balzac napisał(a):tekstowo duet Simonon-Strummer spisywał się na medal
eee... jestem przekonana, że chodzi Ci o duet Jones-Strummer. bo to oni stworzyli większość tekstów Clashów. Simonon owszem, napisał parę piosenek (o ile się nie mylę trzy: Guns of Brixton, Red Angel Dragnet i The Crooked Beat), ale biorąc pod uwagę ilość utworów The Clash to raczej znikoma ilość.
Kamael napisał(a):"London Calling" znają chyba wszyscy, ja ją uwielbiam za to, że jest tak zróżnicowana. Jest rockânâroll, rockabilly, reggae, ska. Klasyka nad klasykami, z której później czerpała masa kapel.
za to między innymi kocham ten zespół. za zróżnicowanie zarówno jesli chodzi o teksty jak i muzykę. czerpali inspiracje z wielu gatunków muzycznych, co powoduje, że ich muzyka nigdy się nie nudzi. I ma w sobie od cholery energii. Oni tworzyli teksty, które coś znaczyły, mówiły (mówią) o ważnych sprawach, nie są pustym bla-bla
Acrid napisał(a):Nie wspominajac juz o tym, ze to chyba jedna z lepszych okladek na tym ziemskim padole
zdjęcie boskie. jak i reszta autorstwa Pennie Smith z członkami zespołu w rolach głównych. Poluję na album z nimi już od dawna.Niestety nie jest dostępny w Polsce z tego co wiem :/
Gdybym miała możliwość cofnąć się na chwilę w czasie dałabym wszystko, żeby poznać Strummera, Simonona, Jonesa (Headona też). Nie dlatego, że to The Clash, ale ze względu na nich samych, ich osobowości. Im bardziej poznaję ich muzykę, im bardziej wgłębiam się w ich historie, tym bardziej ich doceniam, ubóstwiam wręcz. Byli prawdziwi. Byli indywidualistami. Nie starali się nimi być. Byli nimi. Poza tym ich sposób patrzenia na świat jest cholernie podobny do mojego.