franek napisał(a):Mogę nawet opylić tę płytkę komuś, cena do ustalenia na priv, choć po takiej opinii wątpię, czy by ktoś chciał płytkę nabyć ;D
Hehe, sądząc po dobrej sprzedaży Deadwing i nabywcę szybko znajdziesz - sam bym chętnie kupił gdyby nie to że ją mam
Reasumując: subiektywnie nie zgadzam się z Twoim postem (argumentacja w moim poście wyżej

), ale cóż - degustibus non disputandum

Ja pozostanę przy tym co napisałem parę postów wcześniej. Z wielką przyjemnością sięgam i po "Deadwing", i "In Absentię" (ostatnimi czasy sięgam naprawdę często), i po wcześniejsze płyty - bez tego słyszalnego wpływu progmetalowego - pokroju "Signify", "Stupid Dream", "Lightbulb Sun", czy "The Sky Moves Sideways", ale nie kryjmy faktu, że ta obrana teraz przez zespół droga nie całkiem się sprawdza i poprzednie albumy były ciekawsze... Brakuje mi teraz utworów tej klasy, jak np. "Radioactive Toy", który moim zdaniem po prostu miażdży.
Franek - co do No-Man i innych projektów Wilsona... Ciągle próbuję się jakoś z nimi zapoznać, ale ciągle nie miałem okazji, a słyszałem wiele bardzo pochlebnych opinii.
Hmmm... krótko - wie ktoś może czy jeszcze są dostepne bilety na PT 16XI i ile kosztują, bo chyba się wybiorę.
a ja jade
jako support - Oceansize, nie to co Anathemka dla mnie ale porki dobrze dobieraja supporty, chetnie uslysze Oceanow :]
Oceansize nigdy nie słyszałem, więc nie mogę się wypowiedzieć, ale z Anathemą to rzeczywiście był idealny wybór. Szkoda tylko, że zagrała wtedy tak krótko, czułem później ogromny niedosyt tymbardziej, że po tych kilku kawałkach byłem wprost wniebowzięty ;D.
Tego ich wspólnego koncertu zapewne nigdy nie zapomnę...
Hmm tak po około 300-setnym przesłuchaniu "The Sky Moves Sideways" - swoją droga chyba najbardziej progresywnej płycie Porków stwierdziłem iż płyta zgniata niczym Wish You Were Here Floydów. Ma nawet podobną budowę. Słuchajac jak Wilson spiewa :
"We lost the skyline
We stepped right off the map
Drifted in to blank space
And let the clocks relapse"
człowiek uświadamia sobie jak małą istotą jest naprzeciw ogromu wszechświata - dokładnie: samotność człowieka w ogromie przytłaczającego go universum. A jako ciekawostkę (ciekawe co na to maniak Tangerine Dream - Franek

) powiem iż końcową - pulsujaca-rytmiczno-instrumentalną część pierwszej suity utworu tytułowego odbieram jako w prostej linii rozwinięcie Ricochet I Tangerine Dream i z pewnością została ona nim zainspirowana. Hmmm ?
Odszczekuję. 'Pożyczyłem' sobie płytę z internetu i rzeczywiście jest piękna. Nie ma za dużo głosu Wilsona, jest za to fajny kosmiczny klimat, przestrzeń no i te dwie suity + Moonloop rzeczywiście wgniatają. Nie ma przebacz, na święta zamawiam.
A porównania do TD - to logicznym rozwinięciem Ricochet I jest Ricochet II, więc stwierdzenie to wydaje mi się całkowicie nielogiczne...

A tak na serio, to moim zdaniem TD i PT na TSMS mają całkowicie inny "kosmiczny" klimat - o ile ekipa Froesego z lat 70. jest o wiele bardziej 'mroczna' i odległa, to muzyka Porcupine Tree jest gdzieś zdecydowanie bliżej Ziemi. Gitara rzeczywiście nieco gilmourowska, ale mimo wszystko flodyowa "Wish you were here" jest bardziej bliższa i przystępna. I mimo wszystko lepsza i prędzej porównywałbym 'The sky moves sideways' do Meddle (niektóre momenty z Echoes się kojarzą)
Jakkolwiek dobrze, bo WYWH i Meddle to chyba dwie najlepsze płyty PF. Aha, i momentami mnie jeszcze skojarzenia z "Dark side" nachodzą (zwł. z początkiem Ciemnej Strony).
Daję 8.5/10 za całość płyty i 10/10 za utwór tytułowy i Moonloop. TSMS po mojemu zdecydowanie przewyższa "Signify", nie mówiąc o "In Absentii", "Deadwing", "Stupid dream". Usatysfakcjonowany ?
By the way, dobra prowokacja

Hehe dzieki za wypowiedź - chciałem znać Twoje zdanie ot co

Moje zdanie jest takie: PT na TSMS to jedno oblicze, na nowszych IA czy Deadwing to drugie (bardziej gitarowe), zaś na Signify, Lightbulb Sun, Stupid Dream to trzecie - bardziej klasyczne. Ja lubię wszystkie bez wyjątku. Jeśli zaś odpowiada Ci to pierwsze (z The Sky Moves Sideways) to sięgnij (na próbę) po Voyage 34: The Complete Trip (improwizacje z singli z okresu TSMS) i Metanoia (improwizacje nagrane w czasie sesji Signify) - może nie tak genialne jak TSMS, ale z pewnością godne polecenia komuś komu przypadło w/w dzieło.[/list]
Ja kiedy parę tygodni temu pożyczyłem sobie "TSMS" przez kilka dni nie mogłem się oderwać, słucham bez przerwy i nie mogłem wyjść z podziwu. A nie, przepraszam - były przerwy, w czasie których słuchałem "On The Sunday Of Life" ;D, Później oba albumy oddałem i teraz mi ich brakuje... Tak więc mam nadzieję, że uda mi się je w najbliższym czasie zakupić i będę mógł słuchać dowoli.
Tasiorro, buubi - może podzielicie się wrażeniami z koncertu? Ja czytałem/słyszałem różne opinie, np. mój znajomy, który wygrał bilet w Trójkowym "Minimax'ie" jest bardzo zadowolony (zdobył przy okazji podpis basisty na całkiem przypadkiem zabranym (;D) "Deadwing'u"), narzeka jedynie na nagłośnienie. Zaś nieliczni na forum Porków są zawiedzeni...
Niestety nie byłem gdyż (już tydzień temu to wiedziałem) moja firma zapewniła mi od poniedziałku delegację do Katowic (własnie wrociłem) i niestety nie mogłem być (nwet o bilet nie było sensu sie starać). Niestety i z wściekłością słucham właśnie "Dark Matter". Cóż - oni i tak dość często odwiedzają nasz kraj - chyba lubią naszą publikę i jestem pewny że jeszcze będę miał okazję ich obaczyć...
A co do ludzi z forum PT to dużo pośród nich snobów i konserwatystów, którzy woleli by by PT cały czas nagrywało TSMS czy Signify i każdy rozwój ich (ponoć) ulubionej kapeli działa im na puder

Ja, nieważne jaki byłby dobór utworów, i tak bym się bardzo radował z możliwości oglądania PT na żywo...
Odjezdzajac od tematu:
A ja się nie mam za snoba, mimo, że Deadwing nie lubię - za Signify tez nie przepadam

Przecież jedno drugiego nie warunkuje. A tam fani i niefani Deadwing sobie bardziej jaja z siebie robią - sam przeglądam często to forum i wiem co i jak

Przecież np. nie lubię Sigur Rós czy nawet mam bardzo umiarkowaną sympatię do Riverside, a oba te zespoły na tamtym forum są hołubione bardziej niż PT

A za przyznanie się do sympatii do Wishbone Ash zostałbym zaorany...
Na forum PT jest inna sytuacja, że ścierają się fani progresu i alternatywy i jedni drugim zarzucają sobie właśnie snobizm, ograniczenie, bezgraniczne uwielbienie, brak krytycyzmu, niedojrzałość muzyczną czy wreszcie żółtodziobizm itede, itepe. A prawda, uważam jest taka, że akurat zbyt kozaczą się Ci bardziej 'alternatywni' - wynajdują jakąś undergroundową płytę której nikt nie zna (co jest oczywiście dobre), polecają (co oczywiście też jest OK), zachwycają sie nią (jednocześnie smiejac sie z entuzjastycznego chwalenia np. King Crimson), ale też np. zżynając od porcysa teksty na żywca, pisane strasznie pozerską, żałosną nowomową [nie znaczy to oczywiście, że porcys jest zły - mają chyba najlepsze recenzje, tylko wkurzają swoim podejściem], albo jadąc każdego, kto ośmieli się wrzucić w "Teraz słucham" np. Dark side of the moon.
Wprawdzie tylko przeglądam, nie pisuję (jeszcze się wystarczająco na muzyce nie znam, poza tym nie jestem fanem PT, póki co zaledwie bardzo umiarkowanym sympatykiem

), ale trzeba oddać, że wiele fajnych płyt właśnie poznałem poprzez rekomendacje ludzi stamtąd i że większość userów naprawdę dobrze się na muzyce zna. I spora część jest w porządku.
Dlatego miło być otwartym na wszelakie style. Dziwi mnie ktoś kto słucha alternatywy plwając na prog i odwrotnie, czy słucha blacku gardząc deathem (i odwrotnie

). Jako dowód mych słów skończywszy słuchać "Signify" PT zapodałem sobie South Of Heaven Slayerka i jest wybornie

Franek, ja od kilku miesięcy jako gość przeglądam to forum (może kiedyś się zarejestruję i zacznę wypowiadać - nie wiem) i mam podobne do Twoich spostrzeżenia.
O, dzisiaj jeszcze nie słuchałem "Radioactive Toy", trzeba to zmienić... ; )
Jeszcze odnośnie koncertu i setlisty - ciągle dziwi mnie przywiązanie zespołu do "Lazarusa", ten utwór naprawdę jest jednym z słabszych w ich twórczości. Heh, miałem taką chwilę kiedy myślałem, że wreszcie się do niego przekonam, coś zaczęło mi się w nim podobać, ale szybko znów wróciłem do punktu wyjścia. Zamiast niego mogliby grać np. "Russia On Ice" - tego utworu najbardziej brakowało mi w Krakowie, nie zagrali go i teraz.
A ja się pochwalę, że udało mi się dorwać pierwszą płytę projektu Wilsona Bass Communion i jest naprawdę dobra, pomimo tego, że moim zdaniem do 'The sky moves sideways' jej daleko. Oczywiście, jeśli ktoś lubi ambient
Kosmiczne pejzaże (jednak znacznie spokojniejsza, wyciszona muzyka niż np. TSMS, Signify czy UTD, przypomina nieco pierwsze płyty Tangerine Dream, lecz nie jest tak chaotyczna i ma zdecydowanie lepszą jakość - przecież sprzęt się poprawił znacznie), genialna dwuczłonowa kompozycja "Drugged" (którą tworzą nie tylko elektroniczne kolaże, ale i saksofon), podsumowując, płyta bardziej eksperymentalna, awangardowa i spokojna. Ale i tak 8.5/10
