- Liczba postów:
- 564
- Liczba wątków:
- 38
- Dołączył:
- Dec 2004
- Reputacja:
-
0
Porzadny, true performance w czasie koncertu to podstawa. Zawsze lepiej gdy w czasie koncertu muzycy sie tna, ruchaja kozly, urzadzaja swiniobicie i sa jeszcze jakies dziwki dla ozdoby. Rzecz jasna brzmienie tez musi true - czyli odpowiednio ekstremalne. Na szczescie na wiekszosci koncertu w Polsce jest teraz odpowiednio true brzmienie wzglednie true akustyk ktory kreci galkami.
- Liczba postów:
- 2,319
- Liczba wątków:
- 17
- Dołączył:
- Jun 2004
- Reputacja:
-
0
Chyba zapomnieliscie o kim jest ten topic.. O Mnsonie i jego zachowaniu na scenie mowimy..
- Liczba postów:
- 2,319
- Liczba wątków:
- 17
- Dołączył:
- Jun 2004
- Reputacja:
-
0
Ten post byl akurat glownie do Kalina.. Nie sprecyzowalem.. SOrry..
Wole wydac 200 zl i zobaczyc koncert Slayera bez zajebistego oswietlenia i gadzetow paletajacych sie po scenie niz 100 zl by obejrzec Mansona robiacego z siebie drag queen czy jezdzacego na motorze Wisniewskiego..
- Liczba postów:
- 862
- Liczba wątków:
- 7
- Dołączył:
- Jun 2004
- Reputacja:
-
0
Niektórzy z Was idą na koncert żeby zobaczyć show... OK, ale dla mnie podstawą udanego koncertu jest MUZYKA, a jeśli zespół jest świetny stworzy niepowtarzalny klimat a dla mnie jest to o wiele cenniejsze niż wszystkie show razem wzięte (mam tutaj na myśli działanie na wyobraźnię słuchacza) I tysiąc razy bardziej wolę się wybrać na koncert zespołu za 5 złotych niż na koncert Mansona za 100 zł., który widowiskiem nadrabia brak talentu a muzycznie nic nie reprezentuje.
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle
roger waters
- Liczba postów:
- 564
- Liczba wątków:
- 38
- Dołączył:
- Dec 2004
- Reputacja:
-
0
Ja tam wole isc na koncert gorgoroth gdzie caly peformance i otoczka koncertu to cios okuta piescia w struchlala horde wyznawcow nazerenczyka.
- Liczba postów:
- 309
- Liczba wątków:
- 12
- Dołączył:
- Aug 2004
- Reputacja:
-
0
ty koles to taki drugi piorun jestes

Stay Happy
- Liczba postów:
- 41
- Liczba wątków:
- 3
- Dołączył:
- Feb 2005
- Reputacja:
-
0
Od kiedy to robienie show wyklucza słuchanie przy tym dobrej muzyki i zabawę na koncercie. Manson jest prawdziwym mistrzem syntezy dżwięku z tekstem i obrazem. Każda jego płyta jest jakby odrębną wizją, innym światem w którym wszystkie elementy idealnie się ze sobą zakleszczają. Np. postać Omegi czy Comy z mechanical animals idealne psuje to wielkiego białego świata pod wszystkimi względami muzycznym, estetycznym i ideologicznym, a do tego niesie przeslanie by nie zapominać o swoich duszach i indywidualności, na rzecz idealnego człowieka wykreowanego przez telewizję. Z kolei Arch Dendy i jego kabaret świętokradztwa z The golden age of grotesque jest ukłonem w stronę takich artystów jak Dalie czy Oskar Wilde. Wątek gnijącego Chrystusa z Holy Wood symbolizuje zapomnienie o wyższych wartościach, a nie satanizm jak sądzi większość. Cały problem z Mansonem polega na tym, że jest on mylony z typową kapelą która zagra pokrzyczy i zejdzie ze sceny. Podczas gdy Manson jest artystą przez duże "A" pisanym. Jego życie osobiste nie powinno nas interesować Shekspeaier był narkomanem, Czajkowski gejem, a jednak w szkołach cenimy ich za twórczość. Każdy kto w dziesięcioletniej karierze MM widzi tylko robienie laski gitarzyście (ja się jakoś z tym nie spotkałem jeszcze) jest albo wyjątkowo ślepy, albo nie różni się niczym od trzynastolatek w różowo-lazurowych sweterkach, które zbierają namiętnie wycinki z B. Spears.