07-11-2005, 04:06 PM
Moja sąsiadka chodzi do prywatnego liceum, bo nie chcieli jej przyjąć nigdzie indziej - a na najgorsze liceum w mieście, gdzie się dostała ma za słabe nerwy {to istna dżungla}. Nie ma żadnych problemów, mimo, ze cały rok olewa sobie naukę, z kolei jej rodzice pokrywają wszystkie koszty nauczania i ochrony córeczki. Żyć, nie umierać...