11-26-2007, 01:53 PM
Kiedyś byłem na The Ukrainians i publiczność składała się pół na pół ze studenciaków jakichś wschodnich filologii i nazistów (no może przesadzam z proporcjami, ale sporo białych braciszków było), tylko ja jeden byłem z zupełnie innej, brudnej bajki. Kilka komentarzy od naziolstwa usłyszałem, nastawiłem się już na opcję "nie będzie miło". Gdy koncert się zaczął stałem blisko pod sceną i Len, wokalista widział chyba jaka jest publiczność. Jak doszło do bisów, Len, wskazał na mnie nieznacznie mikrofonem, uśmiechnął się i zagrali swój cover "Anarchy in the UK" Pistolsów. Akcja była piękna, to było jedno z moich najlepszych koncertowych przeżyć.