Kamael napisał(a):To oni mają zamiar się reaktywować? Ciekawe, ciekawe. Nie chce mi się wierzyć, że nagle Zack pomyślał o powrocie.
Ciekawe. Ciekawe co by jeszcze spłodzili.
Zespół bardzo ciekawy. Posiadam 3 longplay'e, mianowicie "Evil Empire", "Battle Of Los Angeles" oraz "Renegades". Od czasu do czasu lubię posłuchać, ale za wielkiego fana RATM się nie uważam...
To nie masz najlepszej i właściwie jedynej legendarnej - debiutu, który szczerze polecam

No właśnie co nie co słyszałem na temat debiutanckiego albumu i wszyscy uważają, że jest to ich najlepszy album, może coś w tym jest

Ta płyta jest ponadczasowa. pozostałe przy niej jedynie bardzo dobre

Pamiętam jak wyszła - u mnie całe miasto jej słuchało - imprezy, knajpy - czysty posmak kultu - takie czasy były

Hehe, w takim razie w bardzo muzykalnym mieście musisz mieszkać, skoro taki muzyczny kult tam panuje

Szkoda, że u mnie tak nie ma. A wracając do RATM: postaram się zaopatrzyć w ich debiutancki, tak wychwalany krążek.
Kiedyś takowe było (znaczy Rzeszów) - pół miasta punków, drugie pół metali. Z czasem punki zostały wyrugowane za miasto

A potem nadeszło szambo techna, hip-hopu, dresów itd. Ale wielu się wciąż trzyma

buubi napisał(a):To nie masz najlepszej i właściwie jedynej legendarnej - debiutu, który szczerze polecam
Dokładnie! RATM - RATM rozjebuje!
Zapewne kojarzysz kawałek 'Wake up' z Matrixa i 'Killing in the name of' z GTA-SA

Znam tylko kawałek Killing in the name of ... mocna rzecz !! polećcie coś fajnego jeszcze

^ano właśnie cały debiut RATM. Serio serio!
Ten album przypomina mi o co tak naprawde kurwa chodzi

balzac napisał(a):Ten album przypomina mi o co tak naprawde kurwa chodzi 
Qrwa święte słowa !!! Debiut RATM to uosobienie maxymalnego czadu...
po takich recenzjach spodziewam się czegoś naprawdę zajebistego

obczaje !
Debiut jest jedyną ich płytą do której od czasu do czasu wracam... czadu ma sporo

balzac napisał(a):Killing in the name of
"Killing..." jest zajebisty! Dynamiczny, czadowy numer
