07-16-2005, 09:51 AM
Alsvartr ujął sprawę zdecydowanie najlepiej.
"All that's left to say is: Farewell"
slayerka napisał(a): Ja poprzez swoją muzykę poznałam miłość swojego życia tak na wstępie.Słucham bardzo różnej muzy .Począwszy od Lacrimosy a kończywszy na Vader'ze.Jedank moim ulubionym zespołem jest SLAYER !!!! Kiedy jest mi za******ie źle to jestem wkurzona na cały świat i słucham spokojnej muzyki ... natomiast gdy mam w sobie mnóstwo energii która mnie aż rozpiera to wyładowywuje się pogujać przy Slayerze . Muzyka jest częścią mnie , przez nią zmieniłam swoje życie , poznałam miłość , nowych kopniętych znajomych . I tkwie w tym wszystkim ładnych pare lat i teraz wiem , że muzyka jest całym moim życiem i bez niej nie byłabym tą osobą którą jestem terazpozdrowienia dla wszystkich metali świata !!!! "FUCK THE SYSTEM" <być może nie na temat>
Elvis napisał(a):^ Czasami to przywoływanie wspomnień wcale nie jest dla mnie zaletą muzyki.
statekx napisał(a):Nie inaczej... Jak mnie nieraz takie wspomnienia najdą, to potem przez parę godzin niczego nie mam ochoty słuchać.Elvis napisał(a):^ Czasami to przywoływanie wspomnień wcale nie jest dla mnie zaletą muzyki.
Dokladnie.
Elvis napisał(a):^ Czasami to przywoływanie wspomnień wcale nie jest dla mnie zaletą muzyki.no wiesz ! może facet sobie przypomina jak biegał z siekiera po lasach albo jak było fajnie na obozie harcerskim kiedy w namiecie puisciły zwieracze..?
Elvis napisał(a):Ciekawe. Ja bym nie powiedział, żebym lubił nieprzyjemne wspomnienia, chociaż jak już je mam, to zapuszczam coś, co pogłębia mój niespecjalny humor.
Nie chcem, ale muszem.
Cytat:Dokladnie. Jak juz sie dolowac, to na maxa