Jednym zdaniem: Co sądzicie o zespole The Doors. Ja ich uwielbiam. Nie jest to może typowy rock, ale jak dla mnie są rewelacyjni. Momentami trochę denerwujące klawisze, ale z drugiej strony są one ich cechą charakterystyczą. Ulubieone utwory : Riders on the storm, teh end, people are strange, strange days, light my fire, break on through, hello i love you i oczywiście alabama song

. To chyba wszystko.
Hmm.....Wstyd przyznać, ale znam tylko jedną piosenkę...Light my fire. Ale przynajmniej mi się podoba

Dla mnie może sobie grać, ani grzeje ani ziębi
"Riders on the storm" - utwór dla mnie kultowy. Klasyka nad klasykami. A do tego jeszcze "Break On Through".
Co tu dużo mówić - Doorsów bardzo lubię.
Dziwne ze nikt nie wspomina o masakrycznym The End,.. polecam rowniez film, miodny jest.
Moja fascynacja Doors'ami a zwłaszcza Morrisonem, miała swój początek w... autobusie PKS na linii Łódź-Turek, którym jechałem do rodziny kumpla do Uniejowa. Nie chcąc wypakowywać schowanej głębiej książki, wstąpiłem przed wyjazdem do kiosku by kupić sobie coś na drogę do czytania. Wybór padł na lipcowy numer Teraz Rock. Z wkładką o The Doors właśnie.
Po lekturze owej wkładki utwierdziłem się w przekonaniu, że Jim należał do naprawdę nietuzinkowych postaci. Przede wszystkim był człowiekiem wielopłaszczyznowym, o bogatym życiu duchowym i skomplikowanej osobowości. Zaliczano go do najbardziej inteligentnych i oczytanych rockmanów wszechczasów. Świadczą o tym zresztą tytuły jego piosenek oraz sama nazwa zespołu - często odbijały się w nich literackie fascynacje Morrisona. W jednym z wywiadów potrafił zrobić wykład na temat początków teatru antycznego i uzasadnić, że podobną funkcję spełnia współczesny koncert rockowy. W innych rozmowach często wysnuwał przemyślane i, jak pokazał czas, trafne teorie:
"(...)Muzyka rockowa zapędziła się w ślepy zaułek, gdzie każdy jest dobry, każda grupa, która da się szerzej poznać jest wielką grupą i nikt nie wychyla się ponad tłum(...)za pięć czy dziesięć lat pojawi sie coś zupełnie nowego. Nowa generacja będzie potrzebowała własnych środków wyrazu. Nie potrafię powiedzieć, jak to będzie brzmiało, ale sprokurują brzmienia, które tak będą górowały nad rockiem, jak rock nad rock and rollem i znajdą jakieś nonsensowne słowo, by to nazwać. I to będzie muzyka(...)Każda generacja musi mieć swoją dziką rebelię."
Wrażenie robił talent poetycki Jima. Facet wykazywał bardzo wysoką świadomość społeczną. Nigdy nie pisał na płytkie tematy. Jego twórczość wymagała od odbiorcy myślenia. Jak napisano o nim swego czasu w magazynie Vogue: "Jego piosenki są dziwne, wypełnione czymś w rodzaju freudowskiego symbolizmu, poetyckie ale nie - ładne, nawiązujące do seksu, śmierci, transcendencji.". Jednak w piosenkach Jima wyczuwa się jakiś taki specyficzny mrok, trafiający w najbardziej ukryte sfery podświadomości, w ludzkie przeżycie i lęki; mrok niepokojący, choć nie wiadomo dlaczego... Zetknięcie z jego poezją zmusiło mnie ponadto do zaplanowania reform w swoich własnych wierszach.
Najbardziej jednak zdziwił mnie fakt, że w nakreślonym przez autora wkładki obrazie Jima Morrisona znajdywałem cząstki samego siebie... Podobne spostrzeżenia odnośnie otaczającej mnie rzeczywistości... ta sama odwieczna fascynacja ludzką psychiką i umysłem... sporadycznie podobna ekstrawagancja... identyczna wrażliwość i romantyzm, i niestety wynikające z tego identyczne skłonności do depresji i zachwiań psychicznych...
Acrid napisał(a):Dziwne ze nikt nie wspomina o masakrycznym The End,.. polecam rowniez film, miodny jest.
Fakt, jak można było zapomnieć. Prawie 12 minut... Bardzo ładny utworek.
Taaa The Doors. Zespół niesamowity jak na lata 60 . Ta psychodelia i ten styl. Mieszanka jazzu, bluesa i wczesnego rocka(raczej w stronę Stonesów). The End - świetny klimat no i ten punkt kulminacyjny(Father - Yes Son

)Ich koncerty były niesamowite. Te improwizacje(liryczne i muzyczne). Oni naprawdę otworzyli drzwi percepcji...
Hehehe... Tekst z "Hello, I love you" po prostu mnie rozwala. Pewnie słyszeliście.
"Hello, I love you. Want you tell me your name?"

Bardzo lubię, po bracie dwie płyty mam
a film świetny naprawdę, Val Kilmer odpalił niezłą rolę
film niezly, muzyka niezla i czasem potrzebna.
otworzyli drzwiczki, to trza czasem wskoczyc i popatrzec na te percepcje.
The Doors - stare dzieje,nie powiem żebym się specjalnie fascynował ich muzyką.Teksty Morrisona owszem,są niezłe,ale to nie dla mnie.
moja przygoda z doorsami rowniez zaczela sie od przeczytania artykulu w teraz rocku
od tego momentu przez cale wakacje nic innego nie sluchalam

dla mnie sa genialni
wyobrazcie sobie ze kilka lat temu bylam na grobie morrisona w paryzu ale ku*** mloda i glupia bylam nawet zdjecia nie mam

chyba cale zycie bede zalowac...
a najlepsza piosenka oczywiscie the end - powala na kolana
entropia napisał(a):a najlepsza piosenka oczywiscie the end - powala na kolana
Trudno było by się nie zgodzić
