07-23-2004, 10:14 PM
Post ten ma charakter informacyjny, by rozjasnić niektórym osobom w główkach i by nie wypisywały na tym forum niestworzonych rzeczy o Black Metlu. Artykuł ten zaczerpnąłem z serwisu Dusk Forest http://www.df.glt.pl PROSZE O NIEDOPISYWANIE WŁASNYCH POSTÓW TUTAJ - TO JEST ARTYKUŁ INFORMACYJNY
-=Historia Black Metalu w Norwegii - poczatek wielkiej wojny=-
Poniższy artykuł pochodzi z 1994 roku ze stycznia i jest autorstwa Janusza Grycela (został skopiowany z Thrash'em All nr 1 1996 roku). <a ja mam ten artykuł od Ankhou z Dusk Forest - przypom. SML>
Jest kwiecień 1991 roku. Miejscowość Krakstadt na południu Norwegii. W niewielkim domku położonym na skraju lasu odbiera sobie życie Per Ohlin, lepiej znany jako Dead, wokalista zespołu Mayhem. Wówczas po raz pierwszy padają słowa - "Jestem rozwścieczony,
WYPOWIADAM WOJNĘ
całej fałszywej scenie death metalowej i wszystkim idiotom do niej przynależącym". Autorem tych słów jest Euronymous (prawdziwe imię Oystein Aarseth), lider zespołu Mayhem. Słowa te będą niezwykle brzemienne w skutki. Będzie to oficjalny początek tzw. "świętej wojny", wojny początkowo wymierzonej w mdłą jużwówczas i wtórną death metalową subkulturę, któa miała sięprzerodzić w istnie antychrześcijańską batalię. Chcąc bliżej poznać syndrom określania przez żądną sensacji prasę mianem "święta wojna" należy cofnąć się do końca lat 80-tych. Wtedy już bowiem zaczynało tu kiełkować ziarno zła. "Tutaj w Norwegii mieliśmy około 10 zespołów death metalowych. Wszyscy oni nosili normalne ubrania i nie mieli więcej niż po 16 lat. To my byliśmy zespołem odzianym w czarne ubrania, ćwieki i łańcuchy. Wzorem dla nas był stary Venom, Sacrofago, Hellhammer i Bathory." - wspominał Euronymous. "Gdzie przepadł ten duch brutalności i zła, który kiedyś był nieodłączną częścią sceny death metal? Nie ma go już... Umarł. Nie chcę być dłużej członkiem takiej sceny." W teatrze naszej opowieści pojawia się kolejny bohater - Dead, były wokalista Mayhem, a wcześniej Morbid. Niezwykle bogata, lecz jednocześnie chora osobowość. Przed koncertami zamyka się na długie godziny w kostnicy, a ubrania zakopuje na kilka dni w ziemi, aby przesiąkły fetorem rozkładu. W trakcie konceru sam okalecza się za pomocą noża lub rozpruwa świńskie łby piłą łańcuchową. Czas pokaże, że to nie tylko image! "Po ukazaniu się 'At war with Satan' Venom scena umarła. Zamiast niej pojawiło się się wiele nudnych zespołów, które jedynie kopiowały Venom" - mówi Dead. Euronymous natomiast dodaje "Chcę ocalić te resztki, które pozostały z dawnych dni i stworzyc nową scenę, lecz jedynie z brutalnymi ludźmi". Mamy więc zapowiedź zbliżającej się burzy. Jej źródłem jest niewątpliwie
FRUSTRACJA
towarzysząca tym, którzy identyfikowali się z tzw. starą sceną. Frustracja, któa narosła w miarę jak death metal będacy u swego zarania stylem życia przeznaczonym bynajmniej dla zwykłych śmiertelników, stał się dostępny dla szerokich mas społecznych. Frustracja ta była oficjalnym powodem śmierci Deada. Taki mit starał się przynajmniej stworzyć Euronymous. Według faktów ustalonych przez policję było to samobójstwo na tle stresu psychicznego. Przed śmiercią Dead starał odurzyc się czymś w rodzaju nafty, następnie przy pomocy bagnetu otworzył sobie wszystkie arterie. Samobójczego dzieła dopełnił strzał w głowę ze strzelby myśliwskiej. Pocisk dosłownie otworzył czaszkę, miażdżąc części mózgu. Plamy krwi na drewnianej podłodze i ścianach mogłem dostrzec jeszcze w dwa miesiące po tym zajściu. Miałem wtedy okazję przyjżeć się bliżej temu niesławnemu miejscu i zapoznać się z listem zostawionym przez Deada. Oto krótkie fragmenty: "...nie należę do tego świata, JESTEM LEŚNYM DEMONEM i z lasu pochodzę. Teraz chcę do lasu wrócić... Pomysł odebrania sobie życia nie zrodził się w mojej głowie ostatnio. Myślałem już o tym od kilkunastu lat. Muszę zobaczyć co jest poza...". Euronymous twierdzi natomiast, że "Dead żył duchem starej black metalowej kultury, której częścią były ćwieki, czarne ubrania i liczne trendy.". To on jako pierwszy znalazł ciało Deada. Nie omieszkał wykonać przy tym serii zdjęć. Zdjęcia te istnieją naprawdę jak i dwa naszyjniki wykonane z kawałków rozłupanej pociskiem czaszki Deada. Tu powraca ponura wątpliwość czy samobójstwo było w istocie samobójstwem. O ile nikt nie kwestionuje faktu, że Dead sam podciął sobie żyły co najmniej dziwne wydaje się, że potem wypalił sobie jeszcze prosto głowę. Czy miał to być bardziej efektowny sposób opuszczenia tego ziemskiego padołu? Czy też ktoś, może sam Euronymous, wypalił ze strzelby do martwego już ciała? Ten ostatni otwarcie przyznał, że zawsze pragnął ujrzeć okaleczone ludzkie zwłoki. Faktem jest, że członkowie Mayhem starali się wykraść ciało swego przyjaciela i złożyć je w sobie tylko znanym miejscu. Jego grób miał stanowić zaczątek satanistycznego cmentarza. Do realizacji jednak tego planu nigdy nie doszło. Dokładnie dwa miesiące od daty tych wydarzeń miałem okazję znaleźć się w Norwegii na zaproszenie Euronymousa. Los chciał, że stałem się świadkiem narodzin swoistej kultury Neowikingów. I tutaj rozpoczyna się kolejny rozdział naszej historii zatytułowany
HELVETE
Był to sklep muzyczny w centrum Oslo, który miał się wkrótce stać przysłowiową mekką norweskich ekstremalistów. Miejsce to przypominało bardziej mroczną kaplicę, a czarne ściany poprzyozdabiane odwróconymi krzyżami i sprofanowanymi figurkami świętych tworzyły emanujący swoistym złem obraz. Właścicielem tego przybytku był nie kto inny jak sam Euronymous. Kim był więc Euronymous? Czy można go uznac za szarlatana, demagoga czy też polityka dążącego z zimną koncekwencją w stronę obranego celu? Pewne jest, że zasiane przez niego ziarno nienawiści padło na niezwykle podatny grunt.
"PRAGNĘ, ABY WSZYSCY LUDZIE ZNIENAWIDZILI NAS!"
Początkowo osamotniony w działaniach, Euronymous skupił wokół Mayhem sporą liczbę zespołów, które zmieniają swą muzykę na black metal wraz ze swoim imagem. Darkthrone z grupy death metalowej przeistacza sie w black metalową hordę, daleko na północy Norwegii rozpoczyna swoją działalność Immortal, nagle pojawia się też Burzum. No i to byłby już koniec tej opowieści - zwieńczniem jej są płonące kościoły na półwyspie Skandynawskim, ginący w tajemniczych okolicznościach ludzie... ale to już jest znane. W sierpniu 1993 roku zostaje zamordowany sam Euronymous przez Vaga Vikernesa znanego również jako Count Grishnackh z Burzum. Ale to nie koniec wojny... spójrzcie teraz na cały świat...
-=Historia Black Metalu w Norwegii - poczatek wielkiej wojny=-
Poniższy artykuł pochodzi z 1994 roku ze stycznia i jest autorstwa Janusza Grycela (został skopiowany z Thrash'em All nr 1 1996 roku). <a ja mam ten artykuł od Ankhou z Dusk Forest - przypom. SML>
Jest kwiecień 1991 roku. Miejscowość Krakstadt na południu Norwegii. W niewielkim domku położonym na skraju lasu odbiera sobie życie Per Ohlin, lepiej znany jako Dead, wokalista zespołu Mayhem. Wówczas po raz pierwszy padają słowa - "Jestem rozwścieczony,
WYPOWIADAM WOJNĘ
całej fałszywej scenie death metalowej i wszystkim idiotom do niej przynależącym". Autorem tych słów jest Euronymous (prawdziwe imię Oystein Aarseth), lider zespołu Mayhem. Słowa te będą niezwykle brzemienne w skutki. Będzie to oficjalny początek tzw. "świętej wojny", wojny początkowo wymierzonej w mdłą jużwówczas i wtórną death metalową subkulturę, któa miała sięprzerodzić w istnie antychrześcijańską batalię. Chcąc bliżej poznać syndrom określania przez żądną sensacji prasę mianem "święta wojna" należy cofnąć się do końca lat 80-tych. Wtedy już bowiem zaczynało tu kiełkować ziarno zła. "Tutaj w Norwegii mieliśmy około 10 zespołów death metalowych. Wszyscy oni nosili normalne ubrania i nie mieli więcej niż po 16 lat. To my byliśmy zespołem odzianym w czarne ubrania, ćwieki i łańcuchy. Wzorem dla nas był stary Venom, Sacrofago, Hellhammer i Bathory." - wspominał Euronymous. "Gdzie przepadł ten duch brutalności i zła, który kiedyś był nieodłączną częścią sceny death metal? Nie ma go już... Umarł. Nie chcę być dłużej członkiem takiej sceny." W teatrze naszej opowieści pojawia się kolejny bohater - Dead, były wokalista Mayhem, a wcześniej Morbid. Niezwykle bogata, lecz jednocześnie chora osobowość. Przed koncertami zamyka się na długie godziny w kostnicy, a ubrania zakopuje na kilka dni w ziemi, aby przesiąkły fetorem rozkładu. W trakcie konceru sam okalecza się za pomocą noża lub rozpruwa świńskie łby piłą łańcuchową. Czas pokaże, że to nie tylko image! "Po ukazaniu się 'At war with Satan' Venom scena umarła. Zamiast niej pojawiło się się wiele nudnych zespołów, które jedynie kopiowały Venom" - mówi Dead. Euronymous natomiast dodaje "Chcę ocalić te resztki, które pozostały z dawnych dni i stworzyc nową scenę, lecz jedynie z brutalnymi ludźmi". Mamy więc zapowiedź zbliżającej się burzy. Jej źródłem jest niewątpliwie
FRUSTRACJA
towarzysząca tym, którzy identyfikowali się z tzw. starą sceną. Frustracja, któa narosła w miarę jak death metal będacy u swego zarania stylem życia przeznaczonym bynajmniej dla zwykłych śmiertelników, stał się dostępny dla szerokich mas społecznych. Frustracja ta była oficjalnym powodem śmierci Deada. Taki mit starał się przynajmniej stworzyć Euronymous. Według faktów ustalonych przez policję było to samobójstwo na tle stresu psychicznego. Przed śmiercią Dead starał odurzyc się czymś w rodzaju nafty, następnie przy pomocy bagnetu otworzył sobie wszystkie arterie. Samobójczego dzieła dopełnił strzał w głowę ze strzelby myśliwskiej. Pocisk dosłownie otworzył czaszkę, miażdżąc części mózgu. Plamy krwi na drewnianej podłodze i ścianach mogłem dostrzec jeszcze w dwa miesiące po tym zajściu. Miałem wtedy okazję przyjżeć się bliżej temu niesławnemu miejscu i zapoznać się z listem zostawionym przez Deada. Oto krótkie fragmenty: "...nie należę do tego świata, JESTEM LEŚNYM DEMONEM i z lasu pochodzę. Teraz chcę do lasu wrócić... Pomysł odebrania sobie życia nie zrodził się w mojej głowie ostatnio. Myślałem już o tym od kilkunastu lat. Muszę zobaczyć co jest poza...". Euronymous twierdzi natomiast, że "Dead żył duchem starej black metalowej kultury, której częścią były ćwieki, czarne ubrania i liczne trendy.". To on jako pierwszy znalazł ciało Deada. Nie omieszkał wykonać przy tym serii zdjęć. Zdjęcia te istnieją naprawdę jak i dwa naszyjniki wykonane z kawałków rozłupanej pociskiem czaszki Deada. Tu powraca ponura wątpliwość czy samobójstwo było w istocie samobójstwem. O ile nikt nie kwestionuje faktu, że Dead sam podciął sobie żyły co najmniej dziwne wydaje się, że potem wypalił sobie jeszcze prosto głowę. Czy miał to być bardziej efektowny sposób opuszczenia tego ziemskiego padołu? Czy też ktoś, może sam Euronymous, wypalił ze strzelby do martwego już ciała? Ten ostatni otwarcie przyznał, że zawsze pragnął ujrzeć okaleczone ludzkie zwłoki. Faktem jest, że członkowie Mayhem starali się wykraść ciało swego przyjaciela i złożyć je w sobie tylko znanym miejscu. Jego grób miał stanowić zaczątek satanistycznego cmentarza. Do realizacji jednak tego planu nigdy nie doszło. Dokładnie dwa miesiące od daty tych wydarzeń miałem okazję znaleźć się w Norwegii na zaproszenie Euronymousa. Los chciał, że stałem się świadkiem narodzin swoistej kultury Neowikingów. I tutaj rozpoczyna się kolejny rozdział naszej historii zatytułowany
HELVETE
Był to sklep muzyczny w centrum Oslo, który miał się wkrótce stać przysłowiową mekką norweskich ekstremalistów. Miejsce to przypominało bardziej mroczną kaplicę, a czarne ściany poprzyozdabiane odwróconymi krzyżami i sprofanowanymi figurkami świętych tworzyły emanujący swoistym złem obraz. Właścicielem tego przybytku był nie kto inny jak sam Euronymous. Kim był więc Euronymous? Czy można go uznac za szarlatana, demagoga czy też polityka dążącego z zimną koncekwencją w stronę obranego celu? Pewne jest, że zasiane przez niego ziarno nienawiści padło na niezwykle podatny grunt.
"PRAGNĘ, ABY WSZYSCY LUDZIE ZNIENAWIDZILI NAS!"
Początkowo osamotniony w działaniach, Euronymous skupił wokół Mayhem sporą liczbę zespołów, które zmieniają swą muzykę na black metal wraz ze swoim imagem. Darkthrone z grupy death metalowej przeistacza sie w black metalową hordę, daleko na północy Norwegii rozpoczyna swoją działalność Immortal, nagle pojawia się też Burzum. No i to byłby już koniec tej opowieści - zwieńczniem jej są płonące kościoły na półwyspie Skandynawskim, ginący w tajemniczych okolicznościach ludzie... ale to już jest znane. W sierpniu 1993 roku zostaje zamordowany sam Euronymous przez Vaga Vikernesa znanego również jako Count Grishnackh z Burzum. Ale to nie koniec wojny... spójrzcie teraz na cały świat...