balzac napisał(a):aha, do tematu dodać warto włoskie Port-Royal. Żałuję, że nie widzialem ich na Offie.
No, ale Port-Royal to w sumie (szczególnie na tegorocznym "Afraid To Dance") już przede wszystkim ambient, nuta post-rockowa jest tam raczej delikatna. To tak żeby uściślić, bo ogólnie oczywiście rzecz warta polecenia i poznania ;].
Cytat:Tak z nazwy to dodam Magyar Posse
O, bardzo dobra propozycja, zespół z Finlandii - szczególnie zeszłoroczny "Random Avenger" momentami wprost powala i gorąco ten krążek polecam. Kapela z trochę innego nurtu, niż z tego kojarzonego głównie z Explosions In The Sky, a który ostatnio - co trzeba szczerze przyznać - jest lekko nadprezentowany ; ) (pojawia się co raz więcej takich kapel, które wprowadzają ostatnio niewiele świeżości). Tak więc "Random Avenger" polecam, poza tym "We Will Carry You Over The Mountains". W razie czego służę pomocą, gdyby ktoś chciał sprawdzić ; ).
Cytat:Zresztą w temacie lepszy jest Kamael.
Powiedzmy ; ).
Eulogy napisał(a):A co powiecie na Minsk, Jesu albo Oxbow ? Solidna porcja sludge'u przeplatanego z połamanymi poschizowanymi dźwiękami...
O nich możnaby pisać dużo i bardzo długo ; ). Jesu ogólnie rzeczywiście też trzeba zaliczać do tego nurtu, ale to jednak odrobinę inna stylistyka - na początku (siłą rzeczy w wyniku obecności przede wszystkim Broadricka, ale i przecież Parsonsa i Daltona, o których trochę się zapomina) bardziej odwołująca się do dorobku industrialnego przecież Godflesh (na "Heart Ache" i "Jesu" wyraźnie to słychać), a teraz oprócz tej podstawy i dronowych naleciałości Broadrick co raz śmielej bawi się z elektroniką. Ok, ale znowu tak, jak w przypadku Port-Royal poleciałem w stronę dopasowania do gatunku, a to nie jest tu przecież najważniejsze. Krótko: dla mnie to jeden z absolutnie ulubionych zespołów - pochłaniam wszystko od "Heart Ache" po ostatnie EPki. Podchodzę do nich całkowicie bezkrytycznie, choć pewien spadek formy po idealnym "Jesu" łatwo zauważyć.
Minsk? Oj, mocna rzecz, a w tym roku swoim krążkiem ("The Ritual Fires of Abandonment") totalnie zmiażdżyli i nie mam wątpliwości, że będzie w czołówce mojego skromnego podsumowania tego roku. Świeżo brzmią, pokazują, że można w tej stylistyce ciągle jeszcze zaproponować parę nowych pomysłów. Gorąco wszystkim polecam, bo w tym roku w tej stylistyce na razie wszystkich dystansują - nawet nowe, doskonałe "Given To The Rising" Neurosis.
Jeśli chodzi o Oxbow znam cztery krążki - "An Evil Heat", "King Of The Jews", "Serenade In Red" i tegoroczny "The Narcotic Story". Nie mam zbytnio akurat teraz czasu, by się rozpisywać, ale to, że Oxbow wydawany jest przez Hydra Head jest chyba wystarczającą rekomendacją.
W wolnej chwili dorzucę parę propozycji od siebie, miło, że pojawiło się na forum parę osób słuchających takiej muzyki ;].