć się na plaży i przeprowadzać zmasowane ataki śnieżkami :>. jedna rola zawsze prowadzi do nudy tak jedną, jak i drugą stronę.