Ok, zobowiązania, powiedzmy , formalne to akurat jedna z niewielu rzeczy, która przeraża mnie w dorosłości. Myślę, że po części znajduję się już za tą granicą, więc wydaje mi się, że mogę się uważać za kogoś, kto ma jakieś porównanie ^^
Jestem jeszcze w klasie maturalnej, więc nie zdążyły we mnie uderzyć [wciąż mieszkam z rodzicami] aczkolwiek od dawna wiele musiałam robić sama, moi rodzice mnie nie rozpieszczają, uwierz mi :) To chyba w dużej mierze kwestia wychowania i tego jak rodzice nauczą nas radzić sobie z różnymi sprawami. Ja akurat mam za sobą od diabła pisania podań i różnych dokumentów przy okazji organizacji konwentów mangowych i działalności w bractwie, negocjacji ze szkołami, także tego typu sprawy nie stanowią dla mnie aż tak dużego problemu, chyba że chodzi o rachunki i finanse... Zawsze czułam się w ich wypadku niepewnie ^^
Co się tyczy odpowiedzialności - nie mów, że będąc nieletnim czułeś się bardziej... powiedzmy, bezkarnie. Przecież wtedy nie odpowiada się w taki stopniu własną osobą, ale nadal się odpowiada - osobami i majątkiem rodziców ^^
Jeśli chodzi o podejście nauczycieli - akurat liceum wybrałam sobie wspaniałe, więc tam nie mam problemów, ale w gimnazjum miałam wrednych nauczycieli. To była najlepsza szkoła tego szczebla w mieście i non stop trwał tam wyścig szczurów. Nie tylko między uczniami, chociaż głównie na nas się to odbijało. Atmosfera była spięta, fałszywa i niechętna, toteż niezbyt mile ją wspominam. A nauczyciele, z racji tego, że szkoła działała przy liceum, nie cackali się z nami.
Wiem, że nauczyciele akademiccy przechodzą czasem sami siebie w zgryźliwości i złośliwości, ale cóż - takie życie. Co im zrobisz?
Ze mną nigdy nikt się nie bawił, więc zdaję sobie sprawę, że i teraz dziać się tak nie będzie.
Eh, jasne, rozumiem :) Ale są oczekiwania, które trzeba spełnić i które chce się spełniać. Wobec prawa, kraju, szkoły, bliskich. Te, o których mówisz, akurat mnie nie bardzo obchodzą - podchodzę do tego w taki sposób" rób co chcesz, bylebyś nie wyrządzał szkody. Postępuję wg tego i mam wiele szalństw na koncie. A reakcje ludzi nie bardzo mnie obchodzą. Jeśli podłoga jest, to znaczy, że równie dobrze można na niej stać, jak i siedzieć i niech nikomu to nie przeszkadza, dopóki sami mają swoje miejsce :P
Tu akurat moja metryka niewiele ma wspólnego z zachowaniem - gdyby wiek warunkował do tego stopnia nasz rozwój, wszyscy bylibyśmy tacy sami pod tym względem, a jak kazdy myślę zauważył, dysproporcje rysują się dość znaczne.
Co się jeszcze tyczy dorosłości - myślę, że ludzi najbardziej przeraża w niej fakt, że będą mogli liczyć tylko na siebie. Na szczęście tą lekcję mam już za sobą :)
A dorosłość niesie ze sobą wiele korzyści, dla mnie szczególnie ważną jest niezależność :)
Wracając do tematu reakcji ludzkich - olać. Jeśli im nie przeszkadzasz, to niech i oni nie przeszkadzają Tobie. Żyje się tylko raz i trzeba ten raz wykorzystać, żeby potem nie stać nad młodszym pokoleniem i nie wyrzucać im, że dobrze się bawią. :>