08-29-2005, 02:43 PM
To jest tak: w związku źle, a samemu jeszcze gorzej
A poważnie: całe te problemy biorą się z tego że np. 90% kobiet chciałoby "księcia z bajki" ew. potężnego rycerza, a faceci piękną "księżniczke" itd... więc i jedni i drudzy ładują się w związki z osobami których często nawet nie znają, nie mają o czym rozmawiać ale się "kochają" tyle że takie cudo można ciągnąć góra 2 miesiące bo potem robi się to zwyczajnie nudne(nie piszcie że wcale nie, bo "wygląd się nie liczy..." bo ZAWSZE na począku się zwraca uwagę na wygląd). Przecież oprócz wyznawania sobie miłości i tego typu rzeczy od czasu do czasu trzeba troszkę pogadać... a często okazuje się że tu są straszne problemy, bo obie "strony" nie potrafią się porozumieć w najprostszej kwestii.

KelThuz napisał(a):estem pieprzonym fanatykiem ATARI, zwalczam amigowców od roku 1989. Amigowcy to plaga świata, lewica wśród komputerowców, no i oczywiście skrajne pedalstwo