07-03-2008, 08:40 AM
Legalizacja prochów?
Jak najbardziej na tak, od trawy po hel!
Dlaczego?
W Polsce sytuacja wygląda tak: Narkotyki są nielegalne. I wszechobecne.; Wystarczy zapytać kolegę, sąsiada, a bez problemu kupimy to, co chcemy. Tak więc gówniarz w wieku np. 13 lat kupuje amfę, bierze, stwierdza, że to zajebista sprawa, zapierdala na niej non top i po 2 tygodniach z własnego domu wyjeżdża w worku na zwłoki (był taki przypadek).
Bardziej rozgarnięte bachory zapieprzają ostro, na granicy wytrzymałości syf z np. strychniną albo szkłem do czasu, aż jakiemuś mafiozo się nie przesypie strychniny, albo aż w "labolatorium" czegoś nie spieprzą w procesie pozyskiwania.
Za terapię (i tak często bezskuteczną) płacimy my, a mafia narkotykowa praktycznie bezkarnie zarabia grube miliony, kiedy policja chwali się złapaniem "dilera" - 16 letniego szczeniaka, który nakupił 15g trawy na imprezę. Albo rozbiciem "gangu", który został wystawiony, bo wpieprzył się mafii na ich teren.
Skoro państwo czerpie dochody ze sprzedaży alko (to akurat z umiarem pójdzie na zdrowie) i fajek, których potencjał uzależniający jest BARDZO duży, to czemu nie zarabiać na innych narkotykach? Czystszy towar, kasa na porządne kampanie uświadamiające i leczenie tych, co chcą z tego wyjść. No właśnie, tych, co chcą - tylko wtedy można skończyć z dragami i to często nawet bez pomocy poradni (chyba, że to hera).
A inni niech się faszerują bez strachu, że policja wpadnie do ich domów - ich wybór, nieudacznicy zostaną w naturalny sposób wyeliminowani.
Jak najbardziej na tak, od trawy po hel!
Dlaczego?
W Polsce sytuacja wygląda tak: Narkotyki są nielegalne. I wszechobecne.; Wystarczy zapytać kolegę, sąsiada, a bez problemu kupimy to, co chcemy. Tak więc gówniarz w wieku np. 13 lat kupuje amfę, bierze, stwierdza, że to zajebista sprawa, zapierdala na niej non top i po 2 tygodniach z własnego domu wyjeżdża w worku na zwłoki (był taki przypadek).
Bardziej rozgarnięte bachory zapieprzają ostro, na granicy wytrzymałości syf z np. strychniną albo szkłem do czasu, aż jakiemuś mafiozo się nie przesypie strychniny, albo aż w "labolatorium" czegoś nie spieprzą w procesie pozyskiwania.
Za terapię (i tak często bezskuteczną) płacimy my, a mafia narkotykowa praktycznie bezkarnie zarabia grube miliony, kiedy policja chwali się złapaniem "dilera" - 16 letniego szczeniaka, który nakupił 15g trawy na imprezę. Albo rozbiciem "gangu", który został wystawiony, bo wpieprzył się mafii na ich teren.
Skoro państwo czerpie dochody ze sprzedaży alko (to akurat z umiarem pójdzie na zdrowie) i fajek, których potencjał uzależniający jest BARDZO duży, to czemu nie zarabiać na innych narkotykach? Czystszy towar, kasa na porządne kampanie uświadamiające i leczenie tych, co chcą z tego wyjść. No właśnie, tych, co chcą - tylko wtedy można skończyć z dragami i to często nawet bez pomocy poradni (chyba, że to hera).
A inni niech się faszerują bez strachu, że policja wpadnie do ich domów - ich wybór, nieudacznicy zostaną w naturalny sposób wyeliminowani.