05-22-2006, 02:26 PM
Dziś jeżdziłem po Bieszczadach w interesach. Drogę umilała mi Pain Of Salvation - BE. Pamiętam iż wielu dotychczasowych fanów kapeli narzekało na tę płytę, że taka, owaka, za lekka, za dziwna itp. Właśnie dziś zrozumiałem iż nie należy traktować tej płyty jako prog-metalowej, a jako prog-rockową. Czyli nie oczekiwać technicznego łomotu i czadu tylko spokojnego klimatu niczym z wczesnych Floydów czy Camela (nie porównuję muzyki tylko nastawienie do jej odbioru). Przy zmianie spojrzenia nabrała jeszcze piękniejszego kolorytu. Doprawdy majstersztyk spod ręki pana Daniela. Ciekawy jestem co wymyśli na następnym krążku - spodziewam się najlepszego dokonania POSa.