04-18-2006, 01:39 PM
Instrumentalnie by jeszcze uszli, ale skrzek filtha jest nie do zniesienia, a ich na siłę wampiryczny imidż pasuje do tego wszystkiego jak pięść do nosa.
Kredki to taki, można powiedzieć, "przyjaciel kindermetala". Muzyka nie jest zbyt ciężka, aby mogły ją znieść niewprawione uszka kindera, które miesiąc wcześniej słuchały britnej. Otoczka zespołu jest za to tak cholernie mroczna, że z miejsca może szpanować, jaki to on zły i zbuntowany.
Kredki to taki, można powiedzieć, "przyjaciel kindermetala". Muzyka nie jest zbyt ciężka, aby mogły ją znieść niewprawione uszka kindera, które miesiąc wcześniej słuchały britnej. Otoczka zespołu jest za to tak cholernie mroczna, że z miejsca może szpanować, jaki to on zły i zbuntowany.