• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Dorosłość
#1

co myslicie o dorastani? o byciu doroslym ?
ja sie np boje sie dorastac chce byc wiecznym dzieciakiem ...
ps.wiem ze rypniety temat ale jestem ciekawa
cale zycie na debecie
Odpowiedz
#2

Emma napisał(a):ja sie np boje sie dorastac chce byc wiecznym dzieciakiem ...
Co prawda moje 19 lat moze nie jest dobrym wiekiem na refleksje na ten temat, ale... Wink
Mozesz byc wiecznym dzieciakiem nawet majac na karku wiecej niz 18 lat. A stereotypem "powaznego" doroslego nie ma sie co przejmowac. Co prawda ludzie zaczna od Ciebie wiecej wymagac, ale procz tego, ze bedziesz za wiecej rzeczy odpowiedzialna nie musisz sie za wiele zmieniac na sile.
Zycie w koncu i tak Cie zmieni, ale nawet tego nie zauwazysz i nie bedziesz zalowac. Wiec nie ma sie co przejmowac.
Glupcow znajdziesz wszedzie. Subkultura moze byc jedynie sposobem, w jaki ich glupota bedzie sie objawiac.
Odpowiedz
#3

wsumie bycie dzieckiem lub młodym gdzieś na 16-19 lat nie było by takie złe ale marzenia zawsze zostana marzeniami Smile wspaniałe rzeczy zazwyczaj się nie spełniają a szkoda Smile
are past ghosts back to haunt...
...those who have survived?
Odpowiedz
#4

Z dorosłością jest ten problem, że ludzie zaczynają wymagać od człowieka masy rzeczy nawet jeśli on nie jest jeszcze na to gotowy... Ale wszystko przychodzi z czasem, dorosłym nie stajesz się z dnia na dzień (na szczęście), to trwa.
A zresztą my, faceci, to mamy lepiej bo podobno jesteśmy wiecznie dziećmi Big Grin
"Marysia mała pierdolca miała, pierdolca jasnego jak śnieg.
Gdziekolwiek biegła Marysia mała, pierdolec rozsadzał jej łeb..."
Odpowiedz
#5

Emma napisał(a):co myslicie o dorastani? o byciu doroslym ?
ja sie np boje sie dorastac chce byc wiecznym dzieciakiem ...
ps.wiem ze rypniety temat ale jestem ciekawa
Dorastanie to nieunikniony proces,chcesz czy nie musi nastąpić.Jako dzieciak pragnie sie zawsze przywilejów dorosłości,jednak z czasem pogląd ten ulega przewartościowaniu. Smile Dorosłość - nowe obowiązki,wymagania i problemy,tak to już musi być.
When there's no more room in hell...
the dead will walk the Earth
Odpowiedz
#6

being an adult simply sucks :?
Odpowiedz
#7

ja tam nie chcialm byc dorosla nigdy :p takei spaczenie :p a teraz to juz wogole wolalabym byc w zerowce
cale zycie na debecie
Odpowiedz
#8

Jak to zobowiązania przychodzą razem z dorosłością?
Dla mnie zobowiązania stają się częścią życia gdy tylko nawiążesz jakąś więź z drugą istotą, niekoniecznie człowiekiem.
Nie mówcie, że boicie się oczekiwań... Albo że ich nie lubicie. No nie wiem, może ja jestem jakimś odszczepieńcem ale ode mnie zawsze się czegość wymagało, a i ja zawsze wymagałam od siebie. To nie działa tylko w jedną stronę. Tak już jest, że stając się częścią społeczeństwa otrzymujemy pewne role, które trzeba spełniać. Nie, nie ma w tym ani krzty zniewolenia jeśli się do tego odpowiednio podejdzie. Co najwyżej jakiś mniejszy bałagan, bo o porządku w dzisiejszym świecie mówić raczej nie można. Jeśli można było kiedykolwiek... Ale mniejsza o to, wracając do tematu - zgadzam się z którymś z przedmówców [gome, mam zawodną pamięć ^^; ] - dorosłość to konieczność przewartościowania zarówno swoich poglądów, podejścia do życia i do ludzi, odniesienia siebie do... w pewnym sensie nowej rzeczywistości.
Bo w zasadzie w świecie wokół nie zmienia się nic bardziej niż zmienia się codzień, to my ulegamy pewnym modyfikacjom [chociaż w niektórych przypadkach można w to szczerze wątpić :>]. Dorastanie jest procesem zdecydowanie ciężkim do opisania, być może dlatego, że odbywa się przede wszystkim na gruncie osobistym i warunkuje jego przebieg nie tylko zasób i rodzaj doświadczeń, ale okoliczności bieżące. A i jego początek raczej od nas nie zależy...
Na pewno nie można oceniać go jako coś negatywnego, w końcu stanowi jakąś ewolucję... I trzeba z niej korzystać.

*edit :) jeszcze odnośnie pozostawania dzieckiem - odwołam sie tu do mojego kochanego złotego środka. W nim cała równowaga i odpowiedniość pewnych proporcji. Bo jeśli facet autentycznie przez całe życie byłby dużym bachorem, to by się go adekwatnie traktowało :>
Myślę, że to jakieś feministyczne powiedzenie, na które nikt nie zna odpowiedniego kontrpowiedzonka tylko i wyłącznie z tego powodu, że jest najzwyczajniej głupie :)

A bycie dorosłym wcale nie oznacza utraty wewnętrznego dziecka. Jedynie infantylności.
Odpowiedz
#9

ehh a ja bym chcial tak przez cale zycie sie bawic .. woodstock i do przodu ... a tak btw.wiecie ze do woodstocku jeszcze tylko 201 dni Smile
cale zycie na debecie
Odpowiedz
#10

Arion napisał(a):Jak to zobowiązania przychodzą razem z dorosłością?
Dla mnie zobowiązania stają się częścią życia gdy tylko nawiążesz jakąś więź z drugą istotą, niekoniecznie człowiekiem.
Sa zobowiazania przychodzace wraz z dorosloscia. Chocby wtedy, kiedy w gre wchodzi prawo. Za osobe niepelnoletnia wszystko musza zalatwiac rodzice/opiekunowie, no bo przeciez podpis dziecka nie ma zadnej mocy. Jednak wraz z ukonczeniem 18 lat sytuacja zmienia sie diametralnie. Chcesz cos zalatwic - biegniesz do odpowiedniego urzedu i zalatwiasz.

Masz 19 lat. Wiec zakladam, ze studiujesz lub pracujesz. W takim razie porownaj podejscie nauczycieli akademickich/pracodawcy z podejsciem nauczycieli ze szkoly sredniej. Zupelnie inne, a przeciez czlowiek nie zmienil sie chyba az tak bardzo w przeciagu ostatnich lat?

Arion napisał(a):Nie mówcie, że boicie się oczekiwań... Albo że ich nie lubicie.
Nie wszystkie oczekiwania lubie. Od doroslego generalnie oczekuje sie bycia "powaznym" czyli innymi slowy podporzadkowania sie pewnym normom i nawykom spolecznie akceptowanym. Na przyklad ludzie dziwnie patrza, jak w tramwaju usiade sobie na podlodze, bo mi sie stac nie chce... albo jak na uczelni poloze sie na korytarzu podkladajac sobie pod plecy plecak i mieciutka kurteczke... bo przeciez jestem dorosly... nie powinienem. Glosne zachowanie w miejscach publicznych tez nie spotyka sie z akceptacja. A dzieciakowi by uszlo. Tyle, ze ja nie zamierzam sie zmieniac tylko dlatego, ze moj licznik lat przekroczyl magiczna liczbe 18.
Glupcow znajdziesz wszedzie. Subkultura moze byc jedynie sposobem, w jaki ich glupota bedzie sie objawiac.
Odpowiedz
#11

Ok, zobowiązania, powiedzmy , formalne to akurat jedna z niewielu rzeczy, która przeraża mnie w dorosłości. Myślę, że po części znajduję się już za tą granicą, więc wydaje mi się, że mogę się uważać za kogoś, kto ma jakieś porównanie ^^
Jestem jeszcze w klasie maturalnej, więc nie zdążyły we mnie uderzyć [wciąż mieszkam z rodzicami] aczkolwiek od dawna wiele musiałam robić sama, moi rodzice mnie nie rozpieszczają, uwierz mi :) To chyba w dużej mierze kwestia wychowania i tego jak rodzice nauczą nas radzić sobie z różnymi sprawami. Ja akurat mam za sobą od diabła pisania podań i różnych dokumentów przy okazji organizacji konwentów mangowych i działalności w bractwie, negocjacji ze szkołami, także tego typu sprawy nie stanowią dla mnie aż tak dużego problemu, chyba że chodzi o rachunki i finanse... Zawsze czułam się w ich wypadku niepewnie ^^

Co się tyczy odpowiedzialności - nie mów, że będąc nieletnim czułeś się bardziej... powiedzmy, bezkarnie. Przecież wtedy nie odpowiada się w taki stopniu własną osobą, ale nadal się odpowiada - osobami i majątkiem rodziców ^^

Jeśli chodzi o podejście nauczycieli - akurat liceum wybrałam sobie wspaniałe, więc tam nie mam problemów, ale w gimnazjum miałam wrednych nauczycieli. To była najlepsza szkoła tego szczebla w mieście i non stop trwał tam wyścig szczurów. Nie tylko między uczniami, chociaż głównie na nas się to odbijało. Atmosfera była spięta, fałszywa i niechętna, toteż niezbyt mile ją wspominam. A nauczyciele, z racji tego, że szkoła działała przy liceum, nie cackali się z nami.
Wiem, że nauczyciele akademiccy przechodzą czasem sami siebie w zgryźliwości i złośliwości, ale cóż - takie życie. Co im zrobisz?
Ze mną nigdy nikt się nie bawił, więc zdaję sobie sprawę, że i teraz dziać się tak nie będzie.

Eh, jasne, rozumiem :) Ale są oczekiwania, które trzeba spełnić i które chce się spełniać. Wobec prawa, kraju, szkoły, bliskich. Te, o których mówisz, akurat mnie nie bardzo obchodzą - podchodzę do tego w taki sposób" rób co chcesz, bylebyś nie wyrządzał szkody. Postępuję wg tego i mam wiele szalństw na koncie. A reakcje ludzi nie bardzo mnie obchodzą. Jeśli podłoga jest, to znaczy, że równie dobrze można na niej stać, jak i siedzieć i niech nikomu to nie przeszkadza, dopóki sami mają swoje miejsce :P
Tu akurat moja metryka niewiele ma wspólnego z zachowaniem - gdyby wiek warunkował do tego stopnia nasz rozwój, wszyscy bylibyśmy tacy sami pod tym względem, a jak kazdy myślę zauważył, dysproporcje rysują się dość znaczne.

Co się jeszcze tyczy dorosłości - myślę, że ludzi najbardziej przeraża w niej fakt, że będą mogli liczyć tylko na siebie. Na szczęście tą lekcję mam już za sobą :)
A dorosłość niesie ze sobą wiele korzyści, dla mnie szczególnie ważną jest niezależność :)

Wracając do tematu reakcji ludzkich - olać. Jeśli im nie przeszkadzasz, to niech i oni nie przeszkadzają Tobie. Żyje się tylko raz i trzeba ten raz wykorzystać, żeby potem nie stać nad młodszym pokoleniem i nie wyrzucać im, że dobrze się bawią. :>
Odpowiedz
#12

Czy dorosłosć niesie ze sobą niezależność? W pewnym stopniu na pewno, ale zwykle jest tak, że dopóki mieszkasz z rodzicami chcąc nie chcąc, jesteś od nich uzależniony. Dla mnie dorosłość to nie tylko prawne odpowiadanie za swoje czyny, ale też odpowiedzialność w pełnym znaczeniu tego słowa. Wiadomo, z wiekiem coraz więcej się od nas wymaga i taka jest kolej rzeczy, nic na to nie poradzimy. Poza tym, nie można cały czas być dzieckiem, trzeba kiedyś dorosnąć. Pewnie pomyślicie, jaka to ze mnie "wielka dorosła", ale prawda jest inna. W maju skończę 17, ale tak naprawdę cały czas czuję się bardziej dzieckiem niż dorosłą. Zdaję sobie jednak sprawę, że wieczne bycie dzieckiem mogłoby się dla mnie fatalnie skonczyć. Póki co, staram się nie myśleć o tym co bedzie, jak skończę 18, lecz używać życia (wygłupy z przyjaciółmi itp) Zresztą, jak ktoś słusznie zauważył, życie samo nas zmienia. Z wiekiem jesteśmy bogatsi w doświadczenia, dojrzalsi i zmienia się nasz sposób patrzenia na świat. Na zakończenie powiem tylko tyle: nieważne ile kto ma lat, w głębi duszy w każdym z nas jest trochę dziecka Smile
by the grace of god almighty
and the pressures of the marketplace
the human race has civilized itself
it's a miracle

roger waters
Odpowiedz
#13

Ech, a mnie czas strasznie przyspieszył i przeraża mnie to, że w tym roku moje ostatnie "naste" urodziny Sad
"...Inside my shell I wait and bleed..."
Odpowiedz
#14

Dla mnie wiek się nie liczy...Tak samo jak zachowanie,o ile mieści się we względnych minimalnych normach przyzwoitości.Dorośli stajemy się wtedy,kiedy umiemy sami zadbać o siebie i przetrwać w tym świecie bez pomocy innych osób.A zachowanie?Czas leci,a ja jakoś nie staję się bardziej poważny,oficjalny itp.Różnica polega na tym,że w przeciwieństwie do dziecka wiem,kiedy mogę sobie pozwolić na wygłupy i szaleństwa,a kiedy muszę myśleć o sprawach poważniejszych Tongue A jakbym miał się przejmować tym,jak ludzie zareagują na moje zachowania to bym chyba z domu nie wyhodził-zawsze znajdzie się ktoś,komu coś nie do końca odpowiada...Niemniej może za jeszcze rok lub dwa będę poważnym,ustatkowanym facetem?Pożyjemy zobaczymy,na razie jednak szczerze wątpię Laughing
I will make it go away
Can`t be here no more
Seems this is the only way
I will soon be gone
Odpowiedz
#15

Dziecinnosc konczy sie, gdy czlowiek uswiadomi sobie, ze umrze,.. (;
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości