Kolego, właśnie sposób twojej wypowiedzi jest na poziomie "5 klasy pedałówny". Nawołuję do pewnej kultury wypowiedzi i tolerancji dla czyichś poglądów. To, że ty masz poglądy (dobre dla jednych, spedalone dla drugich) nie oznacza, iż wszyscy mają takie mieć. Nikt nie jest jednolity w poglądach i to że ja mam inne poglądy nie oznacza, że jestem kretynem. Wypraszam sobie.
Natomiast nie rozliczenie się z przeszłością właśnie ma takie skutki, które wymieniłeś. Myślisz, że to PIS wszystko tak namiętnie pierdoli? Otóż nie. Przez te wszystkie lata (PRL za rządów PZPR + III RP za rządów SLD, potem AWS) tyle się napierdoliło w tym kraju, że PIS zastał taki bajzel, że nawet ciężko to wszystko uprzątnąć. Mało tego, SLD robiłoby dalej to samo ciągnąc ten bajzel w nieskończoność. Nie chcę bronić PISu, ale twierdzę, iż im się nie udało tylko dlatego, że nie stworzyli porządnej koalicji. Wina leży w podziale mandatów. Nie powinno być takiej nieskutecznej proporcjonalności, że są dwie wielkie partie i masa małych gównianych partyjek, bo to nigdy nie zsumuje się na jedną główną partię rządzącą, którą z kolei nie będzie hamować druga partia (która ma mniej więcej tyle samo mandatów co pierwsza), co pozwoli jej realnie działać. U nas jest system wielopartyjny i się cholernie nie sprawdza. Byłbym za wprowadzeniem systemu dwupartyjnego (niestety nierealne, ponieważ u nas partie nie potrafiłyby się dogadać z powodu strasznej rozbieżności poglądów) bądź proporcjonalności mandatów na wzór z Niemiec (też nierealne, u nich ten system jest przystosowany do podziału administracyjnego, który u nich jest zupelnie inny). Nierealne, ale może wprowadzone na siłe dałoby lepsze efekty niż to, co jest obecnie.
Cytat:Ja każdego, kto siedział w PZPRze, postrzegam jako zbrodniaża
Odwołuję, jeśli ci sprawia różnicę te 2%, które było jakoś poza tym, chociaż cięzko mi sobie to wyobrazić.
Tomash napisał(a):[[nie podawajcie przykładu USA bo jebne ze śmiechu])
Dobrze, że o tym wspomniałeś. Mało kto wogóle pamięta, do czego wolny rynek doprowadził. Nikt chyba już nie wspomni o czarnym wtorku i kilku(może nawet kilkunastu?)latach ciężkiego kryzysu gospodarczego w Stanach, który odbudowywali latami