08-28-2005, 12:31 AM
seelenleib napisał(a):a ja czasem sobie mysle ze jestesmy sami we wszechswiecie, znaczy nasza droga jest sprawa stricte osobista i wszystkie zwiazki i inne relacje z ludzmi to tylko epizody z ktorych mozemy nauczyc sie jakiejs lekcji wspomagajacej nas w naszej podrozy, podrozy, ktora tak czy inaczej odbywamy sami...Troszku, żeś odbiegł od tematu ;) Ale masz rację, że teoria w tym wypadku, moze się znacznie roznic od rzeczywistosci, jednakowoż wszyscy rozważamy problem czysto teoretycznie (wszyscy, nie?), bo nie widomo wszak czy to 'ten jedyny' lub 'ta jedyna'. Ja już nie raz sądziłem, że to juz bedzie 'do konca', a konczyło się po paru miechach. A z tą jedyną osobą, można się zjednoczyć całym swoim jescestwem, choć ja chyba jeszcze do tego nie dorosłem ;)
ale z drugiej strony, skoro czlowiek jest ekwiwalentem kosmosu, zjednoczenie z drugim czlowiekiem rownaloby sie zjednoczeniem z kosmosem. tylko czy pelne zjednoczenie z innym czlowiekiem jest mozliwe...?
moim zdaniem pytanie "razem czy w pojedynke" daje sie rozwiazac tylko na poziomie funkcjonalnym, ba powiedzialbym nawet ze fizjologicznym...
bo teoria jednym a zycie to juz zupelnie co innego... :D
edit:
jedym slowem leibseigene przeintelektualizowane rozmyslania po winie :roll: