01-25-2007, 09:58 PM
Muzyka do filmów jest zajebista.
Kill Bill był całkiem niezły (szczególnie vol.1), ale bez fajerwerków.
Wczoraj próbowałem się przekonać do Pulp Fiction, stwierdziłem, że aktorzy zagrali zajebiście, ale sama fabuła jakoś nie powala.
Nie tam zebym się przypierdalał do Quentina, ale jakoś nie spuszczam się nad jego filmami.
Zawsze bliżej mi było do obrazów typu Fight Club, Stroszek, Ptasiek, raczej inna bajka niż filmy Tarrantino.
Kill Bill był całkiem niezły (szczególnie vol.1), ale bez fajerwerków.
Wczoraj próbowałem się przekonać do Pulp Fiction, stwierdziłem, że aktorzy zagrali zajebiście, ale sama fabuła jakoś nie powala.
Nie tam zebym się przypierdalał do Quentina, ale jakoś nie spuszczam się nad jego filmami.
Zawsze bliżej mi było do obrazów typu Fight Club, Stroszek, Ptasiek, raczej inna bajka niż filmy Tarrantino.
