Forum Rockmetalshop

Pełna wersja: O dzisiejszym rocku
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Dizisiaj polska premiera debiutanckiego albumu nastolatków z Sheffield - zespołu Arctic Monkeys - który tydzień temu ukazał się w Wielkiej Brytanii i pobił wszystkie rekordy sprzedaży. Trzeba zaznaczyć, że utwory grupy nie ukazywały się na singlach, nie leciały w radiu. Zespół wcześniej jedynie udostępnił je w internecie, a to wystarczyło, bo zdobyć rzeszę fanów, którzy teraz kupują wydany album.
Pierwszego dnia sprzedaży rozeszło się 120 tyś. egzemplarzy. Dla porównania - więcej niż najnowsze płyty Coldplaya i Franza Ferdinanda, czyli największych obecnie gwiazd na Wyspach, w ciągu tygodnia od premiery. "Whatever People Say I Am, That's What I'm Not" znalazła się na pierwszych miejsach wszelkich list i jak podaje dzisiejsza Gazeta Wyborcza rozeszła się w nakładzie większym od pozostałych 19 płyt z pierwszej 20 zestawienia hitów sprzedaży razem wziętych. Pod koniec tygodnia była już najlepiej sprzedającym się debiutem płytowym w historii brytyjskiej fonografii (bodaj 360 tyś.).
Ja znam narazie jedynie kawałek z pierwszego singla - "I Bet You Look Good On The Dancefloor". I co? Dużo energii, niezła melodia, która wskazuje jednoznacznie stylistykę typową dla brytyjskiej "new rock revolution". Narazie jednak nie rozumiem tego wielkiego zamieszania wokół zespołu - choć już ten jeden kawałek bardziej mi się podoba, niż jakikolwiek autorstwa uwielbianego na Wyspach The Libertines (mnie jakoś mało interesuje), muszę zdobyć ten album i dopiero wtedy się wypowiem.
Ktoś kto słucha takiej muzyki może się wypowiedzieć? Może choć jedna osoba się znajdzie? Ciekawi mnie, czy płyta jest przereklamowana, czy faktycznie to interesujący debiut.

Kamael: przeszliśmy do ogólniejszej dyskusji, więc zmieniam temat ; ).
Jak zobaczylem tekst "Arctic Monkeys lepsi od The Beatles" (click!) to juz odechcialo mi sie w ogole sprawdzac co to za jedni.

Nie mowie juz o rankingu, bo wiadomo, zenada, widocznie (manipulacja medialna i chec wywolania oburzenia, takiego jak moje czy wzbudzenia kontrowersji- widzicie jak sie udaje? zespol staje sie popularny, wszyscy chca sprawdzic, co to za jedni, objezdzaja, krytykuja, kupuja plyty, sluchaja - w Polsce to byl kilka lat temu fenomen zjawiska Cool Kids of Death [wyprzedzili GB!], buntuja sie, chca rozwalic rynek, a wystepuja w MTV, spiewaja z Vieniem, mowia ze nienawidza dziennikarzy, a tak naprawde pchaja sie do prasy) pozwolili glosowac pietnastolatkom, ale o lansowaniu usilnie przez media "British Rock Revolution". A to jest jedno wielkie oszustwo. No ale jak mozna zbic forse, to w porzadku, biznes rzadzi sie swoimi prawami, wiadomo- sprytniejszy wygrywa. Tylko od kilku lat przybywa na rynku coraz to więcej nowych kapel zza kanalu, z ktorych jedynie pare wyroznia sie na plus (nie powielajac tak wkurzajaco patentow- taki Interpol bylby dobrym przykladem, ale sa z USA), a pozostale ciagna niemalze na jedna, wkurzajaca post-punkową i brit-popową nute (reasumujac: zrzynka od np. Oasis, Joy Division i Radiohead), definiujac swa muzyke jednym jakze 'waznym' przymiotnikiem "indie". (przyklady - Kaiser Chiefs, Bloc Party).

Cale to medialne przedsiewziecie to tragikomiczne (co piec lat srednio) poszukiwanie na sile zastepcow wszystkich wielkich zespolow, ktore rocka stworzyly. Rynek muzyczny mniej wiecej co kilka lat podupada, totez probuje sie go ratowac, kreujac jakis nowy gatunek. Tym razem prasa muzyczna wymyslila chwytliwe pojecie 'niezalezny', bo i mozna to podciagnac nie tylko do samej muzyki, ale i do ogolnego zachowania, czy jak kto woli- subkultury. W koncu jakby nie bylo- imponujace slowo, ta cecha. A to pojecie wlasciwie w muzyce nie istnieje (ewentualnie slabsze osobniki plci meskiej moga na nie podrywac dziewczyny, cytujac tekst w pewnej fajnej dyskusji na ten temat z innego forum).
Obecnie na eksperymenty, na wdrazanie nowych pomyslow moze sobie pozwolic tylko ten, kto ma kase (niezaleznym muzycznie mozna byc dopiero po wylansowaniu sie i zgarnieciu szmalu). A kto jej nie ma i chce byc popularny, idzie do wielkiej wytworni i prosi o wylansowanie.
Tyle ze nowych pomyslow nie wdraza, bo wytwornia mu nie pozwala, a zazwyczaj po prostu nie ma wizji czy pomyslow. Ale z drugiej strony awangarda wydaje zbyt czesto rzeczy zupelnie niesluchalne dla przecietnego sluchacza nieco mocniejszej lub/i ambitniejszej muzy.

Teraz moze sie ktos przyczepic, ze jestem starym ortodoksyjnym ramolem, sluchajacym w kolko Deep Purple i Beach Boysow, wspominajacego dawne czasy, kiedy nagrywalo sie w 1974 audycje Kaczkowskiego w Trojce na tasmy. Bzdura. Tez jestem nastolatkiem. A w brytyjskiej muzyce rockowej i to calkiem niedawno tez niektore zespoly nagraly plyty, ktore juz teraz przeszly do historii. Najbardziej znane przyklady: The Verve, My Bloody Valentine, Mogwai, Radiohead, a nawet Coldplay... jak sie chce i umie, to mozna i nie trzeba wcale lansowac nowej mody (nie znaczy to, oczywiscie ze wszystkie w/w lubie- tylko stwierdzam fakt).

Nie, zebym odrzucal wszystkie produkcje nowej brytyjskiej rewolucji. Przy takim Franzu np. mozna sie fajnie bawic. Ale to wszystko efemerydy, moim zdaniem, hity jednego sezonu, jeszcze trzy lata potrwa i sie szerszej publice znudzi, ta zainteresuje sie czym innym. Nurt upadnie tak jak nu-metal, ktorego notabene zastepuje. No, ale niech tak bedzie (bo i co z tego?) - niemal w kazdym lansowanym gatunku znajda sie jakies pojedyncze fajne rzeczy. Tyle ze przypisywanie etykietki "niezalezna" tej muzyce jedzie snobizmem sporej czesci sluchaczy, ktorzy chca przez to imponowac swoja domniemana odmiennoscia, a samo pojecie w sobie jest falszywe jak cholera. Podsumowujac, tu macie przyklad "niezala" Smile))

http://terazrock.pl/index.php?id_page=5&...d31756ee6c
http://terazrock.pl/index.php?id_page=5&...ewsid=2842

Najbardziej podoba mi sie to zdanie:
"Dzień triumfu młodości nad doświadczeniem i rutyną, naturalności nad egzaltacją, zwycięstwa niezależności nad komercją" w kontekscie 1 miejsca singla Arctic Monkeys

8)
Właśnie dzisiaj doszła przesyłka od mojej cioteczki. Ludzie na Wyspach prawidzwy szał...Słuchałem jak dotąd może z 6 razy hm...jak dla mnie nic specjalnego. Na Wyspach pełno takich kapel jak AM. A sprzedaż płyty dowodzi tylko jak doskonale może pracować maszyna marketingowa Surprised Jedynym utworem jaki do tej proy utkwił w mojej pamięci jest "Dancing Shoes"
Franek - rano odpowiem teraz idę spać, napiszę tylko, że w wielu punktach z Tobą się zgadzam.
Cytat:Sugababes przerobią Arctic Monkeys


Żeńskie trio Sugababes zamieści na swoim nowym singlu piosenkę z repertuaru grupy Arctic Monkeys.

Dziewczyny nagrają własną wersję piosenki "I Bet You Look Good On The Dancefloor", która stała się przepustką do sławy dla Arctic Monkeys. Kompozycja znajdzie się na nowym singlu Sugababes, który nosi tytuł "Red Dress", a ukaże się 6 marca.

Co ciekawe, piosenka "I Bet You Look Good On The Dancefloor" zrzuciła z pierwszego miejsca na liście singli piosenkę Sugagbes "Push The Button", a stało się to w październiku 2005.

"Uwielbiamy ich, mimo tego, że strącili nas z pierwszego miejsca. Kiedy szefowie wytwórni poprosili nas, abyśmy pomyślały o jakiejś przeróbce na stronę B singla, od razu wiedziałyśmy, co nagramy" – powiedziały dziewczyny z Sugababes.

Utwór Arctic Monkeys przerobiła też inna żeńska grupa popowa - Girls Aloud ("Love Machine"), a stało się podczas sesji w BBC Radio 1.

Ehh....zajebiscie nie ma co Rolleyes czekamy.
Dobra, jedziemy ;>. Na początek - muszę Ci przyznać sporo racji

franek napisał(a):Jak zobaczylem tekst "Arctic Monkeys lepsi od The Beatles" (click!) to juz odechcialo mi sie w ogole sprawdzac co to za jedni.
Jak pisałem wcześniej sama promocja jest zastanawiająca, ale dopóki nie usłyszę całej ich płyty nie będę się o tym konkretnym zespole wypowiadał. Napiszę tylko, że ten singiel, który usłyszałem niczym nie różni się muzycznie od zeszłorocznych debiutów - Bloc Party, czy Maximo Park.
Sprecyzujmy - o które zespoły konkretnie Ci chodzi? Jak się domyślam o te pokroju właśnie Bloc Party, The Libertines, Razorlight, które na brytyjskim rynku pojawiły się rok, dwa lata temu?

Cytat:No ale jak mozna zbic forse, to w porzadku, biznes rzadzi sie swoimi prawami, wiadomo- sprytniejszy wygrywa. Tylko od kilku lat przybywa na rynku coraz to więcej nowych kapel zza kanalu, z ktorych jedynie pare wyroznia sie na plus (nie powielajac tak wkurzajaco patentow- taki Interpol bylby dobrym przykladem, ale sa z USA), a pozostale ciagna niemalze na jedna, wkurzajaca post-punkową i brit-popową nute (reasumujac: zrzynka od np. Oasis, Joy Division i Radiohead), definiujac swa muzyke jednym jakze 'waznym' przymiotnikiem "indie". (przyklady - Kaiser Chiefs, Bloc Party).
Zgadzam się, ale wiesz, indie to bardzo szerokie pojęcie, więc mam nadzieję, że nie definiujesz go tak, że indie = british new rock revolution. Ten nurt na Wyspach to faktycznie moda, która prędzej, czy później (a raczej prędzej) przeminie. Jak w moim przypadku jest teraz? Takie Bloc Party, Kaiser Chiefs, czy Razorlight przestały mnie bawić, choć w połowie zeszłego roku odstresowując się miło przy nich spędzałem czas - na początku robiły fajne wrażenie, ale gdy teraz próbowałem do nich wrócić już nie "chwyta". Nie wracam do nich prawie w ogóle i jest to najlepszy przykład przemijalności tego zjawiska, przecież tak mnie to przez jakiś czas jarało. Natomiast ciągle bawią mnie kapele pokroju Franz Ferdinand, Kasabian, Maximo Park, bo są w tym nurcie kapele słabe i gdy patrzy się na sprawę z dystansem - bardzo do siebie podobne, ale i naprawdę dobre, przy których miło spędza się czas.

Cytat:Cale to medialne przedsiewziecie to tragikomiczne (co piec lat srednio) poszukiwanie na sile zastepcow wszystkich wielkich zespolow, ktore rocka stworzyly.
Ok, tylko, że tak było już zanim pojawił się na Wyspach ten nurt... Krytycy i dziennikarze - z resztą nie tylko tam, ale i w Polsce - lubią na siłę przypinać komuś łatkę, porównywać do byłych gwiazd i nie kryjmy faktu, że wielu zespołom pozwala to osiągnąć jakiś sukces. Ale też o czym to świadczy? Dlaczego ja sięgnąłem po taką muzykę? Dlatego, że ciągle szukam czegoś świeżego, aktualnego, bo mimo bicia pokłonów i padania na kolana, słuchania np. Pink Floyd przez rok prawie bez przerwy, nienawidzę tak się zamykać. Wolę teraz wrócić do "Wish You Were Here" raz na pół roku i naprawdę mieć z tego przyjemność.
Od tyle razy wymienianych już tutaj przeze mnie kapel przeszedłem w głębiej w indie i odkryłem tam masę ciekawych zespołów - mniejsza już o to, że więcej reprezentuje scenę amerykańską, niż brytyjską. New Rock Revolution, jak zwał tak zwał to warstwa powierzchowna, nawet w Polsce trochę znana ; ), a głębiej jest o wiele ciekawiej.

Warto zwrócić również uwagę na najnowsze płyty Oasis i Blur, czyli potęg brytyjskiego brit popu. Są bardzo wartościowe, świetnie brzmią, szczególnie jeśli chodzi o Blur - są bardzo pomysłowe i przemyślane. Niektórym pokazują miejsce w szeregu na brytyjskim rynku ; ).

Cytat:Rynek muzyczny mniej wiecej co kilka lat podupada, totez probuje sie go ratowac, kreujac jakis nowy gatunek. Tym razem prasa muzyczna wymyslila chwytliwe pojecie 'niezalezny', bo i mozna to podciagnac nie tylko do samej muzyki, ale i do ogolnego zachowania, czy jak kto woli- subkultury. W koncu jakby nie bylo- imponujace slowo, ta cecha. A to pojecie wlasciwie w muzyce nie istnieje (ewentualnie slabsze osobniki plci meskiej moga na nie podrywac dziewczyny, cytujac tekst w pewnej fajnej dyskusji na ten temat z innego forum).
Tylko, że ogólnie pojęta muzyka indie, jak już pisałem to pojęcie bardzo szerokie i do niej zalicza się płyty wydane już pod koniec lat 90-tych. Uważasz, że rzeczywiście nie ma czegoś takiego jak indie rock, indie pop?
Heh, krytykujesz ten nurt, a z drugiej strony w innym temacie broniłeś Porcys, który jest siedliskiem chyba największych snobów uważających się za ALTERNATYWNYCH (celowo z dużych liter) i dla których im mniej znany zespół tym lepszy, a kiedy w Polsce znają go już na Screenagers przestaje być ciekawy ; ) (wiem, może trochę uprościłem, ale Porcys po prostu mnie irytuje). Najlepszy przykład to płyty z podsumowania zeszłego roku.
Wkurza mnie właśnie cała ta otoczka powstała w Polsce, gdzie ludzie zamiast po prostu słuchać muzyki prześcigają się i kłócą o to, kto jest bardziej alternatywny.

Cytat:Obecnie na eksperymenty, na wdrazanie nowych pomyslow moze sobie pozwolic tylko ten, kto ma kase (niezaleznym muzycznie mozna byc dopiero po wylansowaniu sie i zgarnieciu szmalu). A kto jej nie ma i chce byc popularny, idzie do wielkiej wytworni i prosi o wylansowanie.
Czy ja wiem, takie nowojorskie Clap Your Hands Say Yeah, które debiutowało w zeszłym roku samo wydało swoją płytę, za własne pieniądze i dopiero, gdy odnieśli na Zachodzie sukces ktoś nie znany ich przygarnął (nie przypomnę sobie jaka to firma).


Cytat:Teraz moze sie ktos przyczepic, ze jestem starym ortodoksyjnym ramolem, sluchajacym w kolko Deep Purple i Beach Boysow, wspominajacego dawne czasy, kiedy nagrywalo sie w 1974 audycje Kaczkowskiego w Trojce na tasmy. Bzdura. Tez jestem nastolatkiem. A w brytyjskiej muzyce rockowej i to calkiem niedawno tez niektore zespoly nagraly plyty, ktore juz teraz przeszly do historii. Najbardziej znane przyklady: The Verve, My Bloody Valentine, Mogwai, Radiohead, Slint, a nawet Coldplay... jak sie chce i umie, to mozna i nie trzeba wcale lansowac nowej mody (nie znaczy to, oczywiscie ze wszystkie w/w lubie- tylko stwierdzam fakt).
Widzisz mnie Radiohead ubóstwiane przez tłumy narazie nie rusza (choć przesłuchałem narazie pobieżnie jedynie dwa albumy, więc może jeszcze coś się zmieni). A jak wiesz Coldplay, czy Mogwai uwielbiam, ale nie przeszkadza mi to słuchać bardzo świeżego, energetycznego The Music (choć to zdecydowanie do new rock revolution się nie zalicza)

Cytat:http://terazrock.pl/index.php?id_page=5&...d31756ee6c
http://terazrock.pl/index.php?id_page=5&...ewsid=2842
)
Za The Strokes to ja serdecznie dziękuję, ble ;P, nie trawię.

Dobra, zapewne pogubiłem się w tym co miałem napisać, ale najwyżej później coś sprostuję.



A AM chcę przesłuchać ze zwykłej ciekawości, choć porównania do The Libertines, czy Bloc Party, tak średnią mnie zachęcają. Założyłem ten temat również po to, by wywołać dyskusję na temat tego zjawiska. Narazie częściowo mi się udało ; ).
I wrócę do słuchania "niezależnego" Modest Mouse ;P. Hehehe.
Pamiętacie Babylon Zoo? Kilka lat temu też pobili jakiś rekord Beatlesów(bodajże sprzedaży singla), i co?? kto dziś może powiedzieć o tym zespole poza tym że gdzieś tam słuszał "Spacemana" i ewentualnie "Animal Army", kto o nich pamięta?
Przyznam szczerze, że pierwszy raz słyszę o takim zespole ;D.

Eee, chyba trzeba zmienić tytuł tematu, bo AM jest już na dalszym planie ; ).
Nie cytowalem wszystkiego, tam gdzie nie cytowalem to przyznaje racje.

Kamael napisał(a):Jak się domyślam o te pokroju właśnie Bloc Party, The Libertines, Razorlight, które na brytyjskim rynku pojawiły się rok, dwa lata temu?
na przyklad

Kamael napisał(a):Zgadzam się, ale wiesz, indie to bardzo szerokie pojęcie, więc mam nadzieję, że nie definiujesz go tak, że indie = british new rock revolution
nie definiuje niczego slowem "indie", proste.

Kamael napisał(a):Dlatego, że ciągle szukam czegoś świeżego, aktualnego, bo mimo bicia pokłonów i padania na kolana, słuchania np. Pink Floyd przez rok prawie bez przerwy, nienawidzę tak się zamykać. Wolę teraz wrócić do "Wish You Were Here" raz na pół roku i naprawdę mieć z tego przyjemność.
No tak, sam tez slucham np. Dreamów dosc rzadko. Poza tym, czy swieze=modne ? OK, ale tu juz roznica swiatopogladowa, wiec nie mozemy sie pozerac, kto ma racje. Wiadomo, fajnie wiedziec, "o co kaman" i nie moge miec do nikogo pretensji. Sam np. jestem na etapie poznawania plyt sprzed 5-15 lat (nie wychodze z zalozenia, ze jak znam kanon, to juz odpuszczam), totez moge do wszystkich poprzednich trendow nabrac jakiegos dystansu i sprawdzic, czy ich muzyka sie broni. Historia mimo wszystko dosc surowo ocenia muzyke, lepiej niz krytycy, zwlaszcza ci jednego sezonu. Owszem, siegam po nowosci- ale zazwyczaj sa to rzeczy sprawdzone wczesniej, bez wielkiej otoczki medialnej. Mnie to na przyklad zniecheca. Ale rozumiem, przeciez nie moge niczego zabronic, narzucac, sugerowac, przekonywac ze mam racje- to byloby smieszneSmile

Kamael napisał(a):Tylko, że ogólnie pojęta muzyka indie, jak już pisałem to pojęcie bardzo szerokie i do niej zalicza się płyty wydane już pod koniec lat 90-tych. Uważasz, że rzeczywiście nie ma czegoś takiego jak indie rock, indie pop?
Tak! Pojecie indie w muzyce nie istnieje. Rownie "indie" w takim razie sa Velvet Underground. Czy rzeczywiscie tak potrzebny jest ten przymiotnikSmile ?

Kamael napisał(a):Heh, krytykujesz ten nurt, a z drugiej strony w innym temacie broniłeś Porcys, który jest siedliskiem chyba największych snobów uważających się za ALTERNATYWNYCH (celowo z dużych liter) i dla których im mniej znany zespół tym lepszy, a kiedy w Polsce znają go już na Screenagers przestaje być ciekawy ; ) (wiem, może trochę uprościłem, ale Porcys po prostu mnie irytuje). Najlepszy przykład to płyty z podsumowania zeszłego roku.
A bronilem porcys. Bo podsumowania maja oryginalne (rzygac mi sie juz chcialo od Surfjana Stevensa na 1), poza tym naprawde sie orientuja w tym, co robia, znaja raczej wszystkie CD na biezaco i nic dziwnego, ze maja szersze mozliwosci, a tym samym wiekszy wybor. Heheh, no i Junior Senior to zaden "niezal", bardziej smiem twierdzic, ze wiocha, no ale mam od nich odmienny gust i bawie sie raczej przy czym innym. Ponadto, Borys i spolka potrafia doceniac klasyke, co jest niestety obce sporej czesci dzisiejszej "indie" subkultury. Wiadomo, ze to co robia, caly lans, pozowanie na kosmopolitow to zajezdza cholernie snobizmem w celu podniesienia wlasnego ego, tak samo recenzje, w ktorych o muzyce zwykle jest 20% calego tekstu (a jestem pewien, ze gdyby chcieli, to by mogli takie screenagers merytorycznie wykonczyc, ale oni wola bawic sie slowem), ale nie moge nie stwierdzic, ze kilka artow na przyklad podoba mi sie (zobacz o Niemenie, chociazby). A zreszta, kto im tego broni, lansowania sie ? Nikt, mozna sie przyczepic zaledwie do wartosci ich tekstow i skrytykowac ich tworczosc. Aha, przegladajac ich forum od czasu do czasu mam mozliwosc darmowego nabijania sie z postow czytelnikow tegoz magazynuSmile A z drugiej strony - np. Ty jestes niemalze skrajnymSmile sympatykiem screenagers - a sam nie przepadam szczegolnie ani za jednym portalem, ani za drugim, przez co moge miec jakis dystans.

Kamael napisał(a):Wkurza mnie właśnie cała ta otoczka powstała w Polsce, gdzie ludzie zamiast po prostu słuchać muzyki prześcigają się i kłócą o to, kto jest bardziej alternatywny.
Dokladnie, szczegolnie w kontekscie Polski. Dlatego np. pare dobrych polskich kapel (niekoniecznie nawet tzw. 'alternatywnych') jest od razu skreslanych przez niektore media, bo wiadomo, ze liczy sie tylko Scianka.

Kamael napisał(a):Czy ja wiem, takie nowojorskie Clap Your Hands Say Yeah, które debiutowało w zeszłym roku samo wydało swoją płytę, za własne pieniądze i dopiero, gdy odnieśli na Zachodzie sukces ktoś nie znany ich przygarnął (nie przypomnę sobie jaka to firma).
W Stanach maja wieksze i bardziej prezne "podziemie" (np. internet= mamy tylko juz wymienione screenagersy, porcysie i dwa inne mniejsze magazyny, gazet muzycznych/zinow nikt nie kupuje, bo specjalnie nie ma czego).

Kamael napisał(a):Widzisz mnie Radiohead ubóstwiane przez tłumy narazie nie rusza (choć przesłuchałem narazie pobieżnie jedynie dwa albumy, więc może jeszcze coś się zmieni).
Mnie Radiohead tez nie rusza, dobrze ze ani Ty, ani ja nie boimy sie tego powiedziec. Za cos takiego w srodowisku "niezal" z ustawy juz mielibysmy przechlapaneSmile

Kamael napisał(a):A jak wiesz Coldplay, czy Mogwai uwielbiam, ale nie przeszkadza mi to słuchać bardzo świeżego, energetycznego The Music (choć to zdecydowanie do new rock revolution się nie zalicza)
Totez nie uderzam do Ciebie- tylko do samego zjawiska.

Cytat:Hehehe.
powiedzial pan Jacek GmochSmile
ja osobiscie, staram sie naprawde, probuje sluchac tych wszystkich "fenomenalnych" "monumentalnych" mlodych zespolow: Kaiser Chefs, The Strokes, Franz Ferdinand czy wlasnie Arctic Monkeys i popadam w szok. Dla mnie takie granie jest nudne, wtorne, bez polotu, niepotrzebne i glupie. Nie rozumiem tego fenomenu, nie jestem w stanie pojac czym sie ludzie podniecaja. To wszystko juz bylo, a oni odgrzewaja pierogi po raz 12089410249. Czy ktos mi to wyjasni?
Np. jaSmile

Fenomen Franza Ferdinanda w miare rozumiem, bo wreszcie ktos zrozumial, aby grac bardziej wesolo i nieskomplikowanie do potanczenia.
A granie to mimo wszystko jest potrzebne, bo napedza rynekSmile i jest sporo ludzi, ktorym sie to podoba, nawet jesli to jest moda. jesli nie dorabiaja sobie jakis ideologii do tego itd., nie wywyzszaja sie z racji sluchanej muzyki to przeciez nie mozna miec nic przeciwko- wrecz przeciwnieSmile
no i zawsze sie znajda jakies dwa, trzy dobre mainstreamowe zespoly.
I nie po raz 12089410249 (bo dotychczas np. do post-punka takiego to sie malo kto nie-bezposrednio odwolywal) tylko po raz drugi, maks- trzeci. mozna im na sile przyporzadkowywac etykietke neo-, nu- itd., ale to sie wg mnie mija z celem.
Przesluchalem kolejny raz płytę AM. Robi sie coraz trudniej, posklejanie The Strokes, FF, Kaiser Chiefs, KOL w jednym i zeby chociaz dawalo to dobry efekt. Niestety, wtornosc jaka bije z tego albumu jest wprost powalajaca. Ze dwa fajne kawalki, a reszta hm...kotlety


Ma ktos oprocz mnie zaznaczam, z czystej ciekawosci tę płyte??
franek napisał(a):
Kamael napisał(a):Dlatego, że ciągle szukam czegoś świeżego, aktualnego, bo mimo bicia pokłonów i padania na kolana, słuchania np. Pink Floyd przez rok prawie bez przerwy, nienawidzę tak się zamykać. Wolę teraz wrócić do "Wish You Were Here" raz na pół roku i naprawdę mieć z tego przyjemność.
No tak, sam tez slucham np. Dreamów dosc rzadko. Poza tym, czy swieze=modne ?
Teraz nie bardzo rozumiem o co z tym pytaniem chodzi. Dla mnie fakt, że jakiś zespół w pewnych kręgach jest modny nic nie znaczy. A "świeży" w moim słowniku należy rozumieć w tym kontekście, jako zawierające dużo energii, proste (nie mylić z prostackie), często wesołe, czasem ironiczne (patrz: zespół Art Brut, który również debiutował w zeszłym roku, a który stosuje w stosunku do swojej twórczości autoironię - sam jakby wyśmiewa to, co gra ; )).

Cytat: Wiadomo, fajnie wiedziec, "o co kaman" i nie moge miec do nikogo pretensji. Sam np. jestem na etapie poznawania plyt sprzed 5-15 lat (nie wychodze z zalozenia, ze jak znam kanon, to juz odpuszczam), totez moge do wszystkich poprzednich trendow nabrac jakiegos dystansu i sprawdzic, czy ich muzyka sie broni.
I ja właśnie co raz lepiej poznaję muzykę właśnie od lat 90-tych do teraz i twierdzę, że jest tam masa dobrego - przynajmniej dla mnie.
Cytat:Owszem, siegam po nowosci- ale zazwyczaj sa to rzeczy sprawdzone wczesniej, bez wielkiej otoczki medialnej. Mnie to na przyklad zniecheca. Ale rozumiem, przeciez nie moge niczego zabronic, narzucac, sugerowac, przekonywac ze mam racje- to byloby smieszneSmile
A ja sięgam po nowości bardzo chętnie, wydaje mi się, że dobrze się w nich orientuję. Z tą wielką otoczką medialną nie przesadzaj, taką miała może nowa płyta Franza, który w Polsce debiutem dobrze się pokazał i stał się szerzej znany. Otoczkę ma pewnie promowane przez Teraz Rock The Strokes, ale poza tym? Ile osób w Polsce odwiedza takie serwisy jak Porcys, Screenagers, czy czyta Popup Magazine (tak btw, bardzo dobry magazyn)? Ilu zna te wszystkie przywoływane przez nich zespoły?

Cytat:Tak! Pojecie indie w muzyce nie istnieje. Rownie "indie" w takim razie sa Velvet Underground. Czy rzeczywiscie tak potrzebny jest ten przymiotnikSmile?
Naprawdę tak Ci przeszkadza? ;D
Cytat:A bronilem porcys. Bo podsumowania maja oryginalne (rzygac mi sie juz chcialo od Surfjana Stevensa na 1)
Taaa, oni to zaszaleli i dali Sufjana na miejscu 8 wychwalając pod niebiosa (cytuję: "Stworzył wielokontekstowe dzieło, wychodzące jak mało które poza krążek i zawartość muzyczną (to, co się dzieje na koncertach, artwork, biografia muzyka)") - rzeczywiście wielka różnica ;P. Ja dodam tylko odnośnie Sufjana, że przesłuchałem "Come On Feel The Illinoise!" i nie rozumiem, dlaczego wszyscy tak się podniecają. Chyba nie jestem wystarczająco alternatywny/niezależny ; ).

Cytat:Ponadto, Borys i spolka potrafia doceniac klasyke, co jest niestety obce sporej czesci dzisiejszej "indie" subkultury.
Tak, głównie prog rock jest be i już nie trendy ; ). Ale czy Porcys jakoś szczególnie docenia klasykę to nie wiem, nie zauważyłem.
Cytat:A z drugiej strony - np. Ty jestes niemalze skrajnymSmile sympatykiem screenagers - a sam nie przepadam szczegolnie ani za jednym portalem, ani za drugim, przez co moge miec jakis dystans.
Czy skrajnym? Nie powiedziałbym, po prostu odpowiada mi formuła Screensów i tyle. Ten serwis też ma wiele wad, nie przeczę - często schematyczne recenzje (choć ostatnio się poprawili), na siłę porównywanie do innych zespołów, co wkurza mnie niesamowicie, ale ogólnie cała formuła bardzo mi odpowiada. Dzięki niemu i tamtejszemu forum poznałem kilka naprawdę ciekawych zespołów.

Cytat:
Kamael napisał(a):Widzisz mnie Radiohead ubóstwiane przez tłumy narazie nie rusza (choć przesłuchałem narazie pobieżnie jedynie dwa albumy, więc może jeszcze coś się zmieni).
Mnie Radiohead tez nie rusza, dobrze ze ani Ty, ani ja nie boimy sie tego powiedziec. Za cos takiego w srodowisku "niezal" z ustawy juz mielibysmy przechlapaneSmile
Tak, zapewne zostalibyśmy zaorani przez true fanów ; ). Przed kilkoma godzinami z okazji tego, co wcześniej napisałem sięgnąłem po "Ok Computer" i cholera naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak wielu twierdzi, że to najlepszy album lat 90-tych (np. redaktorzy i czytelnicy na Screensach). Mnie w ogóle nie zachwyca.
Cytat:"Ok Computer" i cholera naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak wielu twierdzi, że to najlepszy album lat 90-tych

Tłucz razy x-naście, zrozumiesz. Może rzeczywiście, nie jest albumem lat 90, co nie zmienia faktu, że to świetny krążek :>
Jak narazie przesłuchałem kilka razy i nie chwyciło ; ), ale ok - jak wiadomo nie należę do osób, które szybko odrzucają początkowo nie zachwycające płyty tak więc jeszcze będę walczył ;D.
Stron: 1 2 3