08-15-2008, 02:44 PM
Reporter: Witam Kel Thuza.
KelThuz: Sława!
Reporter: Często udziela się Pan na forach szerząc swoje idee prawicowe. Co ma Pan na celu w tak wszechobecnej inwigilacji internetu?
KelThuz: Być solą w oku każdego lewaka, drzazgą Wolności w umyśłach zniewolonych!
Reporter: Czy identyfikuje się Pan z treściami zawartymi w pańskich piosenkach (szczególnie Warrahy) ? Czy może jest to tylko
przedstawienie określonej tematyki, którą mogą zainteresować się ludzie?
KelThuz: Warraha używa pewnej konwencji artystycznej, by inspirować heroizm w sercach słuchaczy. Nie należy traktować jej treści w 100% dosłownie. Jednocześnie jest to też prztyczek w nos politycznej-poprawności, i ogólnie rzecz biorąc, młot na lewactwo.
Repoter: Wielu twierdzi że na forach prezentuje Pan zbyt obraźliwy ton dyskusji. Co Pan odpowie tym, którzy twierdzą, że rozmowa z Panem to strata czasu, a obrażanie świadczy o braku argumentów z Pana strony?
KelThuz: Nigdy nie obrażam pierwszy, zawsze usiłuję dyskutować merytorycznie. Jednak gdy widzę, iż mój oponent nie jest w stanie sformułować od biedy nawet jednego poprawnego logicznie zdania, i generalnie bełkocze - wówczas miażdżę go bezlitośnie. W przypadku bardziej merytorycznych dyskutantów, jedynie podkreślam wagę niektórych moich argumentów przez mocniejsze sformułowania, lecz każdy, kto miał okazję ze mną polemizować, wie, iż jeśli cechuje go pewna wiedza i umiejętność argumentowania, to nie grozi mu z mojej strony lekceważące traktowanie, ani kanonada wyzwisk.
Reporter: Podobno jest Pan wybitnym przedstawicielem szkoły austriackiej? Czy ma Pan już jakieś szczególne osiągnięcia na swoim koncie?
KelThuz:Nie wiem skąd ta opinia. Prawdą jest natomiast, iż osób przyznających się do Szkoły Austriackiej w Polsce, wśród ekonomistów, jest niewielu. Jednak w moim przypadku nie mogę mówić o jakichkolwiek szczególnych osiągnięciach, to dopiero perspektywa najbliższych kilkunastu lat. Na pewno sporym osiągnięciem byłoby spopularyzowanie Szkoły Austriackiej wśród polskiego świata akademickiego, który jeszcze nie opuścił ciemnicy keynesizmu i absurdów neoklasycznej teorii. W tym rola przede wszystkim Instytutu Misesa.
Reporter: Ma Pan pozytywny stosunek do Generała Pinocheta czy Franco, nawet nagrał Pan piosenkę o tym pierwszym. Co Pan sądzi o ludziach którzy są przeciwni Pinochetowi? Szczególnie interesuję mnie Pański stosunek do ludzi z poglądami prawicowymi, którzy są przeciwni Generałowi, bo też tacy się zdarzają.
KelThuz
rzeciwni pod jakim względem? Generał zrobił to, czego wymagała sytuacja, ani więcej, ani mniej (nie pomijam tu bynajmniej jakichś osobistych ambicji Generała, ale nikt z nas nie jest ich pozbawiony). Nie mógł machnięciem cudownej różdżki bezboleśnie wykurzyć czerwonych bojówek z Chile, ani niczym wszechobecny Bóg powstrzymać jakichś partykularnych incydentów osobistej wendetty wśród żołnierzy chilijskich. Jakakolwiek histeryczna krytyka Pinocheta, to objaw lewackiego zacietrzewienia. Nie wiem jak osoby o ukształtowanych poglądach prawicowych mogą specjalnie czepiać się tego okresu historii Chile. Przecież najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze, ofiar nie liczy się w setkach tysięcy, kraj nie został zrujnowany, nie grozi mu komunistyczny przewrót, a gospodarka jest najmocniejsza w Ameryce Południowej.
Reporter: Jest Pan także anarchokapitalistą. Wielu anarchokapitalistów ostro krytykuję jak to nazywają ,,państowy kapitalizm'' czy ,,state capitalism'' bojkotuje wybory i partię, z którą Pan się utożsamia czyli UPR. Pan jednak nie odrzuca aktywizmu politycznego, konserwatywnego liberalizmu czy klasycznego liberalizmu i leseferyzmu gospodarczego. Dlaczego?
KelThuz
ostępuję tutaj bardzo podobnie, jak mój guru, Murray N. Rothbard. Jeśli można zrobić coś, co przybliży nas o krok ku wolności, to zawsze należy to zrobić. Pod warunkiem, rzecz jasna, iż nie grozi nam pójście na zgniły kompromis. UPR to jedyna partia w Polsce, która na taki kompromis nigdy nie poszła - co zresztą widać po jej wynikach wyborczych. I tej cienkiej linii, mam nadzieję, nigdy nie przekroczy. Sympatie prorynkowe w społeczeństwie znów zaczynają się odradzać, porażka rządzącej partii jest nieuchronna, więc UPR ma szansę (który to już raz? hehe) zająć parę miejsc w parlamencie. Jak mówił JKM, UPR walczy o góra 15% poparcia społeczeństwa - czyli maksymalną liczbę ludzi, którzy są w stanie zrozumieć czym jest liberalizm, a co więcej - dostrzec korzyści dla siebie z istnienia wolnej gospodarki. Potem pozostaje już tylko przewrót wojskowy. Na więcej nie ma co liczyć w demokratycznej polityce.
Anarchokapitalizm jest zwyczajną konsekwencją teorii ekonomicznej Szkoły Austriackiej, lecz nie jestem absolutnym fanatykiem trzymania się sztywno anarchicznej linii postępowania (tzn. bojkotowania wyborów, rzucania błotem w UPR i JKMa, itp.). Kontrekonomia ok, szara i czarna strefa - ok. Podejrzewam, że w przyszłości będzie to w ogóle jedyna możliwość wdrażania wolnościowych ideałów w życie, jeśli UE kompletnie wyeliminuje możliwość wpływu na politykę przez takie partie jak UPR. Wówczas, również, ostateczną konsekwencją będzie przewrót wojskowy - tym razem na miarę Rewolucji Amerykańskiej! GIVE ME LIBERTY OR GIVE ME DEATH!
Reporter: A co Pan sądzi o tzw. libertarianach lewicowych?
KelThuz: Mutualiści, to ścierwo, które należy wyeliminować.
Randyści też są zwani left-libertarians, ale przynajmniej mają trzeźwe spojrzenie na podstawowe zagadnienia. Oczywiście nie mam na myśli socjopatów z Ayn Rand Institute, hehe.
Agoryści, póki nie brną w ślepy zaułek laborystycznej teorii wartości i podważania całej teorii ekonomicznej, która wyjaśnia czym jest i jakie korzyści wolnemu społeczeństwu daje KAPITALIZM, to dobry sojusznik
Reporter: Na szybko, jakie recepty ma Pan na rozwiązanie obecnych problemów w Polsce?
KelThuz: Recept nie mam żadnych, gdyż nie jestem wszechwiedzący. Ogólnie rzecz biorąc, to obecne problemy w Polsce stworzył socjalizm, by je bohatersko zwalczać. Oczywiście pytanie brzmi, co faktycznie takim problemem jest. Bezrobocie? bez jaj. raczej lenistwo Polaków, rozleniwionych socjalem. Koszty pracy? da się obejść. Niskie płace? złotówka trzyma się mocno, siła nabywcza rośnie. Chyba największą bolączką jest po prostu nadmierny rozrost aparatu urzędniczego, dlatego moje rozwiązanie tego problemu jest proste. 90% pasożytów wyrzucić na zbity pysk. Nikt tego nie jest w stanie dokonać, więc pozostają metody partyzanckie. TO SĄ OKUPANCI, DO KROĆ SET!!!
Reporter: Od ilu lat jest Pan na rynku muzycznym, jaką muzykę Pan gra i w jakich składach już Pan był? Po krótce czy mógłby Pan opisać swoją karierę muzyczną jeśli to możliwe.
KelThuz:W 2001 powołałem do życia Warrahę, od tamtej pory nagrałem 3 pełne albumy z muzyką, którą określam mianem heroicznej neoklasyki/neofolku. Udostępniałem ją w internecie, nigdy nie starałem się o kontrakt z wytwórnią. Obecnie Warraha ma taką renomę, że to wytwórnie starają się o niego u mnie, co zaowocuje niebawem wydaniem splita na winylu przez brytyjski label z 3 innymi projektami.
W 2002 założyłem SORCERER - jeden z pierwszych polskich zespołów true epic heavymetalowych z prawdziwego zdarzenia. Wydaliśmy kultową już "Metalową Husaryę" w 2004, potem muzyka zaczęła ewoluować, czego konsekwencją była progresywna EP "War Sower", natomiast od tamtego czasu skład się posypał i raczej nowe oblicze nie będzie przypominać starych dokonań, jeśli w ogóle zdołamy coś nagrać.
W 2006 nagrałem ze znajomym moje stare niewykorzystane kompozycje dla Sorcerera, przyjmując szyld KELTHUZZAR. Jest to epicki słowiański metal, wyłącznie w języku polskim, totalny młot na wspakulturowców.
Na początku 2008 roku dołączyłem do elitarnej thrashowej formacji SPIRITUAL DEMISE, właśnie nagrywamy płytę, będzie to absolutne zdetronizowanie obecnego panteonu thrashmetalowego w Polsce. KILL!
Reporter: Jest Pan anarchokapitalistą, a zarazem dużo wagę przykłada Pan do narodowości i pochodzenia. Nie sądzi Pan że to dziwne połączenie?
KelThuz:Bynajmniej! Właśnie w pełni wolnym społeczeństwie, gdzie granice administracyjne nie będą istniały w obecnej formie, a urzędniczo określane narodowości rozpłyną się, kwestia tożsamości i samookreślenia się będzie znacznie ważniejsza niż w obecnych ponurych czasach socjalistycznego patriotyzmu. Oczywiście będzie to wyłącznie kwestią wolnego wyboru jednostek, czy zechcą pielęgnować swoją kulturę i zwyczaje, czy nie. Obecnie, gdy reżym państwowy tępi każdy przejaw zdrowego, kulturowego nacjonalizmu, i narzuca "demoliberalny" (faszystowski) multikulturalizm jako obowiązującą ideologię, ludzie boją się demonstrować - czy to w sztuce, czy np. w biznesie, swoich własnych preferencji dotyczących kultury, tożsamości itp. Wolą konformistycznie objąć bożka multi-kulti i poddać się Gleichschaltungowi socjalistycznej machiny, która musi zniszczyć każdy wyróżnik, by wyeliminować niebezpieczne dla niej przejawy indywidualizmu.
Reporter: Znany jest Pan jako ,,miażdzyciel lewackiego stanu'' Co najbardziej odrzuca Pana w lewicy?
KelThuz:Hipokryzja. Przedstawianie się jako racjonalistów, ludzi nauki - a jednocześnie bezmyślne oddawanie kultu mistycznym ideom heglizmu, marksizmu, leninizmu, hitleryzmu i najgorszemu z fałszywych bożków - socjaldemokracji.
Bezrefleksyjny relatywizm moralny, konformizm, zwykłe krętactwo.
Brak umiejętności przyznania się do błędów i wyznawania błędnych doktryn. No po prostu, najgorsze cechy ludzkości manifestują się w lewicowych ideologiach!
Reporter: Jak Pan ocenia stan polskich uczelni pod względem prezentacji gospodarki wolnorynkowej?
KelThuz:Jest beznadziejny. Kompletne dno z paroma wyjątkami.
Reporter: Jakie jest Pańskie zdanie o homoseksualistach? Czy jest Pan np. za zakazem parad w miejscach publicznych?
KelThuz: Kwestii homoseksualizmu się nie rozwiąże w obecnym systemie, gdy nie istnieje 100% prywatna własność. Zawsze pewne grupy będą sobie uzurpować prawo do korzystania z publicznej własności do demonstrowania swoich mniej lub bardziej poronionych racji, które w ogóle mogą nie obchodzić przeciętnego człowieka.
Jeśli chodzi o parady, to w obecnym status quo winno to leżeć wyłącznie w gestii władz miasta - i żadnym innym organom nic do tego. W przypadku zakazu parady, jeśli gejowski motłoch wdarłby się np. na starówkę - to winna ona spłynąć tęczową posoką!
Reporter: Jak często gra Pan koncerty? I kiedy i gdzie odbędzie się najbliższy?
KelThuz:Ostatnio sporo gramy ze Spiritual Demise, choć raczej na terenie Kielc. Najbliższy koncert - 22 sierpnia w Kielcach, na festiwalu Metal Orgy. Wszyscy libertarianie i sympatycy Wolności mile widziani!! Wstęp wolny!
Reporter: Podobno gra Pan też na weselach?
KelThuz: Hahaha, nie, nigdy. To potworna plotka, wywołana emisją mojego gościnnego występu na weselu kumpla, który tak bardzo pokochał Pieśń Żerców, iż pragnął, bym wykonał ten utwór osobiście, co też zrobiłem o 3 nad ranem po paru kielichach. Oczywiście wykonanie jest bezwzględnie kultowe!
Reporter: Czy jest Pan tradycjonalistą i zwolennikiem konserwatywnych wartości czy raczej relatywistą moralnym?
KelThuz
la konserw jawię się jako ohydny relatywista i libertyn, dla lewicowców obyczajowych, jako moralny faszysta.
Podobnie jak Mises czy Rothbard, jestem jednak agnostykiem, który w Prawie Naturalnym widzi jedyny logiczny wykładnik postępowania, a w rozumie (tu ukłon w stronę Rand) - jedyny organ poznawczy. Czyli, jak wynika z inspiracji, jestem po prostu zwykłym żydowskim ścierwem.
Reporter: Jest Pan zwolennikiem szkoły austriackiej. Co sądzi Pan o innych szkołach ekonomii. Szczególnie interesuję mnie Pańska opinia o szkole chicagowskiej zbliżonej do austriackiej, która jest często z nią utożsamiana.
KelThuz:Nie wiem jak można utożsamiać te dwie skrajnie różne szkoły. Szkoła chicagowska, to ślepa odnoga neoklasyki, z niestrawnym dodatkiem ekonometrii i oderwanego od rzeczywistości modelowania. Aż dziw bierze, że jej przedstawiciele w ogóle mieli poglądy wolnorynkowe, szczerze powiedziawszy. Choć jak się czyta u chicagowców, że państwo spełnia użyteczną rolę ekonomiczną na równi z inicjatywą prywatną, to się można zastanawiać, na ile bardziej da się jeszcze zbłądzić.
Kompromitacja szkoły chicagowskiej jest tym wyraźniejsza, że Milton Friedman pod wpływem Rothbarda zrezygnował ze swoich głównych postulatów: negatywnego podatku dochodowego, i bonu edukacyjnego.
Reporter: A mógłby Pan szerzej określić co sądzi Pan o osobie Miltona Friedmana, Ludwiga Von Missesa czy Keynesa ? Słyszałem, że Milton Friedman kiedyś zapytany o to kto jest większym ekonomistą Misses czy Keynes. Odparł bez wątpienia Keynes. Czy według Pana Milton Friedman poczynił więcej złego czy dobrego dla myśli wolnorynkowej?
KelThuz:Zależy, co miał na myśli Friedman, odpowiadając na to pytanie. Keynes miał gigantyczny WPŁYW na kilkadziesiąt lat rozwoju myśli ekonomicznej - wpływ dogłębnie zgubny. Oczywiście eliminuje go to całkowicie z rozpatrywania w kategoriach pozytywnych zasług dla ekonomii. Ale znaczy to też, iż każdy ekonomista obecnie musi się zmierzyć z gmachem keynesizmu i narosłym wokół niego toksycznym grzybem pseudoekonomicznych mitów, by w ogóle działać na polu ekonomii. Wielu wolnorynkowych ekonomistów zainteresowało się leseferyzmem, jako reakcją na nieudolne doktryny Keynesa - więc można powiedzieć, iż renesans myśli wolnorynkowej w latach 70. i później, zawdzięczamy skompromitowaniu się tak szeroko rozpowszechnionych keynesistowskich bredni. Friedmana nie należy potępiać, choć z drugiej strony, jak rozmawiam sobie ze znajomymi ekonomistami, wymieniam nazwiska znanych leseferystów, którzy udowodnili jakiś tam punkt, który dyskutujemy, to zazwyczaj nazwiska "Mises", "Rothbard", "Hayek" nie wywołują żadnej pozytywnej reakcji, dopiero jak wspomnę "Friedman", to interlokutor wydaje odgłos aprobaty - "O tak, Friedmana to ja szanuję". To mnie generalnie irytuje, ten rozgłos, jaki uzyskał w pewnej mierze niezasłużenie, Milton, jako "obowiązkowy libertarianin".
Reporter: Ma Pan wielu fanów, zarówno ze względu na poglądy jak i muzykę. Niektórzy nazywają nawet Pana ,,Legendarnym''. Co Pan na to? Jest Pan może zdziwiony?
KelThuz:Cóż, przez lata mojej działalności raczej nie zwracałem uwagi na opinie ludzi, niezależnie czy było to mieszanie z błotem, czy pełne zachwytu peany. Merytoryczne uwagi są jednak zawsze dla mnie ważne. Natomiast bardzo się cieszę, iż w jakiś sposób udało mi się przebić z libertariańskimi treściami do świadomości części ludzi, którzy mieli styczność z moją twórczością, lub też wzbudzić popłoch wśród lewactwa, zaoranego pługiem pożogi, jakim są utwory Warrahy, hehe.
Reporter: Jak Pan myśli czy Pana piosenki przekonały kogokolwiek do UPRu, wolnego rynku czy antysocjalizmu?
KelThuz:Mam dowody, że tak się stało w niejednym przypadku! Poza tym, muszę też dodać, iż moje utwory są komponowane w taki sposób, by ich forma oraz treść muzyczna rezonowały w mózgu słuchacza, pobudzając go do wkroczenia na heroiczną ścieżkę życia. Jak pisał JKM, "Cywilizacja się rozwija, gdy śpiewa się królach, rycerzach, podbojach kosmosu!"
Reporter: Jakie jest Pana zdanie o Unii Europejskiej? Jeśli negatywne, to może ma Pan propozycje jakiegoś innego rozwoju Europy niż obecny?
KelThuz: Europa Tysięcy Księstw, chociażby. Anarcho-monarchiczny ład, który, uwzględniając duchową jedność Europy, trwałby przysłowiowe Tysiąc Lat. Właściwie cóż tu dodawać - to jedyny możliwy scenariusz: po upadku UE, po odparciu islamskiego i rosyjskiego zagrożenia, będzie możliwe przetrwanie Europy tylko w postaci pełnej decentralizacji i konfederacji księstw.
Oczywiście, jeśli spełnimy warunki odparcia tych antyeuropejskich zagrożeń. A to już zależy tak naprawdę od siły duchowej, kulturowej, Europejczyków, czyli pośrednio - od rozprzestrzeniania się prawicowo-libertariańskiego credo.
Reporter: Co Pan sądzi o mentalności polskiego społeczeństwa?
KelThuz:Wspakulturowcy, jak w każdym katolickim kraju. Zauważyć należy, iż nie uważam tej mentalności za skutek komunizmu, tylko właśnie za skutek wpływu jezuickiego ideału wychowawczego z XVII wieku, który w ukrytej formie przetrwał do dziś. Choćby w postaci czczenia klęsk narodowych, a nie narodowych triumfów. Więcej o tym w książkach Stachniuka, które uważam za najlepszą diagnozę choroby mentalnej polskiego społeczeństwa.
Młode pokolenie wcale się tego nie pozbyło, i niestety ten grunt mentalny jest całkowicie jałowy na tak radykalną ideę, jaką jest libertarianizm.
Reporter: Podobno ma Pan wystąpić w programie Młodzież Kontra? Kiedy możemy spodziewać się Pana występu?
KelThuz: Podobno we wrześniu, i nic więcej nie wiem. Nawet nie wiem, czy w ogóle pozwolą mi mówić, hehe. A jeśli pozwolą, to obawiam się iż będzie to mój ostatni udział w programie!
Reporter: Co Pan powie internautom ? A może ma Pan jeszcze coś do dodania od siebie ?
KelThuz:Ekonomia nie gryzie, ekonomia nie jest ponurą nauką, ekonomia nie czyni z was materialistów, ani prawicowych marksistów. Dzięki poznaniu teorii ludzkiego działania, w ramach Szkoły Austriackiej w ekonomii, unikniecie stania się takimi irracjonalnymi oszołomami, jak Adam Danek i ejakulatorzy z KZ-M.
NIECHAJ TRWA WŁASNOŚĆ!!!
Reporter: Zatem życzę powodzenia w dalszej działalności i dziękuję za rozmowę.
KelThuz: <ok>
KelThuz: Sława!
Reporter: Często udziela się Pan na forach szerząc swoje idee prawicowe. Co ma Pan na celu w tak wszechobecnej inwigilacji internetu?
KelThuz: Być solą w oku każdego lewaka, drzazgą Wolności w umyśłach zniewolonych!
Reporter: Czy identyfikuje się Pan z treściami zawartymi w pańskich piosenkach (szczególnie Warrahy) ? Czy może jest to tylko
przedstawienie określonej tematyki, którą mogą zainteresować się ludzie?
KelThuz: Warraha używa pewnej konwencji artystycznej, by inspirować heroizm w sercach słuchaczy. Nie należy traktować jej treści w 100% dosłownie. Jednocześnie jest to też prztyczek w nos politycznej-poprawności, i ogólnie rzecz biorąc, młot na lewactwo.
Repoter: Wielu twierdzi że na forach prezentuje Pan zbyt obraźliwy ton dyskusji. Co Pan odpowie tym, którzy twierdzą, że rozmowa z Panem to strata czasu, a obrażanie świadczy o braku argumentów z Pana strony?
KelThuz: Nigdy nie obrażam pierwszy, zawsze usiłuję dyskutować merytorycznie. Jednak gdy widzę, iż mój oponent nie jest w stanie sformułować od biedy nawet jednego poprawnego logicznie zdania, i generalnie bełkocze - wówczas miażdżę go bezlitośnie. W przypadku bardziej merytorycznych dyskutantów, jedynie podkreślam wagę niektórych moich argumentów przez mocniejsze sformułowania, lecz każdy, kto miał okazję ze mną polemizować, wie, iż jeśli cechuje go pewna wiedza i umiejętność argumentowania, to nie grozi mu z mojej strony lekceważące traktowanie, ani kanonada wyzwisk.
Reporter: Podobno jest Pan wybitnym przedstawicielem szkoły austriackiej? Czy ma Pan już jakieś szczególne osiągnięcia na swoim koncie?
KelThuz:Nie wiem skąd ta opinia. Prawdą jest natomiast, iż osób przyznających się do Szkoły Austriackiej w Polsce, wśród ekonomistów, jest niewielu. Jednak w moim przypadku nie mogę mówić o jakichkolwiek szczególnych osiągnięciach, to dopiero perspektywa najbliższych kilkunastu lat. Na pewno sporym osiągnięciem byłoby spopularyzowanie Szkoły Austriackiej wśród polskiego świata akademickiego, który jeszcze nie opuścił ciemnicy keynesizmu i absurdów neoklasycznej teorii. W tym rola przede wszystkim Instytutu Misesa.
Reporter: Ma Pan pozytywny stosunek do Generała Pinocheta czy Franco, nawet nagrał Pan piosenkę o tym pierwszym. Co Pan sądzi o ludziach którzy są przeciwni Pinochetowi? Szczególnie interesuję mnie Pański stosunek do ludzi z poglądami prawicowymi, którzy są przeciwni Generałowi, bo też tacy się zdarzają.
KelThuz

Reporter: Jest Pan także anarchokapitalistą. Wielu anarchokapitalistów ostro krytykuję jak to nazywają ,,państowy kapitalizm'' czy ,,state capitalism'' bojkotuje wybory i partię, z którą Pan się utożsamia czyli UPR. Pan jednak nie odrzuca aktywizmu politycznego, konserwatywnego liberalizmu czy klasycznego liberalizmu i leseferyzmu gospodarczego. Dlaczego?
KelThuz

Anarchokapitalizm jest zwyczajną konsekwencją teorii ekonomicznej Szkoły Austriackiej, lecz nie jestem absolutnym fanatykiem trzymania się sztywno anarchicznej linii postępowania (tzn. bojkotowania wyborów, rzucania błotem w UPR i JKMa, itp.). Kontrekonomia ok, szara i czarna strefa - ok. Podejrzewam, że w przyszłości będzie to w ogóle jedyna możliwość wdrażania wolnościowych ideałów w życie, jeśli UE kompletnie wyeliminuje możliwość wpływu na politykę przez takie partie jak UPR. Wówczas, również, ostateczną konsekwencją będzie przewrót wojskowy - tym razem na miarę Rewolucji Amerykańskiej! GIVE ME LIBERTY OR GIVE ME DEATH!
Reporter: A co Pan sądzi o tzw. libertarianach lewicowych?
KelThuz: Mutualiści, to ścierwo, które należy wyeliminować.
Randyści też są zwani left-libertarians, ale przynajmniej mają trzeźwe spojrzenie na podstawowe zagadnienia. Oczywiście nie mam na myśli socjopatów z Ayn Rand Institute, hehe.
Agoryści, póki nie brną w ślepy zaułek laborystycznej teorii wartości i podważania całej teorii ekonomicznej, która wyjaśnia czym jest i jakie korzyści wolnemu społeczeństwu daje KAPITALIZM, to dobry sojusznik
Reporter: Na szybko, jakie recepty ma Pan na rozwiązanie obecnych problemów w Polsce?
KelThuz: Recept nie mam żadnych, gdyż nie jestem wszechwiedzący. Ogólnie rzecz biorąc, to obecne problemy w Polsce stworzył socjalizm, by je bohatersko zwalczać. Oczywiście pytanie brzmi, co faktycznie takim problemem jest. Bezrobocie? bez jaj. raczej lenistwo Polaków, rozleniwionych socjalem. Koszty pracy? da się obejść. Niskie płace? złotówka trzyma się mocno, siła nabywcza rośnie. Chyba największą bolączką jest po prostu nadmierny rozrost aparatu urzędniczego, dlatego moje rozwiązanie tego problemu jest proste. 90% pasożytów wyrzucić na zbity pysk. Nikt tego nie jest w stanie dokonać, więc pozostają metody partyzanckie. TO SĄ OKUPANCI, DO KROĆ SET!!!
Reporter: Od ilu lat jest Pan na rynku muzycznym, jaką muzykę Pan gra i w jakich składach już Pan był? Po krótce czy mógłby Pan opisać swoją karierę muzyczną jeśli to możliwe.
KelThuz:W 2001 powołałem do życia Warrahę, od tamtej pory nagrałem 3 pełne albumy z muzyką, którą określam mianem heroicznej neoklasyki/neofolku. Udostępniałem ją w internecie, nigdy nie starałem się o kontrakt z wytwórnią. Obecnie Warraha ma taką renomę, że to wytwórnie starają się o niego u mnie, co zaowocuje niebawem wydaniem splita na winylu przez brytyjski label z 3 innymi projektami.
W 2002 założyłem SORCERER - jeden z pierwszych polskich zespołów true epic heavymetalowych z prawdziwego zdarzenia. Wydaliśmy kultową już "Metalową Husaryę" w 2004, potem muzyka zaczęła ewoluować, czego konsekwencją była progresywna EP "War Sower", natomiast od tamtego czasu skład się posypał i raczej nowe oblicze nie będzie przypominać starych dokonań, jeśli w ogóle zdołamy coś nagrać.
W 2006 nagrałem ze znajomym moje stare niewykorzystane kompozycje dla Sorcerera, przyjmując szyld KELTHUZZAR. Jest to epicki słowiański metal, wyłącznie w języku polskim, totalny młot na wspakulturowców.
Na początku 2008 roku dołączyłem do elitarnej thrashowej formacji SPIRITUAL DEMISE, właśnie nagrywamy płytę, będzie to absolutne zdetronizowanie obecnego panteonu thrashmetalowego w Polsce. KILL!
Reporter: Jest Pan anarchokapitalistą, a zarazem dużo wagę przykłada Pan do narodowości i pochodzenia. Nie sądzi Pan że to dziwne połączenie?
KelThuz:Bynajmniej! Właśnie w pełni wolnym społeczeństwie, gdzie granice administracyjne nie będą istniały w obecnej formie, a urzędniczo określane narodowości rozpłyną się, kwestia tożsamości i samookreślenia się będzie znacznie ważniejsza niż w obecnych ponurych czasach socjalistycznego patriotyzmu. Oczywiście będzie to wyłącznie kwestią wolnego wyboru jednostek, czy zechcą pielęgnować swoją kulturę i zwyczaje, czy nie. Obecnie, gdy reżym państwowy tępi każdy przejaw zdrowego, kulturowego nacjonalizmu, i narzuca "demoliberalny" (faszystowski) multikulturalizm jako obowiązującą ideologię, ludzie boją się demonstrować - czy to w sztuce, czy np. w biznesie, swoich własnych preferencji dotyczących kultury, tożsamości itp. Wolą konformistycznie objąć bożka multi-kulti i poddać się Gleichschaltungowi socjalistycznej machiny, która musi zniszczyć każdy wyróżnik, by wyeliminować niebezpieczne dla niej przejawy indywidualizmu.
Reporter: Znany jest Pan jako ,,miażdzyciel lewackiego stanu'' Co najbardziej odrzuca Pana w lewicy?
KelThuz:Hipokryzja. Przedstawianie się jako racjonalistów, ludzi nauki - a jednocześnie bezmyślne oddawanie kultu mistycznym ideom heglizmu, marksizmu, leninizmu, hitleryzmu i najgorszemu z fałszywych bożków - socjaldemokracji.
Bezrefleksyjny relatywizm moralny, konformizm, zwykłe krętactwo.
Brak umiejętności przyznania się do błędów i wyznawania błędnych doktryn. No po prostu, najgorsze cechy ludzkości manifestują się w lewicowych ideologiach!
Reporter: Jak Pan ocenia stan polskich uczelni pod względem prezentacji gospodarki wolnorynkowej?
KelThuz:Jest beznadziejny. Kompletne dno z paroma wyjątkami.
Reporter: Jakie jest Pańskie zdanie o homoseksualistach? Czy jest Pan np. za zakazem parad w miejscach publicznych?
KelThuz: Kwestii homoseksualizmu się nie rozwiąże w obecnym systemie, gdy nie istnieje 100% prywatna własność. Zawsze pewne grupy będą sobie uzurpować prawo do korzystania z publicznej własności do demonstrowania swoich mniej lub bardziej poronionych racji, które w ogóle mogą nie obchodzić przeciętnego człowieka.
Jeśli chodzi o parady, to w obecnym status quo winno to leżeć wyłącznie w gestii władz miasta - i żadnym innym organom nic do tego. W przypadku zakazu parady, jeśli gejowski motłoch wdarłby się np. na starówkę - to winna ona spłynąć tęczową posoką!
Reporter: Jak często gra Pan koncerty? I kiedy i gdzie odbędzie się najbliższy?
KelThuz:Ostatnio sporo gramy ze Spiritual Demise, choć raczej na terenie Kielc. Najbliższy koncert - 22 sierpnia w Kielcach, na festiwalu Metal Orgy. Wszyscy libertarianie i sympatycy Wolności mile widziani!! Wstęp wolny!
Reporter: Podobno gra Pan też na weselach?
KelThuz: Hahaha, nie, nigdy. To potworna plotka, wywołana emisją mojego gościnnego występu na weselu kumpla, który tak bardzo pokochał Pieśń Żerców, iż pragnął, bym wykonał ten utwór osobiście, co też zrobiłem o 3 nad ranem po paru kielichach. Oczywiście wykonanie jest bezwzględnie kultowe!
Reporter: Czy jest Pan tradycjonalistą i zwolennikiem konserwatywnych wartości czy raczej relatywistą moralnym?
KelThuz

Podobnie jak Mises czy Rothbard, jestem jednak agnostykiem, który w Prawie Naturalnym widzi jedyny logiczny wykładnik postępowania, a w rozumie (tu ukłon w stronę Rand) - jedyny organ poznawczy. Czyli, jak wynika z inspiracji, jestem po prostu zwykłym żydowskim ścierwem.
Reporter: Jest Pan zwolennikiem szkoły austriackiej. Co sądzi Pan o innych szkołach ekonomii. Szczególnie interesuję mnie Pańska opinia o szkole chicagowskiej zbliżonej do austriackiej, która jest często z nią utożsamiana.
KelThuz:Nie wiem jak można utożsamiać te dwie skrajnie różne szkoły. Szkoła chicagowska, to ślepa odnoga neoklasyki, z niestrawnym dodatkiem ekonometrii i oderwanego od rzeczywistości modelowania. Aż dziw bierze, że jej przedstawiciele w ogóle mieli poglądy wolnorynkowe, szczerze powiedziawszy. Choć jak się czyta u chicagowców, że państwo spełnia użyteczną rolę ekonomiczną na równi z inicjatywą prywatną, to się można zastanawiać, na ile bardziej da się jeszcze zbłądzić.
Kompromitacja szkoły chicagowskiej jest tym wyraźniejsza, że Milton Friedman pod wpływem Rothbarda zrezygnował ze swoich głównych postulatów: negatywnego podatku dochodowego, i bonu edukacyjnego.
Reporter: A mógłby Pan szerzej określić co sądzi Pan o osobie Miltona Friedmana, Ludwiga Von Missesa czy Keynesa ? Słyszałem, że Milton Friedman kiedyś zapytany o to kto jest większym ekonomistą Misses czy Keynes. Odparł bez wątpienia Keynes. Czy według Pana Milton Friedman poczynił więcej złego czy dobrego dla myśli wolnorynkowej?
KelThuz:Zależy, co miał na myśli Friedman, odpowiadając na to pytanie. Keynes miał gigantyczny WPŁYW na kilkadziesiąt lat rozwoju myśli ekonomicznej - wpływ dogłębnie zgubny. Oczywiście eliminuje go to całkowicie z rozpatrywania w kategoriach pozytywnych zasług dla ekonomii. Ale znaczy to też, iż każdy ekonomista obecnie musi się zmierzyć z gmachem keynesizmu i narosłym wokół niego toksycznym grzybem pseudoekonomicznych mitów, by w ogóle działać na polu ekonomii. Wielu wolnorynkowych ekonomistów zainteresowało się leseferyzmem, jako reakcją na nieudolne doktryny Keynesa - więc można powiedzieć, iż renesans myśli wolnorynkowej w latach 70. i później, zawdzięczamy skompromitowaniu się tak szeroko rozpowszechnionych keynesistowskich bredni. Friedmana nie należy potępiać, choć z drugiej strony, jak rozmawiam sobie ze znajomymi ekonomistami, wymieniam nazwiska znanych leseferystów, którzy udowodnili jakiś tam punkt, który dyskutujemy, to zazwyczaj nazwiska "Mises", "Rothbard", "Hayek" nie wywołują żadnej pozytywnej reakcji, dopiero jak wspomnę "Friedman", to interlokutor wydaje odgłos aprobaty - "O tak, Friedmana to ja szanuję". To mnie generalnie irytuje, ten rozgłos, jaki uzyskał w pewnej mierze niezasłużenie, Milton, jako "obowiązkowy libertarianin".
Reporter: Ma Pan wielu fanów, zarówno ze względu na poglądy jak i muzykę. Niektórzy nazywają nawet Pana ,,Legendarnym''. Co Pan na to? Jest Pan może zdziwiony?
KelThuz:Cóż, przez lata mojej działalności raczej nie zwracałem uwagi na opinie ludzi, niezależnie czy było to mieszanie z błotem, czy pełne zachwytu peany. Merytoryczne uwagi są jednak zawsze dla mnie ważne. Natomiast bardzo się cieszę, iż w jakiś sposób udało mi się przebić z libertariańskimi treściami do świadomości części ludzi, którzy mieli styczność z moją twórczością, lub też wzbudzić popłoch wśród lewactwa, zaoranego pługiem pożogi, jakim są utwory Warrahy, hehe.
Reporter: Jak Pan myśli czy Pana piosenki przekonały kogokolwiek do UPRu, wolnego rynku czy antysocjalizmu?
KelThuz:Mam dowody, że tak się stało w niejednym przypadku! Poza tym, muszę też dodać, iż moje utwory są komponowane w taki sposób, by ich forma oraz treść muzyczna rezonowały w mózgu słuchacza, pobudzając go do wkroczenia na heroiczną ścieżkę życia. Jak pisał JKM, "Cywilizacja się rozwija, gdy śpiewa się królach, rycerzach, podbojach kosmosu!"
Reporter: Jakie jest Pana zdanie o Unii Europejskiej? Jeśli negatywne, to może ma Pan propozycje jakiegoś innego rozwoju Europy niż obecny?
KelThuz: Europa Tysięcy Księstw, chociażby. Anarcho-monarchiczny ład, który, uwzględniając duchową jedność Europy, trwałby przysłowiowe Tysiąc Lat. Właściwie cóż tu dodawać - to jedyny możliwy scenariusz: po upadku UE, po odparciu islamskiego i rosyjskiego zagrożenia, będzie możliwe przetrwanie Europy tylko w postaci pełnej decentralizacji i konfederacji księstw.
Oczywiście, jeśli spełnimy warunki odparcia tych antyeuropejskich zagrożeń. A to już zależy tak naprawdę od siły duchowej, kulturowej, Europejczyków, czyli pośrednio - od rozprzestrzeniania się prawicowo-libertariańskiego credo.
Reporter: Co Pan sądzi o mentalności polskiego społeczeństwa?
KelThuz:Wspakulturowcy, jak w każdym katolickim kraju. Zauważyć należy, iż nie uważam tej mentalności za skutek komunizmu, tylko właśnie za skutek wpływu jezuickiego ideału wychowawczego z XVII wieku, który w ukrytej formie przetrwał do dziś. Choćby w postaci czczenia klęsk narodowych, a nie narodowych triumfów. Więcej o tym w książkach Stachniuka, które uważam za najlepszą diagnozę choroby mentalnej polskiego społeczeństwa.
Młode pokolenie wcale się tego nie pozbyło, i niestety ten grunt mentalny jest całkowicie jałowy na tak radykalną ideę, jaką jest libertarianizm.
Reporter: Podobno ma Pan wystąpić w programie Młodzież Kontra? Kiedy możemy spodziewać się Pana występu?
KelThuz: Podobno we wrześniu, i nic więcej nie wiem. Nawet nie wiem, czy w ogóle pozwolą mi mówić, hehe. A jeśli pozwolą, to obawiam się iż będzie to mój ostatni udział w programie!
Reporter: Co Pan powie internautom ? A może ma Pan jeszcze coś do dodania od siebie ?
KelThuz:Ekonomia nie gryzie, ekonomia nie jest ponurą nauką, ekonomia nie czyni z was materialistów, ani prawicowych marksistów. Dzięki poznaniu teorii ludzkiego działania, w ramach Szkoły Austriackiej w ekonomii, unikniecie stania się takimi irracjonalnymi oszołomami, jak Adam Danek i ejakulatorzy z KZ-M.
NIECHAJ TRWA WŁASNOŚĆ!!!
Reporter: Zatem życzę powodzenia w dalszej działalności i dziękuję za rozmowę.
KelThuz: <ok>
![[Obrazek: sbo3s4.jpg]](http://i38.tinypic.com/sbo3s4.jpg)