05-07-2005, 03:23 PM
Tom 3... hmmm, jak widze dość niepochlebne macie opinie i w wielu przypadkach uzasadnione. W ostatniej części Ziemiański za bardzo skupił się na tych wszystkich walkach i co rusz przypominaniu czytelnikowi, że właśnie czyta o zupełnej zmianie świata etc. etc. A przecież ten fakt powinien być raczej tłem akcji, a nie najważniejszą rzeczą... przynajmniej mnie osobiście bardziej obchodziło to co się stanie z Achają, niż z jej światem, bo chyba naturalne, że czytając książke utożsamiamy się z bohaterami, a nie krajobrazem wokół nich, czyż nie? Poza tym Meredith wogóle nie miał jakiejś wyjątkowej roli do odegrania, a jego wątek z tego co zauważyłam w wszystkich częściach jest dość rozbudowany. Motyw śmierci Zaana zupełnie mi się nie podobał. A epilog... mi by bardziej pasowało wywalić te wszystkie wyjaśnienia z kim co się stało, a zamiast nich dla kontrastu z zakończeniem dać np. taką jakby "migawkę", Syrinx za 1000 lat i Achaja w tym samym miejscu, po jakieś tam bitwie (bo przecież wspomniano, że Achaja była jedyną osobą, która zdobyła stolice Luan dwukrotnie)... Wydaje mi się, że to by naturalniej i ciekawiej wyszło niż takie wałkowanie histori pojedynczych postaci... i pozostawiło by to co ja lubię najbardziej, pole do wyobraźni (każdy by mógł sobie sam sobie dopisać co się stało z jego ulubioną postacią).
Dla przeciwstawienia powyższych niedociągnięć powiem, że mimo wszystko "Achaję" przyczytałam jednym tchem, głównie dla tego, że pomysły w większości złe nie były, a styl, którym napisano książkę jest wielkim plusem. Momentami też Ziemiański wykazał się całkiem niezłym poczuciem humoru. No, ale można to było wszystko bardziej dopracować...
Dla przeciwstawienia powyższych niedociągnięć powiem, że mimo wszystko "Achaję" przyczytałam jednym tchem, głównie dla tego, że pomysły w większości złe nie były, a styl, którym napisano książkę jest wielkim plusem. Momentami też Ziemiański wykazał się całkiem niezłym poczuciem humoru. No, ale można to było wszystko bardziej dopracować...