06-25-2005, 02:01 PM
zawsze szlag mnie trafial slyszac glosy "zielonych" stawiajacych problemy srodowiska naturalnego, zwierzat, wyzej niz problemy natury ekonomicznej, gospodarczej czy spolecznej, ktore z czasem staja sie przyczyna miedzy innymi zlego traktowania zwierzat. oczywiscie- one tez powinny miec swoje "prawa", ale nigdy nie moga byc stawiane ponad czlowiekiem. sam mam 5 kotow+psa i bardzo o nie dbam, bo mam jak na razie za co, czlowiek ktory nie ma co "wlozyc do garka" sila rzeczy bedzie zle traktowal swojego pupila, tak wiec uwydatnia sie problem ekonomiczny. w moim bylym gimnazjum otwarto ostatnio stolowke dla "potrzebujacych"- ok, gest na miejscu, ale jak widze kobiete ktora przychodzi tam po obiad a na smyczy prowadzi psa wielkiego jak stodola to cos tu jest nie tak- albo ona wcale taka biedna nie jest, albo "piesek" jest glodzony- druga opcja jest pewniejsza, bo ludzie chodzacy po te posilki naprawde nie maja za co jesc. i znowu widzimy ze problemy zwierzatek swe korzenie maja w problemach spolecznych. oczywiscie nie chce generalizowac, rozne sa przypadki, ale radze poswiecic wiecej uwagi czlowiekowi, jego rozwojowi, a nie problemom "zwierzecym"
Live Like An Angel, Die Like A Devil