03-24-2006, 01:21 AM
Film widziałem. Straszna nuda, film o muzyku, a tam prawie wcale muzyki nie ma. Są fragmenty gdzie są jakieś próby, a jedyna piosenka w filmie (nie puszczono w całości) to "venus in furs" The Velvet Underground (no to świetna piosenka jest)
Cobain - właściwie to bohater wzorowany na Cobainie, który zwie się Blake, głowny bohater heh mówi w całym filmie z 4 zdania, w tym 3 z nich mówi do siebie. Film pokazuje ostatnie dni życia Cobaina, więc deprecha, przebieranie się w damskie ciuchy, łażenie po lesie (w płaszzcy, w charakterystycznych oklurach) i kąpanie się w rzece. W tym filmie z Blake'em mieszkali jacyś młodzi ludzie, to był młody band chyba, dwóch członków tego bandu byli pedałami (zresztą z pannami również sypiali), chcieli by Blake pomagał im przy tekstach.
Ehhh kilka dziwnych wątków było w tym filmie. Film ogólnie to szału wielkiego nie zrobił i dobrze, bo nie zasłużył na to. Ehh kiepskie, nudne, jałowe.
Cobain - właściwie to bohater wzorowany na Cobainie, który zwie się Blake, głowny bohater heh mówi w całym filmie z 4 zdania, w tym 3 z nich mówi do siebie. Film pokazuje ostatnie dni życia Cobaina, więc deprecha, przebieranie się w damskie ciuchy, łażenie po lesie (w płaszzcy, w charakterystycznych oklurach) i kąpanie się w rzece. W tym filmie z Blake'em mieszkali jacyś młodzi ludzie, to był młody band chyba, dwóch członków tego bandu byli pedałami (zresztą z pannami również sypiali), chcieli by Blake pomagał im przy tekstach.
Ehhh kilka dziwnych wątków było w tym filmie. Film ogólnie to szału wielkiego nie zrobił i dobrze, bo nie zasłużył na to. Ehh kiepskie, nudne, jałowe.