Ech, typowa amerykanska superprodukcja - ogromny budzet i jeszcze wieksze uproszczenia fabuly, ale tym co mnie dobilo ostatecznie, byl podzial na "dobrych i zlych". Nie wiem, moze to wina pociecia filmu. Jak zobacze wersje rezyserska, to moze moje zdanie o tym filmie sie poprawi. Duzo lepszy jest film Hallmarku pt. "Helen of Troy". Tam rzeczywiscie widac, ze oblezenie Troi trwalo wiele lat, a nie kilka dni.
Wracajac do "Troi", to obsada byla niezla, Pitt jako Achilles byl calkiem apetyczny

, Bloom-hmmm, coz, Parys zawsze wydawal mi sie pedalkowaty, wiec jakos mnie nie razil w tej roli. Najbardziej podobal mi sie Odyseusz, czyli Sean Bean

. Szkoda, ze go tak rzadko pokazywano
A Hektor - naprawde sie zdziwilam, ze nie zaangazowali Mortensena do tej roli. Bylby LOTR w komplecie
Acha, naprawde polecam "Helen of Troy" - zobaczycie roznice.