• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

DOWCIPY

Uwielbiam takie kawaly Laughing
Live Like An Angel, Die Like A Devil
Odpowiedz

Idzie sobie kleryk ulicą i nagle wdepnął w gówno:
-O cholera, wdepłem w gówno!
-O kur.wa, powiedziałem "cholera"!
-No ja pier.dolę, powiedziałem "kur.wa".
Zrywa koloratkę i mówi:
-A ch.uj i tak nie chciałem być księdzem!

Laughing
-Baco, będzie dzisja padać?
-Ej, kurwa bedzie, bo mnie jebie w krzyżu!
Odpowiedz

Autentyk.
Wykaz pieśni, jakie należy śpiewać podczas jazdy samochodem, przy następujących prędkościach:

80 km/h- "Pobłogosław, Jezu, drogi"
90 km/h- "To szczęśliwy dzień"
100 km/h- "Cóż ci, Jezu damy"
110 km/h- "Ojcze, ty kochasz mnie"
120 km/h- "Liczę na ciebie, Ojcze"
130 km/h- "Panie, przebacz nam"
140 km/h- "Zbliżam się w pokorze"
150 km/h- "Być bliżej Ciebie chcę"
160 km/h- "Pan Jezus już zbliża się"
170 km/h- "U drzwi Twych stoję, Panie"
180 km/h- "Jezus jest tu"
200 km/h- "Witam Cię, Ojcze"
220 km/h "Anielski orszak niech twą duszę przyjmie"

Uwaga!Św. Krzysztof jeżdzi z Tobą tylko do 120 km/h.Przy większych prędkościach swoje miejsce oddaje Św.Piotrowi.
See You At The Bitter End...
Odpowiedz

Cytat:Autentyk.
Wykaz pieśni, jakie należy śpiewać podczas jazdy samochodem, przy następujących prędkościach:

80 km/h- "Pobłogosław, Jezu, drogi"
90 km/h- "To szczęśliwy dzień"
100 km/h- "Cóż ci, Jezu damy"
110 km/h- "Ojcze, ty kochasz mnie"
120 km/h- "Liczę na ciebie, Ojcze"
130 km/h- "Panie, przebacz nam"
140 km/h- "Zbliżam się w pokorze"
150 km/h- "Być bliżej Ciebie chcę"
160 km/h- "Pan Jezus już zbliża się"
170 km/h- "U drzwi Twych stoję, Panie"
180 km/h- "Jezus jest tu"
200 km/h- "Witam Cię, Ojcze"
220 km/h "Anielski orszak niech twą duszę przyjmie"

Uwaga!Św. Krzysztof jeżdzi z Tobą tylko do 120 km/h.Przy większych prędkościach swoje miejsce oddaje Św.Piotrowi.

Też kupiłem nowe CD-Action...
"Ostatnią czarodziejską różczke widziałem wbitą w pizde czarodziejki zgwałconej w Sarajewie" - Arturo Perez Reverte, "Życie jak w Madrycie"
Odpowiedz

Ale to stare jest... CDA też dowcipów z głowy nie biorą
KelThuz napisał(a):estem pieprzonym fanatykiem ATARI, zwalczam amigowców od roku 1989. Amigowcy to plaga świata, lewica wśród komputerowców, no i oczywiście skrajne pedalstwo
Odpowiedz

Heh, ale i tak od działu "Na luzie" lepsze i śmieszniejsze jest "Action Redaction" Laughing
-Baco, będzie dzisja padać?
-Ej, kurwa bedzie, bo mnie jebie w krzyżu!
Odpowiedz

Wchodzi facet do reastauracji, rozgląda się po sali zdumionym wzrokiem, wreszcie zatrzymuje przechodzącego obok kelnera i pyta:
-Panie, to jest restauracja tylko dla piegowatych?
Kelner rozejrzał się po sali pobladł:
-O ja pierdolę, kot kierownika znowu nasrał w wentylator! Big Grin
-Baco, będzie dzisja padać?
-Ej, kurwa bedzie, bo mnie jebie w krzyżu!
Odpowiedz

Mąz do żony:
- Kochanie, dzisiaj pójdę do klubu z kolegami na partyjkę kręgli.
Do rana będziemy grali, nie masz nic przeciwko temu?
- Miły, idź koniecznie, przecież za rogi cię nie trzymam.
-------------------------------------------------------------
Spaceruja sobie 2 zakonnice,póznym wieczorem po przyklasztornym parku i obserwują zagwieżdżone niebo...nagle ta starsza mówi do młodszej...widzisz Zosiu te gwiazdy ? One świecą i my świecą.....
-------------------------------------------------------------
W pierwszej klasie szkoły podstawowej, podczas lekcji biologii, pani pyta dzieci:
- Jakie dźwięki wydaje krowa?
Małgosia podnosi rękę:
- Muuuu, proszę pani.
- Bardzo dobrze Gosiu. A jaki odgłos wydają koty?
Grześ podnosi rękę:
- Miauuu, proszę pani.
- Bardzo dobrze, Grzesiu bardzo dobrze. A jaki dźwięk wydają psy?
Jasio podnosi rękę.
- No Jasiu powiedz - zachęca pani.
- Na ziemię skurwysynu, ręce na głowę i szeroko nogi!!

-------------------------------------------------------------
Mama dała Jasiowi ostatnie 50 złotych na zakupy (do wypłaty było jeszcze 2 tygodnie) i mówi:
- Jasiek kupisz chleb, margarynę i kawał sera. Reszta kasy trafia na stół.
Jasiek poszedł do sklepu ale po drodze spodobał mu się miś za całe 50 złotych. Kupił misia i pędzi do domu.
Matka na to:
- Jasiu, co żeś ty zrobił, natychmiast idź i sprzedaj tego misia.
Jasiek bez namysłu poszedł opchnąć misia sąsiadce. Wchodzi do jej mieszkania a sąsiadka w łóżku z jakimś facetem. Nagle rozlega się pukanie do drzwi.
Sąsiadka wpycha faceta z Jasiem do szafy. Jasiek w szafie do faceta:
- Kup pan misia.
- Spadaj chłopcze.
- Bo będę krzyczał.
- Masz pięćdziesiąt złotych i się zamknij.
- Oddaj misia.
- Nie oddam.
- Oddaj bo będę krzyczał.
Sytuacja powtarza się kilkanaście razy. Jasiu zarobił kasy od cholery. Wraca do domu z zakupami: kawior, krewetki, szynki i całą furę szmalu kładzie na stole.
Matka do Jasia:
- Jasiek chyba bank obrabowałeś. Natychmiast do księdza idź się wyspowiadać!
Jasiek poszedł do kościoła, podchodzi do konfesjonału i mówi:
- Ja w sprawie Misia.
- Spierdalaj, już nie mam kasy.

-------------------------------------------------------------
Pani przedszkolanka pomaga małemu Jasiowi założyć wysokie, zimowe botki. Szarpią się, męczą, ciągną...
Jest! Weszły! Spoceni siedzą na podłodze a Jasio mówi:
- Ale założyliśmy buciki odwrotnie...
Pani patrzy: faktycznie, lewy na prawy. No to je ściągają, mordują się, sapią...
Ufff, zeszły.
Wciągają je znowu, sapią, ciągną, nie chcą wejść...
Ufff, weszły.
Pani siedzi, dyszy a Jasio mówi:
- Ale to nie moje buciki...
Pani ugryzła się w język, znów się szarpią z butami...
Zeszły.
Na to Jasio:
- To buciki mojego brata, i mama kazała mi je nosić...
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała aż się przestaną trząść, przełknęła ślinę i znów pomaga wciągać buty. Tarmoszą się, wciągają, silą się...
Weszły.
- No dobrze - mówi pani - a gdzie są twoje rękawiczki?
- Schowałem w bucikach żeby nie zgubić!

-------------------------------------------------------------
Przyszedł Jasio ze szkoły i mówi do taty:
- Dostałem piątkę i w mordę!
- Za co dostałeś piątkę?
- Bo pani zapytała mnie ile jest 7x6, a ja powiedziałem, że to jest 42!
- A za co w mordę?!
- Bo pani zapytała mnie ile jest 6x7.
Tu ojciec zdziwiony:
- Przecież to jeden chuj!
- No, też tak powiedziałem!

-------------------------------------------------------------
W szkole na lekcji historii pani zadała dzieciom pytanie:
- Dzieci kto wie coś o Napoleonie?
Parę dzieci zgłosiło się, a wsród nich Jasiu. Pani nie dowierzała bo Jasiu zawsze taki spokojny, nigdy nie zgłaszajacy się - a teraz wręcz wyrywał sie do odpowiedzi. Więc pani mówi :
- No proszę Jasiu powiedz co wiesz o Napoleonie.
A Jasiu jednym tchem:
- Najtańszy napoleon jest w Czechach.

-------------------------------------------------------------
Gdzie śpia wasi rodzice? - pyta sie pani dzieci w szkole
Na łóżku mówi Malgosia, na kanapie mówi Stas, na sofie - powiedziała Nel
- A twoi Jasiu gdzie spią?
- Moi to spią na linie
- Jak to na linie? No bo mama, rano mówiła do taty: "Spuszczaj się szybciej, bo do roboty nie zdążysz"

-------------------------------------------------------------
Pani w szkole zorganizowala taka zabawe. Polegala na tym ze pani powie jakis cytat a to dziecko ktore odgadnie nie przychodzi nastepnego dnia do szkoly. zaczela sie zabawa i pani mowi: - I have a dream. zglasza sie malgosia i dumnie mowi ze to byl Martin Luter King bo ona jest zydowka i wie takie rzeczy odpowiedz byla poprawna zatem malgosia jutro ma wolne. nastepnie padl taki cytat: - Ich bin ein Berliner zglasza sie grzesio i mowi ze to wypowiedzial Kennedy bo on wie takie rzeczy bo jest Zydem. maly Jasio tez sie zglaszal ale byli szybsi od niego. w koncu Jasio nie wy3mal i mowi: - Zydzi do gazu. w klasie cisza a pani pyta sie: kto to powiedzial a Jasio wstaje i kieruje sie do wyjscia i mowi: - Adolf Hitler i do zobaczenia pojutrze
-------------------------------------------------------------
Pani kazała przygotować dzieciom historie z morałem, które opowiedzieli im rodzice. Pierwsza jest Małgosia.
- Moi rodzice hodują kury na mięso. Kiedyś kupili dużo piskląt, już liczyli, ile zarobią, ale większość piskląt zdechła.
- Dobrze, Małgosiu, a jaki z tego morał?
- Nie licz pieniędzy z kurczaków, zanim nie dorosną, tak powiedzieli rodzice.
Następny opowiada Mareczek:
- Rodzice mają kurzą fermę. Kury zniosły dużo jaj, rodzice liczyli, ile zarobią, ale z większości jaj wykluły się koguty.
- Dobrze, Marku, a jaki z tego morał?
- Nie z każdego jajka wylęga się kura.
Kolej na Jasia (pani łyka valium):
- Dziadek Staszek podczas wojny był cichociemnym. No i zrzucali go na spadochronie do Polski. Miał mundur, stena, sto naboi, nóż i butelkę whisky. Pięćdziesiąt metrów nad ziemią zauważył, że leci w środek niemieckiego garnizonu. Szkopy już go zauważyli, więc dziadek Staszek wychlał całą whisky naraz, żeby się nie stłukła, na dwudziestu metrach odpiął spadochron i spadł między Niemców. I tu dawaaaj! Dziadek pruje ze stena! Niemcy walą się na ziemię jak afgańskie domki! Juchy więcej niż na filmach z Arnoldem. Z osiemdziesięciu ubił i skończyły mu się pestki, to wyjął nóż i kosi Niemców jak Boryna zboże. Na trzydziestym klinga poszłaaa, resztę dziadek zarąbał z buta i uciekł.
W klasie konsternacja. Pani - w spazmach mimo zażycia valium - pyta:
- Śliczna historyjka, ale jaki morał?
- Też taty pytałem, a on na to: ,,Nie wkurwiaj dziadka Staszka, jak sie najebie''.

-------------------------------------------------------------
Kolega z klasy powiedział Jasiowi, że wymyślił dobry sposób na szantażowanie dorosłych: - Mówisz tylko "Znam całą prawdę" i każdy dorosły głupieje, bo na pewno ma jakąś tajemnicę, której nie chciałby ujawnić... Podekscytowany Jasio postanowił wypróbować świeżo zdobytą wiedzę w domu. Podchodzi do mamy i mówi: - Znam całą prawdę. I... dostał 50 złotych z przykazaniem, żeby nic nie mówił ojcu. Zachwycony biegnie szybko do ojca i mówi: - Znam całą prawdę. I dostał 100 złotych z zastrzeżeniem, żeby nic nie mówił matce. Rozochocony Jaś postanowił więc wypróbować nową metodę również na kimś spoza rodziny. Nadarzyła się okazja, kiedy listonosz przyniósł pocztę. - Znam całą prawdę! - mówi z szelmowskim uśmiechem Jasio. Listonosz pobladł, poczerwieniał, rzucił listy na ziemie, rozłożył ramiona i wzruszonym głosem wyszeptał: - W takim razie uściskaj tatusia...

-------------------------------------------------------------
Wchodzi Jasio na lekcję, rzuca tornister, kładzie nogi na ławkę i krzyczy: - Sieeeeema! Widząc to zszokowana nauczycielka mówi do Jasia: - Jasiu, natychmiast podnieś ten tornister, wyjdź z klasy i wejdź jeszcze raz - tym razem tak grzecznie jak Twój ojciec, kiedy wraca z pracy! Jasio ze spuszczoną głową, podnosi tornister i wychodzi z klasy. Po chwili drzwi pod wpływem mocnego kopnięcia otwierają się z hukiem, do sali wskakuje Jasio i krzyczy: - Haaaaa! K..., nie spodziewałaś się mnie tak wcześnie!

-------------------------------------------------------------
Nauczycielka pyta Jasia: - Zrobiłeś zadanie? - Proszę pani, mamusia zachorowała i musiałem wszystko w domu robić... - Siadaj, dwója! A ty Witku, zrobiłeś zadanie? - Ja proszę pani musiałem ojcu pomagać w polu... - Siadaj, dwója! A ty Jasiu, zrobiłeś zadanie? - Jakie zadanie, proszę pani, mój brat wyszedł z więzienia, taka balanga była, że szkoda gadać! - Ty mnie tutaj swoim bratem nie strasz! Siadaj, trója.

Laughing
Odpowiedz

Siostra przełożona w zakonie zarządził zbiórkę wszystkich zakonnic.
-Siostry - mówi z powagą - Wczoraj zdarzyło się coś strasznego. W naszym ogrodzie widziałam mężczyznę!
Wszystkie zakonnice z przerażeniem wciągają powietrze:
-Hyyy!
A tylko jedna cicho chichocze:
-Chichi...
-Ten mężczyzna uciekał przez mur!
-Hyyy!
-Chichi...
-I znalazłam po nim prezerwatywę...
-Hyyy!
-Chichi...
-...i ta prezerwatywa był pęknięta
Na to chichoczaca siostra:
-Hyyy!
A wszysytkie pozostałe:
-Chichi...

Big Grin
-Baco, będzie dzisja padać?
-Ej, kurwa bedzie, bo mnie jebie w krzyżu!
Odpowiedz

Młody Icuś mówi do ojca:
-Tate, ja mam taki problem. Żenić się, czy się nie żenić?
Ojciec, siwy rabin, gładzi się po bujnej brodzie i mówi:
-Synu, ja ci to wyjaśnię tak. Teraz to ty masz dwa wyjścia: albo się ożenisz, albo się nie ożenisz. Nu, jak ty się ożenisz toś przepadł. A jak się nie ożenisz to będziesz miał dwa wyjścia: albo pójdziesz do roboty, albo do wojska. Jak pójdziesz do roboty, toś przepadł. Nu, a jak ty pójdziesz do wojska, to masz dwa wyjścia: albo bedzie wojna, albo wojny nie bedzie. Jak wojny nie będzie toś przepadł. Nu, a jak wojna nie daj bóg będzie to masz dwa wyjścia: albo pójdziesz na front, albo do sztabu. Jak pójdziesz do sztabu, toś przepadł. Nu, a jak na front, to masz dwa wyjścia: albo cię zabiją, albo i cię nie zabiją. Jak cię nie zabiją toś przepadł. Nu, a jak cię zabiją, to masz dwa wyjścia: albo cię pochowają pod osiną, albo pod sosiną. Jak po osiną, toś przepadł. Nu, a jak pod sosiną, to masz dwa wyjścia: albo cię przerobią na deski, albo na papier. Jak na deski cię przerobią - nuu, toś ty przepadł. A jak na papier, to masz dwa wyjścia. Albo to bedzie papier toaletowy, albo biurowy. Jak biurowy - toś przepadł. A jak tolateowy, to masz dwa wyjścia: albo pójdziesz do kibla dla bab, albo dla chłopów. Jak do chłopów toś przepadł. Nu, a jak dla bab... to masz jeszcze dwa wyjścia: albo się tobą podetrze od tyłu albo od przodu. Jak od tyły to przepadł, to tak jakbyś do chłopów trafił. A jak od tyłu to tak jakbyś się ożenił.

Laughing
-Baco, będzie dzisja padać?
-Ej, kurwa bedzie, bo mnie jebie w krzyżu!
Odpowiedz

Siedzi wędkarz nad rzeczką, podchodzi do niego facet:
-Biorą?
-Panie jeszcze jak! Wczoraj rower, dzisiaj torbę...!

-------------------------

Ta sama sytuacja:
-Biorą?
-No, nie bardzo...
-Złapał pan coś?
-Taa, jednego...
-Gdzie pan go ma?
-A wrzuciłem go do wody.
-Duży był?
-Taki jak pan i też mnie wkurwiał!

Big Grin
-Baco, będzie dzisja padać?
-Ej, kurwa bedzie, bo mnie jebie w krzyżu!
Odpowiedz

Pewnego razu, w latach powiedzmy 60 tych, zorganizowano na dworze Królowej Matki raut dla ambasadorów i innych dyplomatów. Królowa uprzejmie gawędziła sobie z ambasadorem Francji, kiedy nagle puściła bąka. Zmieszała się i zaczerwieniła, ale ambasador Francji wstał i mówi:
- Bardzo Państwa przepraszam, czuje się dziś nie najlepiej i stąd moje nieprotokólarne zachowanie.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, że tak szybko i taktownie wybawił Królową z niezręcznej sytuacji.
Królowa zaczęła pogawędkę z ambasadorem Niemiec znowu puściła bąka, ale Niemiec pomny zasług poprzednika szybko oznajmił, że jadł dzisiaj wurst na obiad i stad te odgłosy, i że bardzo przeprasza itd.
Znowu ulga i ciche gratulacje, że taktownie i zręcznie wybawił Królową. Za parę minut królowa zaczęła kręcić się na zydelku i znowu puściła bąka. Na to wstaje ambasador ZSRR i gromkim głosem oświadcza:
- TRZECIE PIERDNIECIE KRÓLOWEJ MATKI, ZSRR BIERZE NA SIEBIE
Odpowiedz

Q: Wiesz, jak uratować tonącego LPR-owca?
A: Nie wiesz? Bardzo dobrze.

Q: Co to jest: 1000 młodzieżweszpolaków na dnie morza?
A: Też nie wiem, ale fajnie się zaczyna.


Q: Co to jest: Giertych w Warszawie?
A: Problem.
Q: Co to jest: Giertych w sejmie?
A: Duży problem.
Q: Co to jest: Giertych na księżycu?
A: Rozwiązanie problemu.


Q: Jeśli zobaczyłbyś tonących Romana Giertycha i Zygmunta Wrzodka, i mógłbyś uratować tylko jednego, to co wybrałbyś: pójście na kawę czy na ciastka?


Newsflash: terrorysta zajął siedzibę LPR i wziął cały zarząd partii jako
zakładników. Grozi, że jeśli nie dostanie okupu, będzie co godzinę
wypuszczał jednego zakładnika.


Q: Jak poznać, że Giertych kłamie?
A: Ruszają mu się usta.


Q: Co otrzymał genetyk po skrzyżowaniu weszpolaka z małpą?
A: Głupią małpę.


Q: Dlaczego w Kalifornii są trzęsienia ziemi, a w Polsce LPR?
A: Kalifornijczycy pierwsi wybierali.



Jakis czas temu zaczalem podejrzewac swoja dziewczyne o zdrade. Skad sie dowiedzialem. No bo zachowywala sie typowo dla takich sytuacji. Gdy odbieralem telefon w domu, po drugiej stronie odkladano sluchawke. Miala czesto spotkania z kolezankami, niespodziewane wyjscia na kawe czy po ksiazke. Na pytanie "z kim z naszych wspólnych znajomych sie spotyka", odpowiadala, ze sa to nowe przyjaciólki i ja ich nie znam.
Zazwyczaj czekam na taksówke, która ona wraca do domu, jednak ona wysiada kilkaset metrów wczesniej i reszte drogi idzie na nogach, tak ze nigdy nie widze jakim samochodem przyjezdza i z kim. Kiedys wzialem jej komórke, tylko aby zobaczyc która godzina. Wtedy ona po prostu dostala szalu i zakazala dotykac jej telefonu. Przez caly ten czas nie moglem sie zdecydowac, by porozmawiac z nia o tym wszystkim. Pewnie nie dowiedzialbym sie prawdy, gdyby nie przypadek. Pewnej nocy dziewczyna niespodziewanie gdzies wyszla. Ja sie zainteresowalem, ze cos nie tak. Wyszedlem na zewnatrz. Postanowilem schowac sie za naszym samochodem, skad byl doskonaly widok na cala ulice, co pozwoliloby mi zobaczyc, do jakiego samochodu wsiadzie. Kucnalem przy swoim wozie i nagle z niepokojem zauwazylem, ze tarcze hamulcowe przy przednich kolach maja jakies brunatne plamy, podobne do rdzy.
Prosze mi odpowiedziec, czy ja moge jezdzic z takimi tarczami hamulcowymi, czy trzeba je stoczyc? Jezeli natomiast trzeba ja wymienic, to czy mozna zamontowac tanszy zamiennik, a nie oryginalne, a jezeli tak, to które najlepiej?
Odpowiedz

Acrid, miażdżą te kawały, choc nie ukrywam, że denerwuje mnie fakt śmiania sie z Giertycha jedynie dlatego, ze głupio wygląda, nic nie wiedząc o jego programie itp. :>
Odpowiedz

http://pamietniki.bravo.pl/full.html/PM,...,,,511834/

poważna sprawa, pomóżcie!
Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: / Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
Ostatni post przez metallgirl
11-28-2004, 04:32 PM



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości