05-13-2005, 10:12 AM
A teraz się wypowiem na temat szacunku i tolerancji. Jest zatrzęsienie skejtów, dresów i różnego tałatajstwa przeze mnie osobiście niezbyt lubianego. Metale [i nie tylko] zamiast się bratać ze względu na ruchy społeczne [czyt. żeby po gębie nie dostać jak się jest samemu w mieście], chodzić na piwo i kulturalnie porozmawiać to walą patosem na prawo i lewo, kłócą się bo "Ty nie słuchasz takiego zespołu jak ja to jesteś pieprznięty." Dla mnie to jest, chore, żałosne i nie wiem co jeszcze. Kiedyś każdy z długimi piórami, noszący się na czarno jak tylko zobaczył podobnego sobie to od razu zagadywał bądź co bądź pokazał "diabełka" i szli na piwo. Dziś tego nie ma, a żałuję. Ostatnio brałem współudział w takim spotkaniu ze dwa miesiące temu. Nie wiem jak u innych, u mnie w mieście metali można policzyć na palcach jednej ręki [jednej!] co mnie średnio bawi. Co prawda Kluczbork to spokojne miasto i nikt nikomu nie włazi w paradę. Tak się zastanawiam. Po jaką cholerę to komu? Zamiast się obrzucać mięchem [a metali i tym podobnych jest coraz to mniej] to wyskoczyli by na piwo. Jakiekolwiek rozmowy od tej chwili na temat wzajemnego szacunku olewam bo wydaje mi się, że zostało powiedziane to co zostało. Po co dalej to ciągnąć... :?
Szatan zeżre Was wszystkich.