Forum Rockmetalshop

Pełna wersja: Concept albumy wszech czasów
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
W najnowszym Teraz Rocku możemy znaleźć ciekawy artykuł na temat najlepszych concept albumów wszech czasów. Chciałbym zaproponować podobną zabawę na forum. Niech każdy z Nas wypisze mnimum 10 ulubionych albumów tematycznych, najlepiej z krótkim uzasadnieniem dlaczego akurat ta płyta (chociaż do trzech pierwszych) itp. - czyli takie kolejne nudne zestawienie ; ). Może ja zacznę:

[Obrazek: pinkfloydthewall4bb.png]

1. Pink Floyd - "The Wall"
Myślę, że pierwsza pozycja tej płyty nie jest żadnym zaskoczeniem ; ). Teksty to po prostu cud, miód i orzeszki - najlepsza warstwa literacka jaką kiedykolwiek czytałem, do tego okraszona świetną, niebanalną muzyką co czyni ten album moim numerem I wśród płyt tematycznych.

[Obrazek: thickbrickjpeg0zv.jpg]

2.Jethro Tull - "Thick As A Brick"
Drugie miejsce może być mimo wszystko zaskoczeniem, gdyż o wyborze tej płyty stanowiła głownie muzyka, nie zaś warstwa tekstowa, choć ta także jest bardzo interesująca (Polecam świetny przekład). Cóż można więcej powiedzieć - album legenda, genialny wokal Andersona i fenomenalne wykorzystanie fletu oraz świetne kompozycje udowadniające jedynie, że pan Ian ma prawie nieograniczony zmysł muzyczny. Właściwie miałem ogromny dylemat, którą płytę wybrać jako miejsce I, ostatecznie wybór padł na Floyd'ów, ale nadal mam pewne wątpliwości ; )

[Obrazek: 1235gk.jpg]

3.Rick Wakeman - "Journey To The Centre of The Earth"
Hmm .. zdziwieni ? To normalne ; ). Możecie zapytać "czemu akurat Wakeman, a nie np. "Tales From Topographic Oceans" Yes ?" Odpowiedź jest bardzo prosta - mimo, że płytkę znam stosunkowo niedługo od razu zapałałem do niej uwielbieniem. G e n i a l n e klawisze, świetna opowieść + fenomenalne orkiestracje, co daje razem fantastyczny krążek, który szturmem przedarł się na 3cią pozycję ; ).

4. Marillion - "Clutching At Straws"
5. Yes - "Tales From Topographic Oceans"
6. Lao Che - "Powstanie Warszawskie"
7. The Mars Volta - "De-Loused In The Comatorium"
8. The Who - "Tommy"
9. Camel - "Dust And Dreams"
10. Jethro Tull - "Aqualung"
Moja czołówka concept-albumów:

1. Pink Floyd - The Wall

[Obrazek: ACF696.jpg]

Opisana historia, muzyczny geniusz oraz precyzja wykonania to wszystko co sprawia iż album ten jest jednym z najgenialniszych dokonań muzycznych wszechczasów. Piewcom przreklamowania Ściany odpowiadam: tej płyty nie da się przreklamować

2. Dream Theater - Metropolis - Scenes From A Memory

[Obrazek: cover_18541224122005.jpg]

Szczytowe dokonanie Dreamów. Połączenie nieziemskiej techniki, wyciskającego łzy klimatu oraz metalowego brzmienia. Opowieść o mężczyźnie którego sny o morderstwie dokonanym przed wielu laty okazują się jawą w teraźniejszości. Krytycy DT zarzucający im przerost formy nad treścią prawdopodobnie nigdy nie przesluchali tej płyty na spokojnie, samotnie, w zaciemnionym pokoju by w pełni wczuć się w jej treść ... bo ta płyta to przede wszystkim treść ... Na kolana...

3. Marillion - Misplaced Childhood

[Obrazek: cover_44182432005.jpg]

Muzyka chwytająca za serce i trzymająca je w uścisku od pierwszego numeru po finałowy. Opowieść o z jednej strony beztroskich, lecz jakże często zagmatwanych, pełnych rozterek i zawodów dzieciństwie. Każdy z muzyków wzniósł się tu na wyżyny swoich zdolności, a Fish wreszcie wyszedł spod presji naśladownictwa Petera Gabriela. Majstersztyk...

4. Ayreon - Human Equation

[Obrazek: cover_5830231342004.jpg]

20 utworów, 10 różnych wokalistów i wokalistek (z różnych kapel m.in. Opeth czy Dream Theater), muzyka ocierająca się o wszelakie kanwy rockowego grania (od progresu i folku po gotyk i metal). Wspaniałe partie wokalne, urzekajace motywy muzyczne, cytaty z muzyki klasycznej a wszystko po to by opisać po kolei 20 dni istoty śniącej o swoim przebudzeniu ze śpiączki. I oczywiście po to by zachwycić słuchacza...

5. Porcupine Tree - In Absentia

[Obrazek: ACF882.jpg]

Sam Wilson dementuje iż jest to koncept album, ale ja z szacunku dla tej wspanialej kapeli podciągnę go pod ten ranking. Tym bardziej że jest tutaj zawarta opowieść o ni to o seryjnym mordercy, ni to o rozkladzie jego rodziny. Muzycznie znam lepsze płyty Porków ale ta dociera do mnie coraz bardziej z każdym przesluchaniem. Wielu zarzuca jej że zbyt dużo tu ostrych gitar. Ale przecież i klimatycznych momentów tu sporo. Wilsonowska magia rozpościera się tutaj i ogarnia słuchacza, od czasu do czasu wybijając go jakimś mocniejszym riffem. Płyta dla każdego...

6. Pink floyd - Dark Side Of The Moon

[Obrazek: cover_219223112005.jpg]

Tutaj już chyba wszystko zostało powiedziane. Arcydzieło w skali wieku.

7. Pink Floyd - Animals

[Obrazek: cover_2916223112005.jpg]

Bardzo niedoceniana płyta, a szkoda bo muzyka wspaniała a iście orwellowska tematyka podziału społecznego na Psy, Świnie i Owce poraża swoją dosadnością.

8. Pink Floyd - Final Cut

[Obrazek: home--jinzora--www--music--Psychadelic--...50x150.jpg]

Antywojenne arcydzieło Watersa utrzymane w klimacie muzyki będącej rozwinięciem Ściany. Słucha się jednym tchem...

9. Marillion - Clutching At Straws

[Obrazek: al0000011104_large.jpg]

Żadna inna plyta (no oprócz może PF - TDSOTM) zarówno muzycznie jaki i textowo nie oddaje istoty ludzkiej samotności. Doskonała do słuchania przy samotnym upijaniu się w trupa ;}

10. Pain Of Salvation - BE

[Obrazek: pic709.jpg]

Jedna z najdziwniejszych propozycji ostatnich lat. Jednak po pokonaniu udziwnienia tego labumu na ktorym mamy, i orkiestrę, i chóry, i ostre riffy, i wyciskające łzy klimaty. Polecam wszelkim eksperymentatorom.

11. Roger Waters - Radio K.A.O.S.

[Obrazek: waters_radio_kaos.jpg]

Kolejna antywojenna propozycja floydowca ukazująca bliskość nuklearnej zagłady. Muzycznie nieco osadzona w klimatach lat 80-tych ale, przynajmniej mnie, dramaturgia tej płyty (a zwlaszcza wstrząsający finał) powala...

12. Genesis - The Lamb Lies Down On Broadway

[Obrazek: cover_5235112332005.jpg]

Osobiście wolę Selling England By The Pound, ale ta jest równioe urzekająca w swej mrocznej, zagmatwanej i muzycznie i textowo opowieści...

13. Nocturnus - The Key

[Obrazek: 130160.jpg]

Jeden z niewielu concept albmumów spod znaku Death Metal. Bajeczna technika, piekielny żar, masakrujący wokal i bluxniercza opowieść o podróżniku w czasie opętanym wizją zabicia Jezusa ;}

14. Queen - A Night At The Opera/A Day At The Races

[Obrazek: queen_opera.jpg]

[Obrazek: Queen_ADayAtTheRaces.jpg]

Dwie płyty tworzące jedną całość, zawierające doslownie wiekszość ze starych największych przebojów Mercurego ispółki. Magia...


Jest tego jeszcze trochę ale te są ścisłą czołówką. Szkoda że takie tuzy jak np. King Crimson nie nagrały żadnego albumu typowo koncepcyjnego, choć In The Court..., Lizard czy Lark's Tongues w pewnym sensie są takowymi i na pewno znajdoway by się na mej liście...
To prawda, King Crimson niestety nie udało się nagrać żadnego concept albumu, choć na niektórych serwisach w takich rankingach czasami widzę wymieniane np. "In The Court of The Crimson King" bądź "Lark's Tongues In Aspic". Ja jednak postawiłem na "100 % concepty", ale gdyby w.w płyty znalazłyby się w moim zestawieniu to zapewne okupywały by miejsce I ; ).

Co do Twojej listy Buubi to wydaje mi się ona bardzo ciekawa. Szczególnie podoba mi się uwzględnienie płyt Queen'u oraz Porcupine Tree, a boli natomiast wyższa pozycja "Misplaced Childhood" niż "Clutching At Straws" ; ). Ale, kurcze braku jakiegokolwiek albumu Jethro Tull nie mogę Ci wybaczyć ; ).
Hehe Misplaced jest dla mnie bardziej osobisty. Własciwie te płyty Marillionu sa dla mnie na równi (wraz ze Script...) ale musiałem tu nadać jakąś kolejność. Co do Jethro Tull czy Yes bardzo sobie cenię te grupy (Close To The Edge i Aqualung zapodaję dość często) ale nigdy mnie nie wciągnęły tak bardzo jak PF, KC, PT czy DT. Prawdopodobnie z powodu wokalistów, którzy pomimo iż są genialni w tym co robią, to jak dla mnie troszkę są, że tak powiem, zbyt piskliwi. Wolę pełniejsze wokale typu Wetton czy Wilson, ostrzejsze typu LaBrie (zwłaszcza na nowszych płytach DT) czy bardziej "sercowe" w stylu Gabriela czy Fisha. Nie umniejsza to jednak iż i Yes i Jethro Tull to absolutni geniusze...
Cytat:ale nigdy mnie nie wciągnęły tak bardzo jak PF, KC, PT czy DT
A mnie naprzykład nigdy nie porwała muzyka Dream Theater jak King Crimson, Porcupine Tree, Jethro Tull itp. Zapewne jest to także spowodowane - tak jak w Twoim przypadku - wokalem. Chociaż np. takie "Scenes From A Memory" ubóstwiam ; ). No, ale cóż - ilu słuchaczy tyle gustów.


Cytat:Prawdopodobnie z powodu wokalistów, którzy pomimo iż są genialni w tym co robią, to jak dla mnie troszkę są, że tak powiem, zbyt piskliwi. Wolę pełniejsze wokale typu Wetton czy Wilson, ostrzejsze typu LaBrie (zwłaszcza na nowszych płytach DT) czy bardziej "sercowe" w stylu Gabriela czy Fisha. Nie umniejsza to jednak iż i Yes i Jethro Tull to absolutni geniusze...
No, tak zgadzam się tylko jedno mnie trapi ... Głos Andersona (Iana) piskliwy ? Co do Jon'a, to oczywiście zgadzam się, choć Yes uwielbiam głównie za wokal i za jego barwę ;). Gdybym miał już się przyczepić do wokalu Iana to zapewne powiedziałbym, że ma raczej "skrzekliwy" głos, ale na pewno nie piskliwy, ale to tylko takie moje odczucie.
ooo jutro wypłodze jakąś liste, na pewno znajdzie sie tam "The key", "Thick as a brick", może też "Mrowisko" KLANu... zobaczymy Smile
"Thick As A Brick" obowiązkowo :D

Ja sobie właśnie przypomniałem, że przecież mamy rodzime dwa świetne albumy koncepcyjne wydane przez zespół Riverside pt. "Out Of Myself" oraz "Second Life Syndrome". Może nie jest to ten sam poziom co Marillion albo Pink Floyd, ale także zasługuje na uwagę. Szczególnie, że rzadko się zdarza, żeby jakiś Polski zrobił taką karierę (w tak krótkim czasie) na zachodzie, coś musi jednak być w tej muzyce ; )

EDIT:
A co tam, niech stracę, ale uznam ten album za concept:
Zaszczytne pierwsze miejsce na mojej liście otrzymuje (werble):

[Obrazek: court2052uj.jpg]

1.King Crimson - "In The Court of The Crimson King"
Cóż można powiedzieć o tej płycie ... Kiedy ten album został wydany wstrząsnął całym muzycznym światkiem. Muzyka oraz świetne słowa zawarte na tej płycie nadal nas fascynują i przerażają, przenosząc w inną, odległą rzeczywistość. Teksty opowiadają o apokaliptycznym końcu świata, zatraceniu się człowieka. Przedstawiają świat przepełniony okrucieństwem, lękiem, grozą, bólem itp. O wyzbyciu się jakichkolwiek wartości, czyli okropnej, mrocznej i czarnej rzeczywistości którą stworzył King Crimson. Album jest po prostu wyjątkowy, wzbudza atmosferę podświadomego strachu, przeróznych wyobrażeń itp. Tych zaskakujących i bajecznych przeżyć, których doznaje człowiek podczas słuchania tej muzyki nie mogę opisać słowami. Zapewne jest to jedna z najbardziej fasynujących i intrygujących pozycji w historii rockowej muzyki.

No, tyle chciałem napisać. W tej chwili "The Wall" i reszta albumów spada na niższe pozycje ; ).
właśnie nie wiedziałem czy uznać ITCOTCK za concept, pierwszy żeś się odwarzył umieścić ten album.
Nie będę nic dopisywał, bo twoje komentarz jest jak najbardziej właściwy. Big Grin

Ktoś tu wspominał o 'Powstaniu Warszawskim' Lao Che. A 'Gusła'?? Cała płyta ma dość specyficzny mroczny klimat (no może poza 'Klucznik'), klimat Dziadów, Guseł Big Grin , Mickiewiczowski. Poprzez tematykę tego albumy, bardzo dobre teksty, archaiczne (no jak by to było w współczesnych słowach zawarte to trochę dziwne by to było) 'Gusła' jest jedną z najbardziej oryginalnych płyt na polskiej scenie. Jak już się wspomina 'Powstanie Warszawskie' to 'Gusła' również muszą być.
Niemal wraz z nagranie "The Wall" Roger Waters zaprezentował reszcie zespołu dwa demo-materiały - concept albumy. Jeden z nich miał być kolejną płytą Pink Floyd, drugi solowa płytą Watersa. Zespół wybrał dla siebie to co usłyszeliśmy na "Final Cut". Drugi materiał Waters wydał jako swój solowy concept-album okraszony dość ciekawą okładką.

Roger Waters - The Pros & Cons of Hitch-Hiking

[Obrazek: Roger_Waters_Pros_Cons_HH.jpg]

Powiem krótko: Klimat jest taki sam jak na ścianie i Final Cut. Brak tu może nieco gitary Gilmoura ale przecież na gitarze gra tutaj sam Eric Clapton i chyba nie musze nic więcej o tym jegomościu pisać Smile. Muzyka powala i aż dziw bierze że ta płyta jest dziś tak mało znana, bo muzycznie jest w prostej linii kontynuacją "The Wall" i "Final Cut". Płytę tą spokojnie mozna traktować dosłownie jako płytę Floydów pozycjonując ją w czasie pomiedzy Final Cut a Momentary Lapse Of Reason. Z pewnością jest o całe niebo lepsza (nie boję się tego stwierdzić - posłuchajcie i sami oceńcie) niż nowa plyta Gilmoura, nawet pokuszę się o stwierdzenie że kladzie ją na łopatki w każdym calu. Textowo płyta opowiada o marzeniaxch sennych typowego człowieka konca XX wieku z jego rozterkami i niepokojami, a wszystk odzieje się nad ranem pomiędzy 4:30 a 5:11...

Podkreslam:

ABSOLUTNY MUS DLA KAŻDEGO FANA PINK FLOYD I ZARAZEM NAJLEPSZA PŁYTA Z WSZYSTKICH SOLOWYCH PROJEKTOW MUZYKÓW PINK FLOYD !!!
Balzac - zgadzam się, albumy Lao Che to najoryginalniejsze wydawnictwa polskiego rynku ostatnich lat, jednak czy "Gusła" realizują się jako concept album? Nie do końca. Jeśli się uprzeć, jako temat przewodni można by potraktować średniowiecze (chociaż brak tu konkretnej historii) Poza tym, ta płyta jest bardzo zróżnicowana muzycznie i w zasadzie nie ma połączenia między poszczególnymi utworami (np. "Klucznik" i następująca po nim "Wiedźma" - zupełnie różne bajki) Za to "Powstanie Warszawskie" jako concept realizuje się wyśmienicie.

Moja lista przedstawia się następująco:


1. [Obrazek: B000006TRV.03.LZZZZZZZ.jpg]

O tym albumie powiedziano już chyba wszystko. Świetnie opowiedziana historia zarówno pod względem tekstowym jak i muzycznym. Dodatkowe efekty dźwiękowe takie jak rozmowa telefoniczna czy odgłosy dewastacji mieszkania uwiarygodniają opowieść o losach Pinka, a także poruszają naszą wyobraźnię. Zmusza do refleksji. Czapki z głów!

2. [Obrazek: laoche.jpg]

Już dawno żadna płyta nie wywarła na mnie takiego wrażenia. Słuchając tego albumu przed oczami jawi mi się Warszawa sierpnia 44 roku. Losy powstania pokazane są tu oczami młodych ludzi, którzy wzięli w nim udział, ale byli tacy sami jak my, mieli swoje obawy i lęki. Historia opowiedziana w sposób szczery, bez zbędnego patosu. Niewiarygodna moc przekazu i oddziaływanie na emocje.

3. [Obrazek: Riverside01.jpg]

Wahałam się między tym albumem a "Out Of Myself", ale ostatecznie zdecydowałam się na "SLS". Koleje losu bohatera z pierwszej części, który postanawia zmienić swoje życie i przechodzi wewnętrzną metamorfozę, jednak na końcu zadaje sobie pytanie czy naprawdę odnalazł to czego szukał. Ciekawe teksty, znakomita oprawa muzyczna naładowana emocjami, dzięki której możemy przeżywać to co bohater opowieści, towarzyszyć jego przemianie, a nawet odnaleźć w tym wszystkim cząstkę siebie. Na długo pozostaje w pamięci i sercu.

4. Pink Floyd - "The Dark Side Of The Moon"
5. Yes - "Tales From Topographic Oceans"
6. Pink Floyd - "Animals"
7. Camel - "The Snow Goose"

Póki co, tyle mi przychodzi do głowy.
Nie mozna w tym temacie nie napisac o tym albumie.

[Obrazek: B000002H70.01.LZZZZZZZ.jpg]

The Cure - Desintegration

Wspanialy album podbudowany swietnymi tekstami o smutki,przemijaniui czy nostalgi no i oczywiscie wspanialy "zaangazowany" wokal Roberta. Swietny album do odpoczynku i rozmyslan.
Jesli chodzi o Cure mozna by tu wrzucic jescze nie jedna płyte z ich dorobku.
a raz na ruski rok tez sobie zrobie jakis ranking ;)

[Obrazek: modestmouse.jpg]

Modest Mouse - Moon and Antarctica
Plyta o niecheci do samego siebie, zagubieniu i utracie tozsamosci, absolutnie najlepszy krazek obecnej dekady, wzruszajacy, szczery i bezpretensjonalny, muzycznie g-e-n-i-a-l-n-i-e swiezy i urozmaicony, swietna sekcja rytmiczna, gitary, no i chyba najlepszy wokal od czasow s.p. Jima Morrisona.

[Obrazek: MARILLION4.jpg]

Marillion - Clutching at straws
Pozegnanie Fisha z Marillionem, tak jakby jego autobiograficzna opowiesc o samotnosci i szukaniu pociechy w wodce, niesamowity klimat (Rothery miszcz), idealna muzyka do zalewania sie, kilka absolutnych killerow (White Russian, That time of the night, Warm Wet Circles, Going Under.. momentami cala plyta)

[Obrazek: lenny_valentino_okladka.jpg]

Lenny Valentino - Uwaga! Jedzie tramwaj
Jedna z trzech najlepszych polskich plyt to psychodeliczne wspomnienie muzykow Scianki, Negatywu i Myslovitz z dziecinstwa, album wzruszajacy, piekny, a zarazem nastrojowy, chyba opus magnum Artura Rojka...

[Obrazek: img00161.jpg]

Afghan Whigs - Gentlemen
Momentami nawet dosc ciezka, punkowa plyta, ktorej motywem przewodnim sa stosunki damsko meskie, rozstanie, milosc i pozadanie, muzycznie bardzo urozmaicona- za sprawa pianina, smyczkow, swietnej sekcji rytmicznej i jakze charakterystycznego soulowego glosu imc Grega Dulliego.

poza tym: Sierzant Pieprz, Stationary Traveller, Harbour of tears, Disintegration, Misplaced Childhood, Animals, Dark side, ale o nich juz kiedys pisalem/wyscie pisali, totez nie chcialem sie powtarzac, Clutching at straws dla zasady ;)
AFI - Sing The Sorrow
[Obrazek: B00008GQVU.01._SCLZZZZZZZ_.jpg]
Protest The Hero - Kezia
[Obrazek: B000E6EIZI.01._SCLZZZZZZZ_.jpg]
Converge - Jane Doe
[Obrazek: B00005NGZX.01._SCLZZZZZZZ_.jpg]
[Obrazek: 15318.jpg]

THE RESIDENTS - ESKIMO
Trudy życia na biegunie.
1.Blind Guardian - Nightfall in The Middle-Earth.
2.The Mars Volta -DLITC
3.Pink Floyd - The Wall
Stron: 1 2 3