02-17-2005, 03:09 PM
Nie porównywłabym manowar do sidneya polaka...
Cytat:tak Dżemiku, czyżby zmiana gustów muzycznych?
Cytat:odwalcie sie od ManOwaR...
White Rabbit napisał(a):Beznadziejne teksty- tylko to kojazy mi sie z jego "piosenkami".Trafna uwaga. Mnie teksty dwóch piosenek, które słyszałem odrzuciły na kilometr. To nie dla mnie.
Dziwi mnie czemu wiekszosc sie tym zachwyca . hock:
Arion napisał(a):mnie tylko zastanawia po jaką cholerę zakładacie tematy o muzyce, którą uważacie za syf...
jeśli czymś gardzę, to nie marnuję na to czasu, a tu dzieje się wręcz odwrotnie, tym bardziej, że takie dyskusje do niczego nie prowadzą.
Arion napisał(a):chciałabym sprostowaćMówiąc szczerze to zjawisko też mnie zastanawiało, dalej zastanawia. Niektórzy bardzo lubią dyskutować nad tym czego tak bardzo nie trawią... No chyba, że pod przykrywką niechęci to o czym piszą tak naprawdę im się podoba...
przede wszystkim mój post nie był adresowany do żadnych konkretnych osób. odnosił się do samego zjawiska.
większość osób z tego forum uważa pewne gałęzie muzyki za szczyt badziewia i bezguścia, bluzga na nie na lewo i na prawo, a zakłada o nich tamaty, które swoją drogą cieszą się popularnością.
nie widzę w tym sensu z powodów wymieniionych wcześniej.
i tyle.
franek napisał(a):Forum rockowo-metalowe nie jest zbyt dobrym miejscem do przyznawania się do sympatii do innych gatunków muzycznychJeżeli lubie jakiś inny gatunek muzyki, to nie będe tego ukrywała tylko dlatego, że jakaś banda ograniczeńców miałaby mnie zbluzgać :>
franek napisał(a):Forum rockowo-metalowe nie jest zbyt dobrym miejscem do przyznawania się do sympatii do innych gatunków muzycznych (jako, że ludzie należący do określonej subkultury tolerancyjni nie są bowiem "tolerancja jest cnotą ludzi bez przekonań" i wcale nie mówię, że ów pogląd nie jest dobry/prawdziwy), ale najwyżej mnie zaoracie i przejedziecie po mnie kombajnem, czemu się dziwić specjalnie nie będę i wszystko będzie w porządku
Przy całej mej antypatii dla hip-hopu, wtórnego, nudnego w Polsce aż do bólu (tematy albo: 'ciężkie życie' albo 'jaki to ja jestem zarąbisty' przy niezbyt wyszukanych podkładach), wyłączając dopiero raczkujące, mniej komercyjne próby łączenia hip-hopu z jazzem (O.S.T.R., Fisz), Sidney Polak wyróżnia się pozytywnie.
Zgadzam się, że "Otwieram wino", "Chorwat" lirycznie i muzycznie są po prostu kiepskie (w ogóle najsłabsze na albumie), momentami prymitywne, ale musiały zapewnić też spójność albumu - alkohol miał być chyba motywem przewodnim tej CD. Nie rozumiem, dlaczego Polak właśnie zdecydował, że własnie te piosenki będą promować album. Ale mniejsza z tym.
Mamy album koncepcyjny. W takich przypadkach zazwyczaj dominuje wojna, temat "jak to jest źle na świecie", "jaki to ja jestem nieszczęśliwy", albo religia, czy po prostu - wiara. Na tym tle Polak jest oryginalny- pisze i śpiewa o alkoholu, zabawie - czyli rzeczach codziennych, niezobowiązujących, przyjemnych (w dosłownym tego słowa znaczeniu - "Siedem grzechów popkultury") i taki ten album właśnie jest - niezobowiązujący, codzienny, przyjemny. Dobry na jakąś imprezę. I nie trzeba się nad nim głębiej zastanawiać, doszukiwać specjalnych aluzji. Jest kompletnie pozbawiony ciężkostrawności, która niestety przy albumach koncepcyjnych występuje bardzo często.
Między 'wierszami' Polak przemycił też tematy nieco bardziej poważne, zmuszając słuchacza do mimowolnej refleksji. "Przemijamy" i "Chomiczówka", "Radio Warszawa" to utwory bardzo polskiej klasie średniej, a szczególnie mieszkańcom jego miasta - Warszawy. Można jednak napisać o swojej ośce i dzielni w bardziej finezyjny sposób. Oczywiście jest też odrobina szyderstwa, wyśmiewania - "Butelki" czy "Tekila", dzięki czemu album jest ciekawszy. Tyle o warstwie tekstowej. Nie ma żadnej zbędnej egzaltacji, którą np. niestety "uprawia" Coma.
Warstwa muzyczna - Polak nie jest typowym hiphopowcem (wystarczy spojrzeć na jego przeszłość) i jako jeden z pierwszych na polskiej scenie połączył hip-hop, reggae, rock, dancehall i kilka innych gatunków. I całkiem zgrabnie mu to wyszło. Czasem zaleci Manu Chao, czasem Niemcami z Seeed, Jamajką, zaprosił też kilku gości z polskiej sceny hiphopowej i reggae. Muzyka nie jest zbyt skomplikowana, nie ma mowy o żadnej wirtuozerii - ważne, żeby się lekko i przyjemnie tego słuchało.
Oczywiście, nie można rzucać samymi superlatywami - jest się do czego przyczepić. Część jego tekstów jest prymitywnych, ordynarnych, głos Polaka również się specjalnie nie wyróżnia. Ale widocznie taki już koleś jest - zwykły, nieco prymitywny, zabawowy Warszawiak.
Myślę, że gdyby ktokolwiek inny nagrał taki album, również odniósłby sukces. Tyle, że Polak wpadł na niego pierwszy. A sukces tym większy, że po prostu hip-hop i nu-metal przestają być w Polsce popularne i ludzie szukają innych brzmień.
No to tyle, piwo dla tego, kto przeczytał do końca