11-22-2005, 11:25 AM
W przeciwieństwie do większości z Was, moja przygoda z The Mars Volta rozpoczęła się od płyty Frances The Mute i mam tu sporo ulubionych kawałków lub/i fragmentów. Osobiście nie lubię tych typowych dla TMV przedłużeń, odgłosów miasta, wsi czy krzyków ludzkich przedłużających utwory ponad miarę. Jednak sama muzyka bardzo mnie pociąga
Może to mało adekwatne porównanie, ale Type O Negative w np Bloody Kisses też ma taką manierę, a jednak te przedłużenia nie są aż tak rażące (możliwe że mówię tak, bo ktoś mi nagrał tę kasetę z wycięciem tych wszystkich wstawek
Jednak po usłyszeniu oryginału nie miałam większych zastrzeżeń). Ale wiadomo, porównania burzą poczucie szczęścia, więc nie ma co się zagłębiać w to czy wstawki są dobre czy złe. Dla mnie są za długie i czasami zbyt psychodeliczne (nie można tego słuchać w każdych warunkach
). Ale to takie moje subiektywne refleksje 
Dodatkowym plusem jest to że niektóre piosenki śpiewane są po hiszpańsku (uwielbiam melodykę tego języka) i to nadaje im gorącego charakteru i bliskości.
Wokal jest nietypowy, a jednocześnie pociąga swoją barwą i czyni piosenki interesującymi. Tak, Frances The Mute najbardziej mi się jak dotąd podoba.
Co zaś się tyczy wcześniejszej płyty... Nie ma tam tylu perełek (jak dla mnie) co we Frances... A mimo to można tego słuchać bez przewijania
Najnowszy krążek Scabdates spodobał mi się i w zasadzie tylko tyle mogę powiedzieć. Nie wsłuchałam się w utwory na tyle żeby coś konkretnego mówić, więc wstrzymam się od głosu.
W TMV podoba mi się to, że każda płyta jest w Ich stylu. Od razu wiadomo że to właśnie TMV chociaż nie zna się przykładowego utworu czy płyty. A mimo to utwory nie są wtórne.
Zwróciłabym uwagę na rytm w jakim gra TMV - jeszcze nigdzie z takim porąbanym rytmem się nie spotkałam - i to mnie zachwyca -> charakterystyczny styl, który w żadnym wypadku nie jest wtórny




Dodatkowym plusem jest to że niektóre piosenki śpiewane są po hiszpańsku (uwielbiam melodykę tego języka) i to nadaje im gorącego charakteru i bliskości.
Wokal jest nietypowy, a jednocześnie pociąga swoją barwą i czyni piosenki interesującymi. Tak, Frances The Mute najbardziej mi się jak dotąd podoba.
Co zaś się tyczy wcześniejszej płyty... Nie ma tam tylu perełek (jak dla mnie) co we Frances... A mimo to można tego słuchać bez przewijania

Najnowszy krążek Scabdates spodobał mi się i w zasadzie tylko tyle mogę powiedzieć. Nie wsłuchałam się w utwory na tyle żeby coś konkretnego mówić, więc wstrzymam się od głosu.
W TMV podoba mi się to, że każda płyta jest w Ich stylu. Od razu wiadomo że to właśnie TMV chociaż nie zna się przykładowego utworu czy płyty. A mimo to utwory nie są wtórne.
Zwróciłabym uwagę na rytm w jakim gra TMV - jeszcze nigdzie z takim porąbanym rytmem się nie spotkałam - i to mnie zachwyca -> charakterystyczny styl, który w żadnym wypadku nie jest wtórny
