03-20-2006, 02:46 PM
Great-Onizuka napisał(a):Ja tu mówie, że ''Kapłani Judasza'' nie dorównują
królom w żadnym wypadku.
Arghh...
Niby każdy ma swój gust, o których ponoć się nie dyskutuje, ale:
Pierwszy lepszy przykład z brzegu. Weź dowolną koncertówkę/bootleg Judasów. Od pierwszego dzwięku maksymalny napierdol, potęzne brzmienie, szybkie tempo, jak już są jakieś zwolnienia to bardzo klimatyczne(np. akustyczne "Diamonds and rust"), Halford genialnie kontrolujący tłum, po prostu mnóstwo czadu, a o to w metalu chodzi.
Koncertówki Manowar - rozwlekłe, na chama przeciągane popisy DeMaio, półgodzinne zapowiedzi przed każdym wałkiem, zero dramaturgii, jakieś smęty... nie wątpie że ludzie na tych koncertach się świetnie bawili, ale posłuchaj sobie JP live a potem Manowar. Różnica jest naprawdę kolosalna. Nawet Priest...live nagrany po fatalnym "Turbo" zjada na śniadanie koncertówki Menołora.
Z albumami studyjnymi też jest podobnie, tyle że o ile judasom owszem zdażało się obniżyć loty, ale oni przynajmniej próbowali trozke poeksperymentować, co raz wychodziło(Painkiller, Jugulator) raz nie(Turbo, Ram it down, Demolition). Natomiast Manołor nie dość że gra od lat to samo, to jeszcze robi to coraz gorzej, co przyznają nawet mniej ortodoksyjni fani(poza jednorazowym wyskokiem w postaci "Triumph of steel" każdy kolejny album jest słabszy)
KelThuz napisał(a):estem pieprzonym fanatykiem ATARI, zwalczam amigowców od roku 1989. Amigowcy to plaga świata, lewica wśród komputerowców, no i oczywiście skrajne pedalstwo