Ja tez musze odszczekać wszelkie uwagi pod adresem czempiona.Co niniejszym czynię.
A o co chodzi?Otóż kiedys ,po koncercie Killjoya,zdarzyło mi się razem z kumpelą chlać z włascicielem Championa do rana.Teraz to wspolne chlanie procentowało.Kiedy bowiem dotarlismy na miejsce (po odbyciu pod drodze licznych rytuałów na chwałę Lemmyego i Bona Scotta

)okazało sie ze cięzko znaleźć wolne miejsce

Krótka rozmowa z Bossem i...znalazło się miejsce dla Agatki i Ramzesa ,i ich przyjaciół i to w loży VIP-ów niemalze.

4 Szmery rzadzą...szkoda ze wokal sie zaorał i nie zagrali jeszcze jednego godzinnego seta.Ale i tak mi pod stanął pod sceną,kiedy zaczeli grać DDDDC...tak samo przy Highway to Hell.
A sama impreza była true jak najbardziej
PS.Kac.....kac.....kac....
PS.II OD czwartku do chwili obecnej słucham tylko i wyłącznie płyt AC/DC
Wiecie,w zasadzie dopiero dziś mi sie naprawde spodobała "Stiff Upper Lip" 8) Przeciez to zajebista płyta...
PS.III Kac.....
(wiem,pisze pierdoły,ale jeszcze najebany jestem)