Forum Rockmetalshop

Pełna wersja: Bajkopisarze...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Czy w waszym najbliższym otoczeniu znajduje się ktoś, kto ma tendencję do koloryzowania, zmyślania, wyolbrzymiania ?

Jakie były najśmieszniejsze historie jakie ta osoba wymyśliła?

Od siebie dodam, że mam takiego jednego Brzechwę. Ostatnio chwalił się, że wykonał jeden telefon i ukradli specjalnie dla niego mercedesa z pobliskiego parkingu. I że już niedługo będzie nim jeździł. Tongue
mamy, mamy, ale takich ludzi jakby nie patrzec jest całkiem sporo. muszę przyznac ze mnie też się to kiedyś zdarzało (koloryzowanie). ech, człowiek młody był i głupi...

ostatnio właśnie koleś dzwonił po ruską mafię, bo mu chcieli pod klubem wpier.... nawet składnie po rosyjsku gadał Smile
znamy Tongue
A ja mam taką koleżankę, która kiedyś mi wmawiała, że ja jej opowiadałam, że się biłam z taką dziewczyną ( z którą nigdy naprawde nawet nie rozmawiałam...), ja powiedziałam, że nic takiego nie mówiłam, a ona zwymyślała mi od kłamczuch Laughing A później mojej koleżance naopowiadała, że ja ją obraziłam, a później ją błagałam, przepraszałam itd. ale ona nie przyjęła moich przeprosin i mi dała w twarz, a ja się popłakałam przy całej jej klasie Laughing No myślałam, jak to usłyszałam, ze chyba umrę ze śmiechu Big Grin
podobnie mialam.. tylko ze ja niby gwizdnelam tamtej chlopaka i pozniej ja balagalam zeby mi to wybaczyla :p [najzabawniejsze ze ona w tym czasie miala innego faceta Tongue ]
Emma- no różni ludzie się zdarzają Big Grin
O i jeszcze mi się przypomniało. W klasie mam taką koleżankę. Kiedyś tam się z nią trochę (bardzo trochę Tongue ) kolegowałam i jej się podobał taki chłopak. i któregoś dnia przychodzi do szkoły i opowiada:
Zaczęła z nim chodzić, a on ma przebity język i powiedział, że sobie zamówi kolczyka z jej inicjałami, a ona chyba w takim razie kupi sobie z jego (udawała wtedy, że ma przebity język Surprised ). I że on z okazji ich spotkania kupił jej takie fajne spodnie (kupiła sobie nowe spodnie), chociaż tak właściwie się jej nie podobają, ale nosi, żeby mu nie zrobic przykrości. I tak o tym cały czas gadała, no normalnie tragedia, kłamanie to już chyba jej nałóg...
widuje się często z moim kumplem który opowiada takie bajki że hoho. Opowieści jest wiele. Raz mówił że wlazł na drzewo wysokości bloku 4-ro piętrowego ( waży jakieś 100 kg), wypił 30 piw i zlazł bo mu się nudziło. W ogródku ma zakopaną cysterne ze spirytusem Laughing , jego wujek ma miecz z filmu "nieśmiertelny" i raz gościowi obciął dwa palce, chwalił sie ostatnio dziewczynom że dostał kiedyś kosę w brzuch i teraz ma wielką blizne... a naprawde miał operację na coś. zabawny gość
Mam w klasie jednego takiego muła, ale wyobraźnię to on ma kiepską, bo ciągle tylko opowiada bajki, jaką to ma bandę Retkini (dzielnica, w której mieszkam, więc jakoś się nie boję Tongue ), tudzież ile to on już przypakował. Taki typowy SZPANER przez duże SZ.[/i]
Mnóstwo takich ludzi istnieje, ale w podstawówce, jak byłem jeszcze mały, słodki i niezarozumiały, w mojej klasie był taki gościu, co kolorował nieustannie.
Pamiętam, że kiedyś opowiadał, że kobieta mieszkająca koło ich działki skręciła kark jego kotce. Jak już się pewnie domyślacie Big Grin rodzice gościa podali ją do sądu i ta zaplacila im iles tam odszkodowania. A, no i on przedstawiał tą historyjkę na lkci biologii.
Poźniej specjalnie zapytałem go o to przy jego rodzicach i zaczął sie platac, po czym stwierdzil, ze to nieprawda i ze on nic takiego nie mowil tylko ze mowil to Filip (inny, Bogu ducha winny dzieciak z klasy).
Temat - rzeka... ja najbardziej lubie historie typu: wypiłem 3 wina, potem poszedłem do knajpy gdzie walnąłem sobie 8 browarów(oczywiście mocnych), przyszli znajomi, obaliliśmy 0.7 na dwóch, potem wsiadłęm w auto, pojechaliśmy do kumpla i spaliliśmy pół kilo trawy. I wcale nie miałem kaca!

Tylko że najczęściej okazuje się, że jak się z takim aparatem pójdzie na piwo, to albo po 4 już jest nawalony jak stodoła, albo "akurat dzisiaj nie może" Laughing
Tomash napisał(a):Temat - rzeka... ja najbardziej lubie historie typu: wypiłem 3 wina, potem poszedłem do knajpy gdzie walnąłem sobie 8 browarów(oczywiście mocnych), przyszli znajomi, obaliliśmy 0.7 na dwóch, potem wsiadłęm w auto, pojechaliśmy do kumpla i spaliliśmy pół kilo trawy. I wcale nie miałem kaca!

Tylko że najczęściej okazuje się, że jak się z takim aparatem pójdzie na piwo, to albo po 4 już jest nawalony jak stodoła, albo "akurat dzisiaj nie może" Laughing
Kaca może faktycznie nie mieć Big Grin Big Grin Big Grin ja się ostatnio w sobotę tak naprułem, że dosłownie nie widziałem na oczy, nie mogłem chodzić i bełtałem. A w niedzielę wstałem o 5 rano w miarę wypoczęty.
Smile no czasem tak się zdaża, ale chodzi mi generalnie o ludzi, którzy pieprzą ile to oni nie wypiją, jakby to był jakiś powód do dumy(pomijając już fakt, że często podają po prostu niemożliwe dawki). Super mocny łeb to nic dobrego - za dużo kasy się traci Laughing
Tomash napisał(a):Smile no czasem tak się zdaża, ale chodzi mi generalnie o ludzi, którzy pieprzą ile to oni nie wypiją, jakby to był jakiś powód do dumy(pomijając już fakt, że często podają po prostu niemożliwe dawki). Super mocny łeb to nic dobrego - za dużo kasy się traci Laughing
No fakt... im mocniejszy masz łeb tym więcej wódki potrzebujesz, żeby zacząć się kleić do koleżanki obok, którą właśnie tego samego dnia poznałeś Tongue
Tomash napisał(a):Temat - rzeka... ja najbardziej lubie historie typu: wypiłem 3 wina, potem poszedłem do knajpy gdzie walnąłem sobie 8 browarów(oczywiście mocnych), przyszli znajomi, obaliliśmy 0.7 na dwóch, potem wsiadłęm w auto, pojechaliśmy do kumpla i spaliliśmy pół kilo trawy. I wcale nie miałem kaca!

Tylko że najczęściej okazuje się, że jak się z takim aparatem pójdzie na piwo, to albo po 4 już jest nawalony jak stodoła, albo "akurat dzisiaj nie może" Laughing

Znam taki przypadek, cholernie ciężki. Koleś na imprezie chwalił się, że potrafi wypić pół litra "Luksusowej" i jeszcze prosto chodzić po schodach. Wypiliśmy kilka "Goolman-ów" (paskudztwo), a potem z bratem musieliśmy najebanego gościa odprowadzać do kibla, bo rzygał jak kot. Big Grin
W mojej szkole jest taka jedna...nazwijmy ją Basia, żeby nie było Tongue Takich bajek science-fiction to chyba nigdy nie słyszałam i już nie usłyszę. Zacznijmy od czegoś lżejszego. Jednym mówi, że jej ojciec się powiesił czy coś, a zaraz potem słyszymy, że jedzie do niego na weekend. Potem też coś było, że se here w żyłę dawała... Ale dziś usłyszałam hicior roku... Jej brat gdzieś tam podobno pracuje w kostnicy. Jechała z nim i z jakimś jeszcze kolesiem karawanem. Wieźli trupa jakiejś kobiety(nie wiadomo ile lat, jednym mówi, że 17, a innym że już stara była). Koleś, który siedział z tym trupem obok trumny przeleciał nieboszczę, następnie spuścił się na nią, a ona... OŻYŁA. Co więcej, zaszła w ciążę, a teraz koleś i zombie biorą ślub... Laughing Big Grin Laughing Big Grin Myślałam z koleżankami, że się poszczamy ze śmiechu. Niedługo kolejne rewelacje z obozowiska mojej szkoły Laughing
Stron: 1 2 3