• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Loudness
#1

Długo się przymierzałem żeby założyć ten topic, ale w końcu to zrobiłem (jak widać zresztą) Big Grin :!: Może i nikt się nie wypowie albo ktoś go od razu zaora Wink, ale jak mawiają "nie spróbujesz - nie przekonasz się" Laughing . Na początek dam troszkę informacji biograficzno-historycznych:

Loudness to chyba najpopularniejszy (przynajmniej kiedyś Smile , zwłaszcza w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku ) japoński band metalowy (rockowy to może nie - X-Japan zapewne Ich wyprzedza). Grupa najczęściej kojarzona jest z tradycyjnym/staroszkolnym heavy oraz z tzw. 'metalem lat 80' (80s metal). Dziś o Loudness słyszało niewielu - co najwyżej miłośnicy gitarowych brzmień rodem z 'Kraju Kwitnącej Wiśni', ciekawscy (jak ja) czy 'staruszkowie', którzy w latach 80 słuchali metalu i nie bali się przyjąć dźwięków pochodzących zza Europy i USA. Przez 25 lat swojej działalności (19 studyjnych albumów, 7 live'ów, kilka EPek/MaxiSingli oraz oczywiście multum zwyczajnych singielków!) grupa otarła się o wiele gatunków rocka/metalu poczynając od melodyjnego heavy/speed (pierwsze 4 albumy); poprzez hard'n'heavy (na "TiTE"); h'n'h z pewnymi glamowymi naleciałościami (jak ktoś powie, że wyglądali wtedy jak cioty to się muszę zgodzić Wink) - muzyka przybrała bardziej 'przebojową' otoczkę zachowując przy tym jednak wysoki poziom kompozycyjny (następne 2 albumy); znowóż klasyczny heavy/hard (kolejne dwie płytki); alternatywny metal, w którym zderzało się hard/heavy/speed/thrash z pewnym rock'n'rollowo-stonerowym powiewem (kolejne dwie); piekielnie eksperymentalną wariację na temat wymienionego wcześniej stylu (następne trzy), aż po dzisiejszą formę (narazie 5 albumów), którą najkrócej określić można mianem nowoczesnego oraz alternatywnego heavy/thrash... Przez te wszystkie lata w obozie Loudness dochodziło do sporych roszad osobowych (zespół miał choćby trzech wokalistów: 'oryginalnego' Minoru Niiharę, amerykańczyka Mike'a Vescerę oraz Masakiego Yamadę z EZO), był nawet moment, że w formacji ze starego składu pozostał tylko lider Akira Takasaki (gitara).
Jak widzimy dużo się u Nich działo i wiele rzeczy grali Wink .

Tak mniej-więcej wygląda mój loudnessowy Top3 :
1. "The Law of Devil's Land", "Disillusion" (dwa klasyczne albumy) oraz "Spiritual Canoe" (pierwszy reunijny)
2. "Loudness" (pierwszy z Yamadą), "Biosphere" (trzeci reunijny) i "Devil Soldier" (nagrany po debiucie)
3. "Thunder in the East", "The Birthday Eve" (debiut), "Hurricane Eyes"


Słucham... kto zna? Wink
[Obrazek: loudness-akira-nevermore-jeff.gif]
Odpowiedz
#2

Niewiele mogę powiedzieć.Wiele lat temu miałem okazję ich usłyszec.Traktowalo się to wówczas troche jak ciekawostkę-ot,"japońce metal grają,no no"...Wielkiego wrażenia jednak na mnie to nie zrobiło...Ponieważ zaś słuch o nich w zasadzie wszelaki zaginął,to nawet byłem pewny że nie istnieją.
Odpowiedz
#3

R_amze_S napisał(a):Wiele lat temu miałem okazję ich usłyszec.Traktowalo się to wówczas troche jak ciekawostkę-ot,"japońce metal grają,no no"...

Dokładnie tak było, to całkiem normalny odruch Smile.

R_amze_S napisał(a):Wielkiego wrażenia jednak na mnie to nie zrobiło...

A co do tego 'braku zaciekawienia' to się nawet nie dziwię gdyż grupa zawsze podchodziła do zagadnienia metalu inaczej niż europejskie i amerykańskie grupy. Mnie początkowo muzycznie także niezbyt zainteresowali tym bardziej, że najpierw spotkałem się z Ich wydawnictwami z tzw. "atlantyckich lat" (grali wtedy ten troszke glamujący i "piosenkowy" hard/heavy), które widocznie odstają od pozostałych dokonań (chyba mimo wsyzstko "in minus").

R_amze_S napisał(a):Ponieważ zaś słuch o nich w zasadzie wszelaki zaginął,to nawet byłem pewny że nie istnieją.

Po wydaniu w 1991 r. drugiego i zarazem ostatniego albumu z Mike'm Vescerą (gość zdzierał gardło m.in. w Obsession oraz u Yngwie Malmsteen'a) grupa wyraźnie zamknęła się w Japonii i zbytnio nosa z tamtąd nie wychylała. Dopiero dzisiaj postanowili o sobie przypomnieć: ostatni album doczekał się europejskiego wydania, pozatym zawitali do USA z trasą koncertową (ostatnio grali tam... 18 lat temu!!!). BTW tak naprawdę całkiem głośno było o zespole tylko przy okazji premiery "TitE", potem wrzawa troszkę zelżała.
[Obrazek: loudness-akira-nevermore-jeff.gif]
Odpowiedz
#4

Jako ze lubie sobie czasem poeksperymentowac to wlasnie w takim jednym eksperymencie natrafilem na Loudness. Angry Calkiem niedawno nawet. Udalo mi sie do tej pory przesluchac dwa albumy Thunder in the East i Lightning Strikes, ostatnio z wiekszym naciskiem na ten pierwszy. Na poczatku taki klasyczny rowny heavy metal w japonskim wykonaniu mnie nie porwal. Lecz nie oznacza to, ze sie zawiodlem, wrecz przeciwnie bo siegnalem po niedlugim czasie po nastepny album (LS). Ostatnio odswiezylem sobie TITE i doszedlem do wniosku, ze jest bardzo dobry. To nie tylko odpierdolony metal, tam jest kυrwa wiecej zaangazowania niz na wiekszosci albumow IM. Niektore kawalki az tryskaja od dopracowania i staran jakie w nie wlozono, a czegos takiego az milo sluchac. IM ze swoimi albumami odpierdolcami moze spierdalac (nie mowiac tu oczywiscie o calej tworczosci). Nie moge powiedziec w tej chwili za duzo, ciekaw jestem reszty ich roboty Smile
m a s t e r s o f m e t a l, a g e n t s o f s t e e l !
Odpowiedz
#5

statekx napisał(a):Udalo mi sie do tej pory przesluchac dwa albumy Thunder in the East i Lightning Strikes, ostatnio z wiekszym naciskiem na ten pierwszy.

"TitE" uznawany jest oficjalnie za pierwszą próbę "podboju Ameryki". Album jest wyraźnie bardziej chwytliwy oraz bardziej "piosenkowy" - nieco mniej tu metalu a więcej hard rocka. Brzmi to troszkę jakby band heavy metalowy chciał zagrać hard rocka lub hard rockowy - heavy metal Smile . Efekt ogólnie bardzo dobry i płytka udana. Ja tylko troszkę ubolewam, że grupa odcięła się od swoich speedowych korzeni na rzecz bardziej hard/heavy grania. A co do "Lightning Strikes" - płytka jest nieco zrąbana produkcyjnie (za lekko! Wink ), brak tu troszeczkę iskry a momentami... hmm... posłuchajcie "Let it Go" to praktycznie pop-rockowy numer (choć - jakby nie patrzeć - całkiem niezły). Album niewątpliwie gorszy niż "TitE", ale z drugiej strony jak słucham takich numerów jak "Ashes in the Sky / Shadows of War", "1'000 Eyes" czy "Black Star Oblivion"... ehhh... Big Grin

statekx napisał(a):Nie moge powiedziec w tej chwili za duzo, ciekaw jestem reszty ich roboty Smile

Polecam te najstarsze, najklasyczniejsze, najbardziej metalowe i najsurowsze albumy ze wskazaniem na "TLoDL" oraz "Disillusion". Zresztą spójrz tylko na mój Top3 Wink.

Ciekawostką jest to, że każdy album Loudness jest praktycznie inny. Jak potem sięgniesz po płytkę z Yamadą czy któryś z ostatnich albumów na pewno się zdziwisz, że to ten sam zespół.

statekx napisał(a):To nie tylko odpierdolony metal, tam jest kυrwa wiecej zaangazowania niz na wiekszosci albumow IM. Niektore kawalki az tryskaja od dopracowania i staran jakie w nie wlozono, a czegos takiego az milo sluchac.

Miło słyszeć. No i mocne słowa (co do IM).
[Obrazek: loudness-akira-nevermore-jeff.gif]
Odpowiedz
#6

Nie znam bo ogólnie nie interesuje mnie azjatyckie granie.Ale chętnie poznam jak mowicie ze dobre, który album najlepszy z tych heavy metalowych?
Who's gonna teach you how to dance?
Who's gonna show you how to fly?
Who's gonna call you on the lame-dope-smoking,
Slackin' little sucker you are?
Odpowiedz
#7

Jeśli interesuje Ciebie stuprocentowy heavy metal to poleciłbym jakiś album z pierwszych czterech (najbardziej heavy-speedowych) z naciskiem na "Disillusion" oraz "The Law of Devil's Land", a potem na "Devil Soldier". A jeden? Jak już to chyba wybrałbym z bólem serca "Disillusion" (płyta została wydana w dwóch wersjach językowcyh - angielskiej i japońskiej, pierwsza ma jeden numer więcej Big Grin).

-----------

Przed chwilą dowiedziałem się, że Steve Smyth aktualnie grający w Nevermore przyznał się (bodajże w ostatnim wydaniu "Guitar One") do tego, iż jest fanem Loudness. A to, że chłopaki z Death Angel wymieniają grupę wśród swoich głównych inspiracji to już wiadomo... To taka mała ciekawostka Smile .
[Obrazek: loudness-akira-nevermore-jeff.gif]
Odpowiedz
#8

Przyznam się od razu że wcześniej o Loudness nie słyszałem. Zapuściłem sobie jednak, za Twoją radą MaFFej, album Disillusion. No i urwało mi łeb przy samym dupsku! To jest świetne, aż mi głupio, że nie usłyszałem tego wcześniej. Smile
"Marysia mała pierdolca miała, pierdolca jasnego jak śnieg.
Gdziekolwiek biegła Marysia mała, pierdolec rozsadzał jej łeb..."
Odpowiedz
#9

W takim razie wypada, żebym posłuchał, pomimo mojego stosunku do japońskiego metalu...
Odpowiedz
#10

Tuomasss napisał(a):Przyznam się od razu że wcześniej o Loudness nie słyszałem.

Hehe... ja troszkę ponad półtora roku temu też nie, więc się nie przejmuj tym zbytnio Wink . Odpuszczam Tobie Twoje winy Smile .

Tuomasss napisał(a):Zapuściłem sobie jednak, za Twoją radą MaFFej, album Disillusion. No i urwało mi łeb przy samym dupsku!

No ba! W takim razie zapuść sobie jeszcze "The Law of Devil's Land" i wtedy jak chłopaki Tobie poprawią to i dupsko nawet nie zostanie Angry . "TLoDL" jest albumem stylistycznie utrzymanym w podobnych klimatach jak "Disillusion" (oraz równie udanym). A jeśli chesz poczuć moc nowocześnie za/nagranego heavy/thrash to "Spiritual Canoe" bardzo, bardzo polecam (to jak grupa podeszła tu do zagadnienia heavy przypomina mi krok Slayera z "GHUA")! Aha... miło słyszeć, że się podoba Tongue .

de7th napisał(a):W takim razie wypada, żebym posłuchał, pomimo mojego stosunku do japońskiego metalu...

No koniecznie musisz nadrobić Surprised. Jeszcze jedno: z jakimi japońskimi grupami się zetknąłeś?
[Obrazek: loudness-akira-nevermore-jeff.gif]
Odpowiedz
#11

MaFFej napisał(a):No koniecznie musisz nadrobić Surprised. Jeszcze jedno: z jakimi japońskimi grupami się zetknąłeś?
Spotkałem się z jakimś nurtem "j-rock" i zespołem X-Japan. Polecał mi to taki znajomy goth... Pedalstwo jakich mało Angry , cały ten Visual Kei należałoby bezwzględnie zaorać Smile

Ale z tego, co piszesz, Loudness nie ma z tym nic wspólnego, więc czas przesłuchać Smile
Odpowiedz
#12

de7th napisał(a):Spotkałem się z jakimś nurtem "j-rock" i zespołem X-Japan. (...) Pedalstwo jakich mało Angry , cały ten Visual Kei należałoby bezwzględnie zaorać Smile

Ha! Tak myślałem, że słyszałeś jakiś shit z pod znaku VK lub j-rocka. Ja osobiście też nieznoszę takiego typowego japońskiego rocka, nie ważne czy starego/"klasycznego" jak X-Japan czy nowszego/nowo-rockowo-metalowego w stylu tych całych przeklętych Dir en Grey'ów, Gacktów czy innych Bloodów.

de7th napisał(a):Ale z tego, co piszesz, Loudness nie ma z tym nic wspólnego...

Ogólnie to nie. Jedynie w latach 1986-88 mieli dosyć mocno ciotowaty (choć nie visual key'owy) image - o tym już wspominałem (troszkę chwilami wyglądali wtedy jak mix Aerosmith z G'n'R + momentami zbytnio kolorowe ciuszki :? Evil or Very Mad ). Sama muzyka (na szczęście Smile ) na tym nie ucierpiała i nie ma kompletnie nic wspólnego z j-rockiem czy też visualem.

PS. Ja bym jeszcze ewentualnie z bólem mógł przeboleć image co poniketórych v-key'owych zespolików jeśli chociaż muzyka przez nie prezentowana byłaby na dobrym poziomie... Angry

EDITED
[Obrazek: loudness-akira-nevermore-jeff.gif]
Odpowiedz
#13

A ja bym ladnie poprosil o jakas mp3, cobym mogl sie przekonac o fenomenie Loudness. ;o
[Obrazek: avatar0cn.jpg]
Odpowiedz
#14

W takim razie dla ciekawskich dam parę linków do interesujących miejsc w sieci gdzie można nie tyle "downloadnąć" co przesłuchać kilka numerów Loudness. Jest tylko jeden mały minus... nigdzie tam nie ma najbardziej reprezentatywnych i najlepszych numerów grupy, każdy z nich ma jakieś małe "ale" (dla przeciętnego słuchacza, takiego maniaka jak ja to nie dotyczy aż tak bardzo Wink ). W takim razie są o wiele większe szanse, że po ich przesłuchaniu prędzej się zniechęcicie do zespołu niż nim zaciekawicie Wink. Ale co tam... Na początek dam jednego linka, w razie jakiegoś większego zaciekawienia dorzucę kolejne.

------------------

• http://myspace.com/loudnessfortheusa •

ten myspace pełnił poniekąd funkcę "petycji", która miała na celu sprowadzić Loudness ponownie do USA. W tym momencie jest to już kompletnie nieaktualnie gdyż zespół jest... w trasie po Stanach Smile (powrócili do USA po 18 latach nieobecności w tym kraju). Na tej stronce możecie przesłuchać 4 numery pochodzące z dwóch chyba najbardziej populanych w Stanach albumów bandu (obok "Hurricane Eyes" i dwóch płytek z Vescerą): z "Thunder in the East" [1985] oraz z "Lightning Strikes / Shadows of War" [1986]. Te utwory to:
Crazy Night [TitE]
Dark Desire [LS/SoW]
The Lines are Down [TitE]
Face to Face [LS/SoW]
O ile numery z "TitE" choć bardziej hard/heavy niż heavy/speed są jeszcze całkiem reprezantywne ("Crazy Night" jest chyba najbardziej rozpoznawalnym numerem grupy) to kawałki z "LS/SoW" mogą powodować już różne reakcje (to też bardziej hard'n'heavy - jak na "TitE" - niż czysty metal). Utwory te są napewno dobrze znane statekx'owi Wink.

Wock and Woll Cwazy Night! Wink
[Obrazek: loudness-akira-nevermore-jeff.gif]
Odpowiedz
#15

Nie słyszałem nigdy.. muszę obczaić.
[Obrazek: bustersMini.jpg]
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości